Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Citko: Zgubiłem ten nasz sławny akcent

Magdalena Kuźmiuk
Nie żyję przeszłością, ale myślę, że jak będę dziadkiem, to usiądę w fotelu z wnukami na kolanach i będę oglądał, wspominał te moje bramki - mówi dziś Marek Citko.
Nie żyję przeszłością, ale myślę, że jak będę dziadkiem, to usiądę w fotelu z wnukami na kolanach i będę oglądał, wspominał te moje bramki - mówi dziś Marek Citko. Bartek Syta
Pamiętamy jego gola strzelonego na Wembley. Dziś Marek Citko jest agentem piłkarskim. Żyje w rozjazdach, ale na święta wraca do domu pod Warszawą. Tam czeka żona i trójka dzieci.

Kurier Poranny: Panie Marku, Pan już nie mieszka w Białymstoku, prawda?

Marek Citko: No, trochę pomieszkuję. Bo mam tu rodziców. Mam też taką pracę, że mieszkam i w Gdańsku, i w Krakowie (śmiech).

To co Pan teraz robi na co dzień?

Jestem agentem piłkarskim.

To rzeczywiście tak, jak Pan mówi, że dom jest i w Białymstoku, Gdańsku, Krakowie? Ale jakby Pan miał wybrać to miejsce, gdzie spędza Pan najwięcej czasu, to gdzie ono jest?

I pod Warszawą, i w Białymstoku, i w Gdańsku. Mam taką pracę, że naprawdę więcej śpię w hotelach, niż w domowym łóżku.

Rodzice wciąż mieszkają w Białymstoku. Na jakim osiedlu Pan się wychował?

Mieszkałem na Wierzbowej, to chyba Antoniuk? Chodziłem do szkoły podstawowej przy Kręgu. Szkoła średnia to było V liceum, ale później się przeniosłem do IV, sportowego, o ile się nie mylę.

Ma Pan w Białymstoku swoje miejsca, bo rozumiem, że często Pan przyjeżdża, bo i praca, i rodzice...

Tak, jestem często. Na pewno hotel Cristal jest takim miejscem, gdzie spotykamy się na przykład po meczach Jagiellonii, czy jak mam jakieś spotkanie, to tam się umawiam. Czy są jakieś ulubione miejsca? To się zmienia cały czas. Pamiętam, jak wyjechałem z Białegostoku w wieku 21 lat, gdzie grałem w Widzewie, w Legii, później poza granicami kraju, jak wracałem tu, bo widziałem, jak się Białystok zmienia. Ale na pewno takim miejscem ciekawym jest deptak na Lipowej, Rynek.

Utrzymuje Pan kontakty z ludźmi z okresu swego „białostockiego” życia?

Mam znajomych, choć nie jest ich za wielu, ale są. Jak jestem w Białymstoku, to z nimi się spotykam.

Ten Pana wyjazd w wieku 21 lat był wynikiem Pana rozwijającej się kariery piłkarskiej?

Tak jest. Można powiedzieć, że pół życia spędziłem w Białymstoku, pół poza granicami Białegostoku. Niedługo będę kończył akurat 42 lata, więc idealnie 50 procent tu, drugie 50 procent życia poza. Jestem podróżnikiem, bo i mieszkałem w Izraelu, Szwajcarii, w Krakowie, i w Łodzi, i w Warszawie. Zgubiłem już ten nasz sławny akcent (śmiech).

A gdzie jest Pana takie miejsce wymarzone do życia? Ma Pan do wyboru cały świat.

Nie mam takiego. Jestem człowiekiem, który cieszy się chwilą, nie patrzy za bardzo na to, co było, nie martwi się aż tak bardzo przyszłością. Jestem człowiekiem, który lubi być w ruchu, jak coś się dzieje. Znam wiele pięknych miejsc na świecie, ale jakiegoś ulubionego nie mam. Cieszę się chwilą, ludźmi, których spotykam. Nie miejsca są dla mnie ważniejsze, a ludzie. Jestem ojcem, muszę być tam, gdzie najlepiej czuje się moja rodzina. Nasze życie jest teraz uzależnione od dzieci. Mam ich troje, mam żonę. Dzieciaki chodzą do szkoły, do gimnazjum, więc żyjemy tam, gdzie są te szkoły.

Czyli w Warszawie?

Akurat nie (śmiech). Pod Warszawą. Dlatego też wcześnie skończyłem grać w piłkę, bo dzieciaki poszły do szkoły i postanowiliśmy z żoną, że dzieci muszą mieć stabilizację, swój azyl. I taki azyl mamy pod Warszawą. Tam mamy swój dom, tam odpoczywamy, nabieramy energii.

Często Pan wraca myślami do tych swoich piłkarskich lat? Rozumiem, że Pana zawód trochę tego wymaga, ale tak poza biznesem, Pan wspomina?

Nie, nie mam czasu zupełnie (śmiech). Śmieję się czasami, że jak już będę dziadkiem, to będę sobie siedział w fotelu, z wnukami na kolanach i oglądał, wspominał te moje bramki, fajne czasy. Jak powiedziałem wcześniej - ja nie lubię żyć historią, patrzę do przodu. Ale myślę, że kiedyś przyjdzie taki moment, że będę wspominał, co przeżyłem, co mi się udało.

Pewnie Pan już ze sto razy odpowiadał na to pytanie, ale zapytam: dlaczego zdecydował się Pan wejść w politykę?

Trochę namówił mnie mój kolega, Jacek Chańko. Ale tak naprawdę polityką interesuję się już od dziesięciu lat. Oglądam programy publicystyczne, dużo czytam, także książek historycznych. Chciałem zobaczyć, jak to jest. Pomyślałem, że przyszedł czas, by tę politykę troszeczkę odmłodzić. Muszą się w niej pojawić ludzie, którzy mają trochę inne spojrzenie, którym zależy, aby w Polsce było lepiej. Bo ostatnio nie było za dobrze. Myślę, że trzeba, żebyśmy wrócili - zwłaszcza młodzież - do tych trzech ważnych słów. Pamiętam, że w szkole podstawowej miałem zeszyt, gdzie na okładce były właśnie te słowa: Bóg, Honor, Ojczyzna. I jak byłem w tej podstawówce i na lekcjach się nudziłem, patrzyłem na te słowa i tak się zastanawiałem, co one tak właściwie znaczą. A z wiekiem zrozumiałem, jak one są ważne w naszym życiu osobistym, ale myślę, że w końcu i w polityce. To jest ważne też ze względu na to, w jakiej przyszłości będą żyły nasze dzieci. I między innymi z powodu tych słów zaangażowałem się w politykę. I myślę, że wiele osób, które chcą zmieniać Polskę, by lepiej się tu żyło, powinno też wejść w politykę. Choć niektórzy mówią, że nie chcą, bo to syf, bałagan, że to działka dla ludzi o silnych nerwach. Na pewno tak. Ale - tak jak mówię - zawsze lubiłem wyzwania.

Gdzie Pan spędza święta?

I w naszym domu pod Warszawą, i w Białymstoku.

Marek Citko urodził się 27 marca 1974 roku w Białymstoku. Były piłkarz, reprezentant Polski. Od 2014 roku jest radnym Sejmiku Województwa Podlaskiego z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. Piłkarską karierę zaczynał we Włókniarzu Białystok, zakończył ją w 2007 roku w drużynie Polonii Warszawa. W kadrze narodowej rozegrał dziesięć meczów. Swoją najpiękniejszą bramkę strzelił Anglikom dokładnie 9 października 1996 roku w meczu eliminacji do mundialu w 1998 roku na londyńskim stadionie Wembley. Ten niesamowity wyczyn uczynił go jednym z najpopularniejszych polskich sportowców. Dziś jest ojcem trójki dzieci, mieszka pod Warszawą, pracuje jako agent piłkarski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny