Takie kary polsko-białoruskiemu małżeństwu wymierzył latem ubiegłego roku sąd pierwszej instancji. Ale obrońca Aleny i Roberta S. złożył apelacje, domagając się uniewinnienia. - Jestem już grzeczny. Specjalnie na tę rozprawę przyjechałem z Londynu, gdzie ciężko pracuję na utrzymanie rodziny - zarzekał się oskarżony.
- Jak mąż pójdzie do więzienia, to będzie nam bardzo ciężko. Chcemy, by nasza rodzina nadal pozostała rodziną - dodała jego żona.
Zarzuty dotyczyły lat 2005-2007. W tym czasie małżonkowie razem z innymi osobami ułatwiali uprawianie prostytucji kobietom pracującym w agencji przy ulicy Rubinowicza w Białymstoku.
Wiadomo, że agencja towarzyska istniała tam od kilkunastu lat. Oskarżony początkowo organizował pracę, rozliczał pieniądze. Potem awansował. Zarządzał agencją. Sąd ustalił, że Alena S. nakłoniła do pracy w agencji jedną kobietę. - Oskarżony zapewniał, że stał się innym człowiekiem, zmienił tryb życia. Jednak w ocenie sądu, lektura karty karnej daje nieco inny obraz jego postawy życiowej - powiedział w uzasadnieniu sędzia Dariusz Gąsowski.
Dodał, że jeśli rzeczywiście Robert S. zmienił się, jest możliwość odroczenia wykonania kary.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?