Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maleńczuk zachował się jak prostak, Muniek nie chciał przyjechać, serialowe przeboje to chałtura. Kulisy Opola 2010.

(dor) na podst. www.nto.pl
Maleńczuk zachował się jak prostak - mówi Jacek Kęcik, dyrektor artystyczny festiwalu
Maleńczuk zachował się jak prostak - mówi Jacek Kęcik, dyrektor artystyczny festiwalu Fot. Krzysztof Świderski/nto.pl
Maleńczuk zachował się jak prostak, Muniek nie chciał przyjechać, serialowe przeboje to chałtura. Tak podsumowuje festiwal Opole 2010 Jacek Kęcik, dyrektor artystyczny festiwalu. Poznaj kulisy imprezy, sprawdź, co wyczyniały gwiazdy piosenki.

Katarzyna Kownacka, nto: Zamiast oczekiwanego Perfectu wyszedł koncert, który skrytykowali wszyscy. Pan był dyrektorem artystycznym, więc recenzje tyczą również pana.

Jacek Kęcik, dyrektor artystyczny festiwalu Opole 2010: Tak, dotyczą mnie i bolą. Ale są zasadne, to była chałtura w najgorszym możliwym stylu. Według mnie oczywiście. Ale okazuje się, że koncert ten miał świetną oglądalność, a z punktu widzenia telewizji to ta oglądalność jest recenzją, i to bardzo dobrą. Bo liczy się tylko oglądalność w tak zwanej grupie komercyjnej, czyli w wieku 16-49 lat. Zatem buntując się przeciw temu koncertowi i separując się od niego - wedle telewizyjnych kryteriów - wyszedłem na durnia. Postaram się przeżyć fakt, że podpisałem się pod wyjątkowym gniotem. Jedyny plus to taki, że telewizja zarobiła trochę kasy, którą może wyda na ciekawe rzeczy. Mnie żal artystów, których nie było w Opolu.

Kogo na przykład?

- Na przykład Muńka Staszczyka. Głosami fanów dostałby się do Superjedynek, ale miał już podpisaną umowę na inny koncert. Bardzo chciałem, żeby zaśpiewał też w koncercie z piosenkami Kabaretu Starszych Panów. On i inni artyści, którzy w tym koncercie się nie pojawili. A nie pojawili się, bo albo nie udało się ich zaangażować z powodu przeciągających się negocjacji, albo nie odpowiadali to jednemu, to drugiemu decydentowi.

W Opolu podobała się Doda: Doda miała w Opolu zepsuty mikrofon, ale i tak walczy o chorych na białaczkę. Fenomenalny koncert królowej. (zdjęcia, wideo)

Finalny skład niedzielnego koncertu w siedemdziesięciu procentach składał się z moich propozycji. Ale po tym koncercie do części artystów straciłem resztki szacunku. To z kolei wynik źle skonstruowanego systemu ponoszenia odpowiedzialności. Jeśli artyści angażowani - za pieniądze - do takiego wydarzenia jak koncert na festiwalu w Opolu nie przyjeżdżają na próby - co może skutkować tym, że zawalą materiał - to reżyser koncertu powinien móc ich wywalić na pysk. Takiej możliwości nie ma. Nie dają jej umowy podpisywane z menedżmentem. Skutek jest taki, że sztab ludzi pracuje nad spektaklem wiele tygodni, a pseudoartyści go kładą. W telewizji zwyczajnie zapomniano, na czym polega rola reżysera, który za takie przedsięwzięcie odpowiada.

Których artystów ma pan na myśli?

- Jeśli na próbach w Warszawie koncertu "Piosenka jest dobra na wszystko", w którym każde wejście artysty było poprzedzone krótkim dialogiem, nie zjawiają się Maciej Maleńczuk, Paweł Kukiz, Renata Przemyk czy Andrzej Dziubek z De Press, to powinienem mieć możliwość podziękowania im za współpracę. To w końcu wyraz ich lekceważenia wobec pracy całej ekipy, która ten koncert robiła. Jeśli mówię, że nie chcę na festiwalu zespołu Andy, bo mnie nie przekonuje, to ktoś powinien tego przynajmniej wysłuchać. Efekt był jaki był.

To znaczy?

- Odpowiem tak: dlaczego Jarek Janiszewski z zespołu Czarno-Czarni, podobno najbardziej zakręcony i nieokiełznany facet w polskim show-biznesie muzycznym, potrafi nauczyć się piosenki "Addio pomidory" z repertuaru Starszych Panów, a Maciej Maleńczuk, który nagrał niedawno płytę z ich piosenkami, miał to gdzieś? W związku z tym na ekranach w amfiteatrze i w domach widać było, że nie zna piosenki. A na próbie bezczelnie domagał się promptera, żeby miał z czego czytać. Dlaczego śpiewacy operowi, występujący w tym koncercie, potrafią się do niego przygotować i go zagrać? Basia Stępniak, Kasia Wilk, Ada Fijał, Grzesiek Skawiński, Jerzy Połomski czy zespół Video włożyli w ten koncert wiele pracy i publiczność to doceniła. A kilku arogantów, na czele z Maleńczukiem, olało go. Zlekceważyło publiczność, telewizję, wszystkich. Koncert zbudowany był na nowej formie artystycznej, gdzie dialog jest prowadzeniem, a występujący w nim artysta nie potrafił zapamiętać jednego zdania. Żałość i chałtura. Wstyd. Bo jedni są zawodowcami, czym - nawet bez znanych nazwisk - porywają widownię, a drudzy uprawiają kolorowotygodnikową amatorkę. Są z towarzystwa. Chyba przez popularność, którą daje im kiczowata prasa, zgubili proporcje i w jakimś sensie siebie.

Boli tym bardziej, że koncert z piosenkami Kabaretu Starszych Panów był pana pomysłem i oczkiem w głowie

- Na pewno. Nie rozumiem, dlaczego to, co miało być jego mocnym otwarciem, stało się blamażem. Nie wiem, dlaczego menedżment Maćka Maleńczuka najpierw długo zabiegał o to, by wręczyć mu złotą płytę za płytę z piosenkami Starszych Panów, a potem dopuścił do tego, że wielki artysta zachował się na scenie jak prostak. Ale nie tylko dlatego żal mi tego koncertu. Nawet gdyby De Press nauczył się tekstu, a Maleńczuk znalazł odrobinę taktu, to on i tak nie miał szans. Agencja Produkcji Telewizyjnej zaangażowała taką ekipę dźwiękową, że tak naprawdę nie odbyła się żadna próba muzyczna.

Więcej szokujących wyznań dyrektora artystycznego festiwalu Opole 2010 przeczytasz w nto.pl

Źródło:
Ten festiwal wisiał na włosku... Szokujące wyznania dyrektora artystycznego festiwalu Opole 2010- www.nto.pl

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny