Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magda Gessler z programu Kuchenne Rewolucje w restauracji Greek Zorbas

Agata Masalska [email protected]
Christos Vonlgaris poprosił Magdę Gessler o pamiątkowy wpis. Właścicielowi lokalu towarzyszy syn Dimitri, który w przyszłości także zamierza być restauratorem.
Christos Vonlgaris poprosił Magdę Gessler o pamiątkowy wpis. Właścicielowi lokalu towarzyszy syn Dimitri, który w przyszłości także zamierza być restauratorem. Beata Rzadkiewicz
Takich cacyków, jak Christos nie robi nikt. Gdy kilka dni temu skosztowała je Magda Gessler wykrzyknęła: - Boże, ten kucharz jest rewelacyjny! W gust restauratorki trafiła też fasolada. Tylko przy musace nieco zmarszczyła nos.
Christos Vonlgaris poprosił Magdę Gessler o pamiątkowy wpis. Właścicielowi lokalu towarzyszy syn Dimitri, który w przyszłości także zamierza być res
Christos Vonlgaris poprosił Magdę Gessler o pamiątkowy wpis. Właścicielowi lokalu towarzyszy syn Dimitri, który w przyszłości także zamierza być restauratorem. Beata Rzadkiewicz

Christos Vonlgaris poprosił Magdę Gessler o pamiątkowy wpis. Właścicielowi lokalu towarzyszy syn Dimitri, który w przyszłości także zamierza być restauratorem.
(fot. Beata Rzadkiewicz)

- Dobre, ale ja robię cacyki nieco inaczej - stwierdziła powszechnie znana kreatorka smaku. - Jak chcesz, to mogę cię nauczyć - zwróciła się do właściciela restauracji. I tak kuchenne rewolucje prawie ominęły kuchnię w Greku Zorbie. Ale to nie znaczy, że obyło się bez łez.

Augustów, centrum. Za płotem największego w mieście kościoła niewielka restauracja Greek Zorba. Oferuje przede wszystkim specjały kuchni śródziemnomorskiej. Kilkadziesiąt gatunków pizzy, spaghetti, potrawy z grilla i pieca. Kartę dań uzupełniają przysmaki typowo greckie. Króluje musaka, czyli zapiekanka z bakłażanów, mięsa oraz ziemniaków pod beszamelem i cacyki. To przepyszne chlebki z sosem jogurtowo-czosnkowym.

- Mamy jeszcze biftek - zachęca uśmiechnięta od ucha do ucha kelnerka. - To wieprzowo-wołowe mięso z miętą i wieloma innymi przyprawami.
Do tego oryginalne, greckie wino.

W ubiegłym tygodniu znana polska restauratorka Magda Gessler robiła tam kuchenną rewolucję. O jej szczegółach, do czasu emisji programu, czyli połowy lutego przyszłego roku mówić nie można. Właścicieli do milczenia zobowiązuje podpisana z producentem telewizyjnego programu umowa.

- Było ciężko - kwitują pytania.

Ale zmiany widać gołym okiem. Lokal jest znacznie większy. Zmienił się też jego wystrój i na łeb poleciały ceny. I to o kilkadziesiąt procent. Z karty wypadło kilkanaście dań. Tylko smak potraw pozostał taki sam. Bo w tym zakresie - jak mówiła restauratorka - Nic poprawiać nie trzeba.

- Miło, takich pochwał nie spodziewałem się - przyznaje Christos. - Choć gotowanie to moja pasja. Ciągle coś ulepszam, zmieniam, szukam nowych smaków. Ale tylko w restauracji - zastrzega szybko.

I żartuje, że w domu nic mu nie wychodzi. Przypala nawet wodę na herbatę.
.

Gessler złapała się za głowę

Christos Vonlgaris jest Grekiem. Pochodzi z rodziny restauratorów. Jego matka miała cieszące się ogromną popularnością lokale w Grecji, ale też w Niemczech. Tam Christos uczył się fachu. I tam, zupełnie przypadkowo, kilkanaście lat temu, jako pomoc kuchenna zarabiała na chleb Beata Mrozicka z Augustowa. Młodym nie trudno było się spotkać.

- Pobraliśmy się i przyjechaliśmy do mojego rodzinnego miasta piętnaście lat temu - wspomina pani Beata. - Postanowiliśmy robić to, na czym się znamy, czyli gotować.

Tym bardziej, że nadarzyła się doskonała okazja. Rodzice Beaty przez wiele lat prowadzili cukiernię. I właśnie postanowili, że przestaną wypiekać bułki. Był więc wolny lokal. I tak powstała restauracja Greek Zorba.

- Nazwa nie jest przypadkowa - mówią właściciele. - Po pierwsze, na ekrany wchodził właśnie film o podobnym tytule. Po wtóre - znajomi tak właśnie nazywali Christosa.

Do tej pory nieźle im się powodziło. Śródziemnomorskie przysmaki przyciągały tłumy odwiedzających miasto turystów. Na obiad do Greeka wpadali też miejscowi i zagraniczni przedsiębiorcy. Wiele produktów, głównie pizzę sprzedawano na wynos.

- Bardzo dbaliśmy o smak i jakość - mówi Christos. - Sprowadzamy oryginalne, greckie przyprawy. Po co? Proszę pani, do paczki polskiego oregano trzeba wsadzić nos, aby wyczuć zapach zioła. Greckie natomiast jest tak mocne, że przez kilka dni czuć je w samochodzie.

W robieniu pizzy Christos nie ma sobie równych. Cienkie, rozpływające się w ustach ciasto. Do tego dodatki, do wyboru i koloru.

- O tak ma wyglądać placek - mówiła Magda Gessler podsuwając pizzę wszystkim pod nos. - Nie ma prawa się uginać.

Christos mówi, że pizza zależy od wyobraźni kucharza. Może być ze wszystkim. Greek Zorba proponował ponad 30 rodzajów pizzy.

- Magda Gessler aż złapała się za głowę - śmieje się rozmówca. - Wspólnie zdecydowaliśmy, że połowę wyrzucimy z karty. Ostatecznie i tak ludzie mogą zamawiać z tym, z czym sobie tylko wymarzą.

Pani Beata natomiast ma serce głównie do sałatek. Ludzie mówią, że jak przyprawi grecką, to nawet najbardziej wybredny klient nie ma czego poprawiać.

- To jedna z najlepszych restauracji w mieście - mówi Anna Buksińska, którą spotkaliśmy w lokalu. - Tylko, niestety, nie na każdą kieszeń.

Christos prostuje, że tak było dawniej. Teraz, po rewolucji, porządny obiad można zjeść za dwadzieścia złotych.

Dwa chude lata

Dwa lata temu interes w Greeku Zorbie zaczął iść źle. To skutek co najmniej kilku czynników. Po pierwsze, właściciel położonej w sąsiedztwie posesji prowadząc swoją inwestycję zniszczył Christosowi przepiękny ogród, który od wiosny do jesieni tętnił życiem. To tam głównie zbierali się klienci lokalu. Do tego doszedł kryzys i z roku na rok coraz mniejsza liczba turystów, którzy decydują się na wypoczynek w Augustowie.

- W tym roku było wyjątkowo źle - dodaje Beata Mrozicka. - Moim zdaniem, to wina władz miasta, które nie dbają o to, by kalendarz imprez był bogatszy.
Z takim wnioskiem augustowscy restauratorzy wystąpili do miejskich włodarzy. Jak zostanie potraktowana petycja, okaże się w nadchodzącym roku.
Tymczasem dwa słabe sezony doprowadziły restaurację niemal do upadku. Właściciele lokalu, aby go ratować, najpierw podzielili parter kamienicy na pół. To niewiele dało.

- Musieliśmy dokładać do czynszu - tłumaczą. - A przecież pieniądze potrzebne są też na życie.

Przyznają, że zastanawiali się już nad zamknięciem restauracji. Z jednej strony przestaliby się zadłużać. Z drugiej - nie mieli pojęcia, co ze sobą zrobić.

- To nie takie proste - mówi Christos. - Z kuchnią jestem związany już ćwierć wieku. Nic innego nie potrafię robić. Poza tym, lubię Polskę, lubię Polaków.
Jest jeszcze jeden argument, dla którego Christos niechętnie zawiesiłby kłódkę na drzwiach lokalu. To 10-letni Dimitri. Grek ma nadzieję, że restaurację przejmie syn. Planuje, że za dwa-trzy lata Dymitri będzie pomagał w lokalu jako kelner. A w przyszłości może znajdzie się też miejsce i dla córki, 11-miesięcznej Anastazji Marii.

Gwóźdź do trumny

Kilka miesięcy temu właściciele restauracji postanowili sięgnąć po ostatnią deskę ratunku - Magdę Gessler. Główną bohaterkę telewizyjnego programu "Kuchenne rewolucje" poprosili, by pomogła im wyjść z dołka. - To nie była łatwa decyzja - mówi Christos. - Oglądamy ten program i wiemy, że bardzo trudno sprostać oczekiwaniom restauratorki. A wtedy taka akcja może być gwoździem do trumny.
Restauratorka przyjechała do Augustowa w minionym tygodniu. Na mieście, które żyje i chce żyć dalej z turystów nie pozostawiła suchej nitki. - Tu nic się nie zmieniło, czuć postkomunę - grzmiała.

Właściciele niektórych lokali przyznają, że popełnili błąd. Nie trzeba było się obnażać. - Należało skrzyknąć się, przygotować - mówi szef restauracji w centrum, który woli pozostać anonimowy. - A tak zła sława o naszej kuchni pójdzie w świat. Nikomu to nie jest potrzebne.

Magda Gessler rządziła w Greeku Zorbie przez cztery dni. Początki były fatalne. Zacięło się urządzenie gotujące wodę, restauratorka na dzień dobry dostała zimną herbatę. Później było nieco lepiej, ale też nerwowo. Pani Beata miała zakaz wchodzenia do lokalu. Mama właścicielki, w ciągu godziny musiała upiec drożdżówkę. A pracownicy lokalu mieli niewiele więcej czasu na zakupienie produktów potrzebnych do przygotowania uroczystej kolacji.

- Chodziliśmy jak po rozżarzonych węglach - śmieje się obsługa restauracji. Mimo to, kolacja odbyła się z niemal dwugodzinnym poślizgiem. Humory zniecierpliwionych gości poprawiała jagnięcina w rosole, musaka, cytrynowa zupa i sałatka grecka. A na deser podano migdały w jogurtowym sosie.

Czy rewolucja pomoże Greekowi Zorbie? - Mam nadzieję, że tak. Bardzo bym chciała, aby tak się stało - mówi Magda Gessler. Do Augustowa wróci 13 stycznia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny