Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małgorzata Kowalska: Nie ulega wątpliwości, że dziś Europa jest zlaicyzowana

Marta Gawina
Małgorzata Kowalska
Małgorzata Kowalska Andrzej Zgiet
Ludzie poprzez uczestnictwo w nabożeństwach nie stają się ani uczciwsi, ani lepsi. To w sumie taka formalna religijność, która ma charakter kulturowy i zgoła nawykowy znacznie bardziej niż duchowy - mówi Małgorzata Kowalska.

Czy Europa obecnie jest chrześcijańską? Tak, ale tylko z nazwy. Sprzeciwianie się chrześcijańskim zasadom, postępująca laicyzacja, puste świątynie mówią same za siebie. To przecież nie imigranci i uchodźcy wygonili Europejczyków z ich świątyń - tak w Orędziu Bożonarodzeniowym mówi abp Jakub, ordynariusz prawosławnej diecezji białostocko-gdańskiej. Faktycznie Europa przestaje być chrześcijańska?

Kościół katolicki i prawosławny jest dosyć źle przystosowany do współczesnej duchowości. To nie jest tak, że dzisiaj nie ma żadnej duchowości. Ale ona jest mniej zrytualizowana, mniej kolektywna, bardziej zindywidualizowana. Natomiast te sposoby życia, ten rodzaj zbiorowej dyscypliny narzucany przez Kościół źle współgra ze współczesnym stanem ducha. Mamy też do czynienia ze zwyczajnym upolitycznieniem religii, co dotyczy szczególnie Kościoła katolickiego.

W orędziu pojawia się też kontekst uchodźców.

W warstwie teologicznej orędzie jest bardzo piękne. Są tam wzniosłe, chrześcijańskie apele o większe uduchowienie. To trudno kwestionować. Natomiast te apele pojawiają się w dosyć dziwnym kontekście, właśnie uchodźców. Problem ten został ujęty, powiedziałabym, w sposób niezbyt chrześcijański, jeżeli przez chrześcijaństwo mamy rozumieć przede wszystkim przykazanie miłości bliźniego .

Arcybiskup pisze: Słyszymy również o napływie imigrantów i uchodźców, którzy są nam obcy co do religii i zwyczajów a często nawet wrogo nastawieni do chrześcijan, zmieniając w ten sposób tożsamość Europy. Jak paradoks brzmią dla wielu nawoływania ludzi wiary, by ich przyjmować w imię Chrystusa, bo to jest nasz ewangeliczny obowiązek. To mamy, czy nie mamy przyjmować uchodźców?

W każdym razie biskup wykazuje się daleko idącym zrozumieniem dla takich obaw, że oto chrześcijańska Europa zostanie poddana wpływowi obcej religii. To jest myślenie plemienne, moim zdaniem sprzeczne z uniwersalistycznym duchem chrześcijaństwa. U świętego Pawła jest przecież ta sławna fraza: „Nie ma już Greka ani Żyda”. To znaczy: istnieją tylko ludzie w ogóle jako dzieci Boże, wszyscy powołani do zbawienia. Oczywiście takie plemienne nastroje wśród znacznej części wiernych różnych wyznań i niewiernych w Polsce istnieją. Ale wydawałoby się, że zwłaszcza przy okazji wielkiego święta i w związku z ogólnym apelem o uduchowienie, przedstawiciele Kościołów powinni wzywać do czegoś innego.

Orędzie Bożonarodzeniowe Jego Ekscelencji Jakuba - Arcybiskupa Białostockiego i Gdańskiego


Z drugiej strony arcybiskup Jakub pisze do wiernych, że sami są winni laicyzacji.

Oczywiście. Arcybiskup porusza ten wątek. Ale na czym polega ten niedostatek chrześcijaństwa? Jeżeli czytamy wezwania wielu duchownych dosłownie, to można sądzić, że intensywność wiary powinna przejawiać się w regularnym uczęszczaniu na nabożeństwa albo rytualnymi zachowaniami. Tymczasem wydaje się, że chrześcijaństwo to przede wszystkim pewna postawa duchowa i moralna, o czym zresztą biskup Jakub mówi. Ta postawa to dawanie świadectwa, pociąganie za sobą innych. To zatem także nasz stosunek do uchodźców. Oczywiście, nie ulega wątpliwości, że dziś Europa jest zlaicyzowana, choć Polska jeszcze w niewielkim stopniu. Paradoksalnie, co jest bardzo ciekawą rzeczą, pewien rodzaj duchowości chrześcijańskiej zachował się bardziej w tych państwach zlaicyzowanych, niż w tych, które deklarują tak wielkie przywiązanie do religii.

Z drugiej strony słyszymy na przykład biskupów katolickich, którzy mówią: pomagajmy uchodźcom.

Kościół katolicki jest dosyć różnorodny, są tam różne postawy. Jak donoszą media, niektórzy księża wprost angażują się w manifestacje antyimigranckie. Więc ta szlachetna retoryka jest niezbyt głośna. Kościół katolicki jest tak samo zamknięty i plemienny jak prawosławny. Natomiast w przypadku Cerkwi jest to o tyle dziwne, że ludność prawosławna ma przecież własne doświadczenia uchodźctwa. W 2015 roku obchodzono 100-lecie bieżeństwa. To było masowe doświadczenie uchodźstwa ludności przede wszystkim prawosławnej. To było uchodźstwo w głąb prawosławnej Rosji, ale nie była ta pielgrzymka religijna. Cerkiew, będąc kościołem mniejszościowym, powinna być bardziej otwarta na potrzeby innych mniejszości.

Natomiast postawa wiernych jest taka, że większość nie chce przyjmować uchodźców, choć, co jest pewnym paradoksem, imigranci wcale nie chcą do naszego kraju przyjeżdżać. Czego boimy się szczególnie: terroryzmu, utraty pracy, zagrożenie dla wiary?

Ludzie boją się wszystkiego po trochu. Jest to lęk przed nieznanym, czymś obcym. To taki pierwotny odruch. Ale moralność - i chrześcijańska, i oświeceniowa - jest po to, by te pierwotne odruchy korygować, by otwierać się na tego obcego. Tymczasem ten prosty odruch w Polsce jest intensywnie wzmacniany. Wzmacniają go politycy, a także przedstawiciele wszystkich Kościołów. Jak się ludziom nieustannie powtarza, że czeka ich jakaś inwazja, to lęk zaczyna przeradza się w agresję wobec uchodźców.

Ale może te obawy są jednak uzasadnione. Pokazuje to chociażby przykład niemieckiej Kolonii z nocy sylwestrowej, gdzie na dworcu mężczyźni o wyglądzie Arabów lub przybyszów z krajów Afryki Północnej atakowali i molestowali kobiety.

Te wydarzenia w Kolonii były bez dwóch zdań obrzydliwe i straszne. Ale sprawców jeszcze nie ustalono. Nawet jeżeli to byli imigranci z krajów arabskich, wszystko wskazuje na to, że chodzi o imigrantów już w Niemczech od dawna zamieszkałych, a nie obecnych uchodźców. Zachowania nieakceptowalne i wręcz kryminalne zdarzają się we wszystkich grupach etnicznych i religijnych. Ale wśród imigrantów zapewne częściej po prostu dlatego, że oni często należą do bardziej upośledzonych grup społecznych, w sensie ekonomicznym i na poziomie edukacji. To jest poważny problem, z którym Europa Zachodnia mierzy się już od dość dawna: co zrobić, aby imigranci, w szczególności z krajów islamskich, nie tworzyli upośledzonych gett i społecznego marginesu? Ten problem wymaga nowych rozwiązań edukacyjnych i społeczno-ekonomicznych. Ale to nie powinno mieć wpływu na nasz ogólny stosunek do uchodźców z krajów ogarniętych wojną ,ani do obcych w ogóle.

Czy laicyzacja w naszym kraju będzie postępować?

Sądzę że tak, bo tak jest w całej Europie. Co ciekawe w krajach zachodnich, Kościół jest o wiele bardziej otwarty, potrafi przyciągnąć także ludzi inaczej wierzących i niewierzących.

Pojawiają się też opinie, że na Zachodzie jest mniej praktykujących chrześcijan, za to ci, którzy praktykują są bardziej zaangażowani w wiarę, w życie Kościoła. Za to w Polsce ciągle mamy chodzenie na nabożeństwa z przyzwyczajenia, czasem na pokaz.

Tak, wszystkie badania socjologiczne pokazują, że religijność Polaków jest bardzo powierzchowna. I nie chodzi tylko o nieznajomość dogmatów teologicznych, ale również o rozbieżność między rytualną praktyką religijną, a faktyczną praktyką życiową. Ludzie poprzez uczestnictwo w nabożeństwach nie stają się ani uczciwsi, ani lepsi. To w sumie taka formalna religijność, która ma charakter kulturowy i zgoła nawykowy znacznie bardziej niż duchowy.

A święta są jeszcze przeżyciem religijnym?

Święta, i zgadzam się tu z arcybiskupem Jakubem, od dawna pełnią funkcję niemal czysto ludyczną. Służą spotkaniom rodzinnym i całej tej radości stołowo-prezentowej. Natomiast wymiar religijny jest coraz bardziej drugorzędny. Jeżeli już na miesiąc przed świętami promuje się choinki, prezenty, ozdabia miasta, to siłą rzeczy Boże Narodzenie staje się świętem komercji, a nie świętem religijnym. W takim kontekście kulturowym potrzeba bardzo mocnej wiary, żeby świętować inaczej.

A wyobraża Pani sobie Polskę, gdzie w przyjaźni i spokoju żyją obok siebie Polak, Syryjczyk, Afrykanin?

Oczywiście, że sobie to wyobrażam, ale w ramach pewnego postulatu, czy marzenia. Czy jest to realne? Pewnie wszystko zależy od proporcji. Gdyby muzułmanów było wyraźnie mniej niż chrześcijan, to pewnie jakoś by się ich tolerowało.

A czego ludzie powinni sobie życzyć z okazji świąt?

No cóz, chyba jak najwięcej dobra wokół nas, ale także i przede wszystkim w nas samych. Może tego, żeby rzeczywiście zagościły w naszych duszach prawdziwie chrześcijańskie, moralne wartości, a nie te całkowicie pozorne i związane z wolą zachowania własnego dobrostanu albo wręcz wolą władzy.

Sylwetka

Prof. Małgorzata Kowalska, filozof z Wydziału Historyczno-Socjologicznego Uniwersytetu w Białymstoku. Interesuje się filozofią społeczną i polityczną (zwłaszcza zagadnieniami związanymi z ideami demokracji i liberalizmu. Dwukrotna stypendystka rządu francuskiego w latach 90. Nagrody i wyróżnienia:

- nominacja do literackiej nagrody Nike oraz Nagroda Ministra Szkolnictwa Wyższego I stopnia za książkę „Dialektyka poza dialektyką. Od Bataille’a do Derridy”

- nagroda Stowarzyszenia Tłumaczy Polskich I stopnia za przekład książki Emmanulea Levinasa „Całość i nieskończoność. Esej o zewnętrzności”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny