Marcin Nałęcz-Niesiołowski, były dyrektor opery i filharmonii podlaskiej, przed sądem administracyjnym

W czwartek (6 października) białostocki sąd administracyjny zajął się sprawą zwolnienia byłego dyrektora Opery i Filharmonii Podlaskiej. Marcin Nałęcz-Niesiołowski zaskarżył kwietniową uchwałę zarządu województwa, odwołującą go ze stanowiska szefa. Uważa, że była bezprawna i zwolniono go na zasadzie głosowania, bez podania faktycznych przyczyn.

Zarząd województwa podaje kilka powodów odwołania byłego dyrektora. Wśród nich m.in. nieumiejętność rozwiązywania konfliktów oraz nierealizowanie planów artystycznych i finansowych instytucji, którą kierował przez 14 lat.

- Przesłanki do odwołania dyrektora instytucji kultury są wyliczone w ustawie o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej. Wśród nich nie ma ani nieumiejętności łagodzenia konfliktów, ani częstej nieobecności w pracy, ani niewłaściwej współpracy z urzędem marszałkowskim - mówiła przed sądem Agnieszka Iwaniuk, reprezentująca Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego. - W tej sytuacji stwierdzić należy, że podjęcie zaskarżonej uchwały nastąpiło z naruszeniem tej ustawy.

- Tego rodzaju uwagi kierowane przez zarząd województwa wobec pana dyrektora Niesiołowskiego wywoływały jego alergiczną reakcję - podkreślał przed sądem Bogusław Talarczyk, pełnomocnik zarządu województwa. - Zdaje się, że nie akceptował krytycznych, czy nawet polemicznych uwag kierowanych wobec podejmowanych przez niego działań.

Ze względu na zawiłość sprawy, sędzia odroczył publikację wyroku na dwa tygodnie. Decyzję poznamy 18 października.

To niejedyny proces dotyczący zwolnienia Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego. Sprawą zajmuje się także Samorządowe Kolegium Odwoławcze oraz sąd pracy, gdzie były dyrektor walczy o przywrócenie do pracy lub odszkodowanie.

Oferty pracy z Twojego regionu