Więzienia, zwłaszcza w systemach totalitarnych, niczym w soczewce pokazywały kogo, albo jakie środowiska władza w danym momencie zwalcza, czy to byli żołnierze podziemia, działacze opozycji, czy kler - mówi Marcin Zwolski, historyk białostockiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.
We wtorek w białostockim areszcie śledczym przy ulicy Kopernika odbyła się promocja jego książki, w której przedstawia dzieje białostockiego zakładu. To nie jest łatwa lektura, pełna osobistych wspomnień. Do dzisiaj na murach tego gmachu, wybudowanego w 1912 roku, znajdują się napisy dręczonych w latach 40. i 50. więźniów.
- Aresztowano mnie 6 lipca 1950 roku, pracowałem wówczas w Monopolu Spirytusowym - wspomina Edward Kuśmierski, jeden z tysięcy ówczesnych więźniów. - Dwóch drabów wyskoczyło z auta i aresztowało mnie na ulicy. Chodziło o moją działalność konspiracyjną w AK.
Pan Edward jest jedną z 35 osób, które podzieliły się swoimi wspomnieniami z tego czasu z Marcinem Zwolskim. - Próbowałem porozmawiać też z żyjącymi jeszcze strażnikami, ale żaden nie zgodził się na rozmowę - ubolewa historyk.
Zachowały się jednak szczątkowe wspomnienia strażników z tamtego okresu. Znalazły się w książce. - Tamtejsza władza w perfidny sposób wykorzystała często wrogie relacje między Polakami a Białorusinami - przyznaje Zwolski. - Dlatego w Białymstoku większość strażników stanowili młodzi Białorusini ze wsi, bez wykształcenia.
Zaprzeczył też obiegowej opinii, jakoby w UB pracowali głównie Żydzi. W czasie 10 lat pracy nad książką znalazł jednego strażnika wyznania mojżeszowego. - Nie było moim celem wybielanie kogokolwiek w tej pracy. Ale nie wszystko też wtedy było tylko czarne i białe.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?