Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Iwanowicz: Prostytucja dzieci to klęska rodziny

(ab)
Marek Iwanowicz, dyrektor Pogotowia Opiekuńczego w Białymstoku:
Marek Iwanowicz, dyrektor Pogotowia Opiekuńczego w Białymstoku:
Korzystanie z "usług" dzieci to zmuszanie ich do nierządu - mówi Marek Iwanowicz, dyrektor Pogotowia Opiekuńczego w Białymstoku

Galerianki - kto to taki?

Galerianki - kto to taki?

W poniedziałek ujawniliśmy, że w dwóch białostockich galeriach handlowych Alfa i Białej młode dziewczyny szukają "sponsorów". Czyli starszych mężczyzn, którzy zapłacą im za seks.

Dziewczyny mają 13-17 lat. Przychodzą do centrów handlowych zwłaszcza popołudniami. Ich stawka za seks to 40-60 zł.

Większość pieniędzy przeznaczają na ubrania i kosmetyki, a resztę na jedzenie. Dzięki "zarobionym" pieniądzom są ładnie ubrane i wymalowane.
Sprawę badali studenci i pracownicy Wydziału Pedagogiki i Psychologii UwB oraz Fundacja Pedagogium. Zajmuje się nią również policja.

Więcej w Magazynie

Kurier Poranny: Galerianki to dla Pana nowe zjawisko?

Marek Iwanowicz: Samo zjawisko prostytucji nieletnich - nie. Ja się z nim spotykam od początku swojej pracy, czyli od 20 lat.

Dzieci zawsze szukają bezpieczeństwa, miłości, a skoro nie mają ich w domu, to idą szukać gdzie indziej. A tu jeszcze przy okazji mogą mieć jakieś korzyści. Zaskakuje mnie, że dzisiejsza młodzież traktuje to tak lekko.

Gdzieś się tego nauczyły...

- Oczywiście, dzieci biorą skądś przykład, zazwyczaj od dorosłych. One nie wiedziały od razu, że tak można zarabiać pieniądze. Ktoś musiał im to pokazać, powiedzieć o tym. Jeżeli rodzice nie świecą przykładem i często nie są w stanie zapewnić podstawowych rzeczy tym dzieciom, to one idą na ulicę. A ulica uczy, jak najłatwiej zdobywać pieniądze.

Ale gdyby nie było dorosłych, skłonnych do korzystania z takich "usług", to prostytucji wśród dzieci by nie było. Nie wierzę, żeby dorosły facet nie widział, że to jest 13-, 15-letnia dziewczyna. To z ich strony pośrednie zmuszanie do nierządu.

To co zrobić, żeby dzieci nie szły na ulicę?

- Brakuje profilaktyki, bo dziecko musi wiedzieć, że to nie jest sport, że to nie jest niegroźna rzecz. Powinni to uświadamiać rodzice, szkoła. My z kolei prowadzimy program "Wychowawca podwórkowy". Ale cała ta sytuacja to w pewnym sensie klęska rodziny.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny