Trzeba przyznać, że Marcin Rębacz umie budować napięcie i nie unika trudnych tematów. Mała nornica Ruda, traci całą rodzinę. Znika po burzy, która przeszła przez puszczę. Schronienie znajdzie w futrze starzejącego się niedźwiedzia. I łatwo się domyślić, że zostaną przyjaciółmi. Z czasem młody czytelnik dowie się, że tej przyjaźni bardziej potrzebuje starzejący się miś, który czuje że wiele w życiu przegapił, niż beztroski gryzoń. Ale mała Ruda musi przejść szybki kurs dojrzewania, bo to niedźwiedź zastąpi jej rodzeństwo i mamę. Nienachalnie, bez dydaktyki, dyskretnie uratuje jej życie. Bo puszcza u Marcina Rębacza ocieka krwią. Jedne drapieżniki mordują inne, bo tak każe im instynkt i wola przetrwania. Wyjątkiem jest niedźwiedź, który opowiada o swojej przemianie… kulinarnej. Ale pierwszy tom „Braterstwa puszczy” opowiada nie tylko o wyborach gastronomicznych. Mówi o dojrzewaniu do miłości.
Narrator pisze, że mała nornica do czasu utraty rodziny znała tylko miłość i ciepło płynące z rodziny, ale dzięki takiemu fundamentowi będzie umiała odczuwać inne emocje, jakich doświadczy przez całe życie. A sama Ruda jakże realnie patrzy na siebie: „To ja. Małe zwierzątko w potężnym świecie. Takie coś musi porządnie kombinować, żeby jakoś sobie poradzić”.
Marcin Rębacz stara się też usprawiedliwić istnienie świata drapieżników, ba wręcz uczy przy okazji rodziców okazywania uczuć wobec dzieci. Bo kiedy młody lisek niekoniecznie chce zagryzać młode zajączki i płacze po nieuniknionym morderstwie, ojciec wychwala go, choć w duchu denerwuje go mazgajstwo syna. Zatem „Braterstwo puszczy” to książeczka dla pokoleń ojców i dzieci. Bo co myśli o sobie stary niedźwiedź? „To rzeczywiście paradoks, kiedy dysponujemy już największym doświadczeniem i wiedzą, zaczynamy tracić siły i nie możemy dać innym z siebie tyle, ile byśmy chcieli. Na szczęście nie oznacza to, że nie możemy dać z siebie nic.” A tym czymś jest właśnie uważność na drugie zwierzątko i przyjaźń. „Dlatego tak bardzo warto od samego początku znajdować przyjaciół i później nie rezygnować niefrasobliwie z kontaktu z nimi” mówi misiowy monolog wewnętrzny. I wreszcie ta przemiana gastronomiczna, jakże ważna choćby w obliczu ocieplania się klimatu. „Kiedy jesteś młody, wydaje ci się że cały świat należy do ciebie, że możesz z nim zrobić, co tylko zechcesz, że nawet możesz go zjeść. Potem przychodzi refleksja, że... trzeba bardziej uważać, starać się innym nie sprawiać bólu. W końcu zjawiamy się tu nie na zawsze, raczej na chwilę”. Piękne, ekologiczne, humanistyczne przesłanie ukryte w puszczańskiej bajce.
I żeby do końca nie było tak słodko, wydaje się, że redakcja drugiego tomu - „Przygody z wilkami” odrobinę kuleje. Moim zdaniem sformułowanie „nie chcąc nadwyrężać świeżej relacji z Rudą” nie jest skierowane do małych dzieci, po prostu nie cierpię tego słowa. Nie zgadzam się też, by polski wilk w polskiej puszczy nagle mówił „ok”, ani że w puszczańskiej chatynce z kaflowym piecem znajduje się salon. Może izba paradna, ale na Boga – salon? Za to ileż napięcia jest w samej historii. To prawdziwy thriller z walką o władzę w tle!
Marcin Rębacz ze swoim „Braterstwem puszczy” dotyka ważnych tematów. Przyjaźni, ekologii, układów w świecie dorosłych, niemal politycznych intryg. Opisuje piękno przyrody, życia w zgodzie z naturą. Warto czytać te książeczki wspólnie z dziećmi i rozmawiać z nimi. Nie tylko o przyjaźni.

NaM - Podlaskie ligawki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?