Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jestem babcią szaloną

Krystyna Pohl
Mogę być nieludzko zmęczona, ale wystarczy, że zobaczę, przytulę moje ukochane wnuki i całe zmęczenie znika - zapewnia Halina Krzych, babcia pięcioletniej Sandry i rocznego Sebastiana. - One mnie odmładzają, przy nich ładuję akumulatory.

Atrakcyjna, energiczna pięćdziesięciolatka nie ma w sobie nic ze statecznej babci. Wygląda raczej na starszą siostrę swojej córki Sylwii.
- Właśnie w młodym wieku trzeba być babcią - przekonuje. Bo wtedy ma się jeszcze siły na harce na dywanie, bieganie za rowerkiem, wymyślanie nowych zabaw, historyjek.
Pamięta dokładnie ten dzień, w którym dowiedziała się, że będzie babcią. Z mężem obchodzili 27 rocznicę ślubu. Córka Sylwia i zięć Jacek z kwiatami i prezentami wręczyli laurkę. Halina ją oglądała, czytała i dopiero po chwili dotarło do niej, że to co trzyma w ręku to jest karta przebiegu ciąży.
- Ależ to była radość, bo ja tak bardzo chciałam być babcią. Nie mogłam się doczekać wnuków - przyznaje. - Moja koleżanka już w wieku 36 lat została babcią aż dwójki wnuków, bo bliźniaków. Trochę jej tego zazdrościłam. W tamtym czasie młodzi mieszkali u nas i niby nic się nie zmieniło, ale ja stałam się nadopiekuńcza. Pilnowałam, aby córka dobrze się odżywiała, brała witaminy, dużo spała, nie stresowała się. Jest mądrą dziewczyną i patrzyła na to z pobłażliwym spokojem. Przyłapałam się na tym, że chodząc po mieście zaczęłam dostrzegać sklepy z ubiorami dla dzieci, z zabawkami. Przedtem w ogóle ich nie widziałam. A teraz obojętnie co idę kupić, zawsze wracam z jakimś drobiazgiem dla wnuków.
Dwunastego lutego, w 1997 roku na świat przyszła Sandra. Była oczywiście najpiękniejszym noworodkiem, a potem takim samym niemowlakiem. Dziś jest dla babci najpiękniejszą wnusią.
- Zupełnie zwariowałam na jej punkcie - przyznaje. -Zresztą to samo jest z Sebastianem. Pamiętam pierwszą kąpiel, pierwszy ząbek, pierwsze samodzielne kroki. Pierwsze bajki, książeczki, wyprawy do kościoła, cyrku, wakacje nad morzem. Muszę się pilnować, aby wnuków za bardzo nie rozpieszczać.
- Ależ właśnie od tego są dziadkowie - odpowiada Jerzy Krzych. - To nasza największa radość kochać je bezinteresownie, spełniać ich kaprysy, marzenia.
Wszystkie najważniejsze momenty z życia wnuków zostały sfotografowane. Część zdjęć jest w albumach, kilkanaście oprawionych w ramki stoi w mieszkaniu dziadków.
Młodzi mają swoje mieszkanie, wszyscy pracują zawodowo, ale codziennie spotykają się na obiedzie. Na zmianę odbierają dzieci ze żłobka i przedszkola.
- Mamy szczęście, bo trafiliśmy na znakomite placówki - opowiada Halina. - Sandra poznała dziesiątki wierszyków, piosenek. Umie bawić się z dziećmi, nie jest samolubna, kapryśna, umie się dzielić. Gdy urodził się Sebastian, powiedziała: "Babciu, ty musisz go kochać tak samo jak mnie, bo to jest mój braciszek."
Halina twierdzi, że dzięki wnukom przeżywa po raz drugi macierzyństwo. Kiedy urodziła Sylwię miała dwadzieścia jeden lat. Cóż w tym wieku wie się o macierzyństwie? Uczyła się i pracowała, mąż podobnie. Mówi, że dla własnej córki nie miała tyle czasu i cierpliwości, ile ma teraz dla wnuków. Wtedy były obowiązki, teraz jest sama przyjemność.
- Czasem mi żal godzin spędzonych w pracy, gdy pomyślę, że mogłabym je spędzić z tymi słodkimi maluchami. Na szczęście są wspólne urlopy i weekendy.
W każdy czwartek Sandra przypomina mamie, że jutro jest piątek i zostaje u babci Halinki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński