Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Hłasko – Wilk

Jerzy Doroszkiewicz
Radosław Młynarczyk pisząc pracę o Marku Hłasce pośród brudnopisów „Sonaty marymonckiej” odnalazł trzy arkusze zupełnie innej powieści. Okazał się nią nigdy nie wydany „Wilk”.
Radosław Młynarczyk pisząc pracę o Marku Hłasce pośród brudnopisów „Sonaty marymonckiej” odnalazł trzy arkusze zupełnie innej powieści. Okazał się nią nigdy nie wydany „Wilk”. Wydawnictwo Iskry
Cudem odnaleziona po 60. latach debiutancka powieść Marka Hłaski potrafi poruszyć do łez i zirytować brakiem konsekwencji.

Bohater tej książki- Rysiek Lewandowski to chłopak z warszawskiego Marymontu. Dzielnica to niezwykle biedna, zatopiona w błocie, pozbawiona prądu, za to pełna chorób, nędzy i przemocy. Co ciekawe, w 1954 roku, kiedy Hłasko za zaliczkę z Iskier brał się do pisania, dzielnica w kształcie, w jakim znalazła się na kartach powieści, już nie istniała. 19-letni początkujący pisarz pierwszy i chyba ostatni raz w życiu przygotował się do tworzenia powieści, spędzając czas w bibliotekach i archiwach. I zaczął swoją pracę oszałamiająco. Wzorując się na książkach z dwudziestolecia międzywojennego ze sławnymi losami Kamila Kuranta na czele zanurza się w dzielnicę biedoty od palców u nóg wystających z dziurawych butów utaplanych w błocie po czubek głowy, z włosami wytarganymi przez nauczycieli i granatowych policjantów. Przekonuje każdym słowem, celną metaforą, językiem ulicy, rzuconym przekleństwem. Opisuje dziecinne rozrywki, mieszkańców – złodziei, inwalidów, bezrobotnych, ale także szpicli i komunistów. Ma też swojego idola znanego z kina – dzielnego kowboja, do którego chce się upodobnić.

Lewandowskiemu nie brak odwagi w psoceniu, nie brak siły w bójkach, wszak chciałby być tak potężny jak największy bandzior i złodziej na dzielnicy. Ale nie umie ukraść nawet pary butów. Sceny, kiedy poszukuje „skoków”, by z umierającym na gruźlicę kolegą z podstawówki po raz ostatni spojrzeć na nowe domy wznoszone na Żoliborzu wycisną łzy u największych twardzieli. Może też poruszą admiratorów II RP, którzy zapominają, że oprócz ułanów i dworków, wiele osób przymierało głodem, a dzieciaki zimą nie chodziły do szkoły, z prostego braku w miarę całego obuwia. Tu najpiękniej objawia się literacki talent Hłaski połączony z myśleniem bliskim Żeromskiemu i mrocznymi opisami rodem z Dostojewskiego. Tworzący osobny, unikalny język, młodego, myślącego człowieka. W miarę lektury można wyczuć, że nastoletni pisarz z czasem stracił zapał do własnego dzieła. Kiedy gnębiący wcześniej biedniejszych Lewandoszczak przystaje do komunistycznego strajku w fabryce, a na portrecie pojawia się Stalin – siła prozy słabnie, a autor balansuje na cienkiej linie politycznej kpiny. Pisarsko ledwie na granicy poprawności.

Wielbiciele Hłaski tę książkę kupią w ciemno. Ale „Wilk” potrafi momentami naprawdę zachwycić. Plastyka opisów i mięsistość marymonckich dialogów działają z siłą równą najwybitniejszym filmom paradokumentalnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny