Po niezwykle udanej „Królewskiej heretyczce” zatrudniona na Politechnice Białostockiej Magdalena Niedźwiedzka bohaterką swojej kolejnej powieści uczyniła samą Marię Skłodowską-Curie. Tylko ostatni dyletanci mogliby nie słyszeć o wybitnej Polce, jej wkładzie w uzupełnienie tablicy Mendelejewa i badania promieniotwórczości, czy nawet narzędzi do walki z rakiem. To wiedza obowiązkowa dla każdego wykształconego obywatela i patrioty. Wielka uczona była też kobietą – nie dość że urodziwą, to jeszcze pełną namiętności, spragnioną miłości. Takie wnioski można wyciągnąć po lekturze nowej powieści Magdaleny Niedźwiedzkiej.
Perfidnie zaczyna swoją książkę od przygotowań do brutalnego ataku na wdowę po Piotrze Curie, która utrzymuje romans z innym uczonym, a przy okazji wiarołomnym, ale jednak ojcem, czwórki potomstwa. Mamy rok 1911, i choć do wynalezienia internetu zostało jeszcze sporo czasu, dzięki telegrafowi i przede wszystkim prasie drukowanej, nietrudno rzucić oskarżenia, podać w wątpliwość chrześcijańskie pochodzenie, nie wspominając o podważeniu uczestnictwa w zdobyciu nagrody Nobla. Jak wywołane (wzorem mistrza Hitchcocka) trzęsienie ziemi z pierwszego rozdziału zaważy na psychice uczonej, kto okaże się przyjacielem, a kto odwróci się plecami – o tym przekonają się czytelniczki, a może i czytelnicy, z kolejnych rozdziałów. Wspominając nazwisko sławnego reżysera, nietrudno dostrzec że konstrukcja powieści jako żywo przypomina biograficzne filmy z licznymi retrospekcjami. Jest tu młodość w Warszawie pod zaborami, jest Paryż w czasach belle epoque, sławny kongres w Brukseli i spotkanie z Albertem Einsteinem wyraźnie zauroczonym inteligencją i urodą polskiej uczonej. Jest też dochowana do śmierci Marii Skłodowskiej-Curie tajemnica, którą z werwą opisze Magdalena Niedźwiedzka w finale powieści. Jest też bezmiar cierpienia kobiety, która walczy o miłość wbrew rozumowi. Pozwala się wodzić za nos kochankowi, bo niemal wręcz fizycznie potrzebuje go, by żyć. Muszę przyznać, że opisy stanów uczuciowych zakochanej i bardzo nieszczęśliwej noblistki wydają mi się wiarygodne i bardzo współczesne. Jak zresztą język całej powieści. Zwarty, wykorzystujący czas teraźniejszy, dyskretnie przekazujący fakty historyczne.
Książka „Maria Skłodowska-Curie” z pewnością nie zdobędzie nagrody im. Kazaneckiego, za to może zdobyć serca czytelniczek nie tylko z Białegostoku i okolicy. Pokazuje wyimaginowane, jednak niezwykle plastycznie nakreślone, ludzkie oblicze uczonej, która tak samo jak o prawdę w nauce walczyła o siebie w świecie uczuć. Nie wszystkie bitwy wygrała.
MARIA SKŁODOWSKA-CURIE - oficjalny zwiastun filmu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?