Pan Maleńczuk, jak nazwał siebie na jednej z solowych płyt zagra i zaśpiewa wszystko. Oczywiście w charakterystyczny dla siebie sposób, ale praktycznie z równym powodzeniem interpretuje Niemena co Johnny'ego Casha. Na płycie "Przyjaciele" sięgnął po warszawskie piosenki od Stanisława Grzesiuka, a na koncercie potrafi z przejęciem zaśpiewać liczącą sobie dobre ćwierć wieku balladę Andrzeja Garczarka.
A wszystko zaczęło się od grania na krakowskiej ulicy, obserwacji ludzi i zdobywaniu bogatego bagażu doświadczeń, nie wyłączając więzienia za odmowę zasilenia szeregów Ludowego Wojska Polskiego. Tak właśnie rodzą się legendy. W połączeniu z niepospolitym głosem i talentem do ironicznego opisywania rzeczywistości narodził się artysta przez jednych znienawidzony, przez innych kochany. Wokalista obok którego trudno przejść obojętnie.
Maleńczuk uwielbia koncerty i chociaż ze sceny naigrywa się często z publiczności w duchu z pewnością czeka na każdy występ. Wypełnione niemal do ostatniego miejsca kino Pokój dowiodło, że w naszym mieście wyrobił sobie wdzięczną publiczność. A i po piosence "Kaczory" nikt jakoś nie wyszedł, chociaż i z taką możliwością artysta, który z niejednego pieca chleb jadł, liczył się intonując swój protest song.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?