Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

MAGNES. Aleksiada, czyli wojna jako romantyczna bajka o heroizmie

Jerzy Doroszkiewicz
Aleksander Weledzimowicz, w 2016 roku zdobył stypendium Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Gaude Polonia”, dzięki któremu zrealizował swój projekt artystyczny i wydał książkę „Aleksiada”
Aleksander Weledzimowicz, w 2016 roku zdobył stypendium Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Gaude Polonia”, dzięki któremu zrealizował swój projekt artystyczny i wydał książkę „Aleksiada” Jerzy Doroszkiewicz
34-letni białoruski fotograf stworzył fikcyjną opowieść o szlaku bojowym dziadka

Aleksander Weledzimowicz przez całe dzieciństwo karmiony był opowieściami o wojnie. Jego pradziadek – czerwonoarmijny kawalerzysta – przeżył gorycz niespodziewanego ataku hitlerowców na Sowiety, paniczną ucieczkę w głąb ZSRR, ranę postrzałową od której stracił trzy palce lewej ręki.

– Wiem, że mój pradziadek przeszedł szlak bojowy ze Wschodu na Zachód i walczył w Polsce, ale nie znam żadnych szczegółów z tego okresu – twierdzi Aleksander Weledzi-mowicz. Dlatego postanowił opowiedzieć, jakby alternatywną historię, stworzyć coś na kształt wojennego mitu wzorowanego na „Eneidzie” Wergiliusza.

Aleksander Weledzimowicz to człowiek, który znakomicie posługuje się internetem, zdaje się też, iż przejrzał współczesne sposoby kreowania mitów, tworzenia legend czy fałszywych opowieści dokumentalnych. Jedynie uważne przyjrzenie się podpisom pod rysunkami czy kolażami pozwala zrozumieć, że ich układ to alternatywna wizja historii.

Ot, choćby udające dziecięcą kreskę szkicowe rysunki postaci to nie pamiątki z szuflady młodego Białorusina, tylko fałszywki wykonane w 2016 roku.

Kiedy widzimy wielką panoramę zatytułowaną „Forsowanie Dniepru” przekonujemy się, że to kolaż na podstawie dioramy. Autentycznych pamiątek po pradziadku jest bardzo niewiele – zaledwie kilka zdjęć. Reszta urodziła się w głowie prawnuka.

– Skoro nie wiedziałem, co działo się z pradziadkiem w latach 1944-45, postanowiłem wysłać go do powstańczej Warszawy – mówi z uśmiechem Weledzimowicz. Na wystawie dziadek Białorusina wraz z desantem forsuje Wisłę, by dostać się do walczącej stolicy Polski, każe skontaktować się ze sztabem grupy powstańczej „Koszta”, widzieć tragiczny wybuch transportera pułapki, przedzierać się przez warszawskie podwórka z figurkami Matki Boskiej i stary cmentarz żydowski na Bródnie, wreszcie spotkać polskich partyzantów, którzy pomogą mu wrócić do 2. Gwardyjskiej Armii Pancernej.

Czy zatem „Aleksiada” to przestroga przed mitologizowaniem wojny, niepotrzebnego przelewu krwi?

Aleksiada

Wystawę można oglądać w Centrum im. Ludwika Zamenhofa. Czynna będzie do 28 maja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: MAGNES. Aleksiada, czyli wojna jako romantyczna bajka o heroizmie - Plus Kurier Poranny

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny