MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Giemza ma z Dakarem rachunki do wyrównania. Odległe miejsca na starcie to nie problem

Tomasz Biliński
Maciej Giemza ma z Dakarem rachunki do wyrównania. Odległe miejsca na starcie to nie problem
Maciej Giemza ma z Dakarem rachunki do wyrównania. Odległe miejsca na starcie to nie problem Orlen Team
W poprzedniej edycji Dakaru Maciej Giemza miał wypadek, przez który nie ukończył rajdu. W tym roku chce się zrewanżować. - Zrobię wszystko, żeby poprawić swój najlepszy wynik - zapowiadał przed startem 17. motocyklista rywalizacji z 2020 r.

Dziewiąty z 12 etapów Dakaru 2021. Maciej Giemza pokonał 22 km i za chwilę miał wyprzedzić jednego z rywali. Jednak w pustynnym kurzu wypluwanym przez pojazd przed nim nie zauważył słusznej wielkości kamienia. - Kilkukrotnie rolowałem z motocyklem - opowiadał wtedy opatrzony już przez medyków zawodnik Orlen Teamu, który przed dziewiątym etapem zajmował 17. miejsce w klasyfikacji generalnej.

- Uległem wypadkowi przy prędkości 100-110 km na godzinę. Jechałem pod słońce i w kurzu za innym zawodnikiem. Po upadku chciałem kontynuować jazdę, ale przy podnoszeniu motocykla zauważyłem, że coś jest nie tak. Okazało się, że mam zerwane więzadła w barku i dwa złamania w stopie. Musiałem się wycofać - tłumaczył z grymasem na twarzy 26-letni dwukrotny zdobywca Pucharu Świata Cross County juniorów.

Przed tegoroczną edycją grymasu już nie ma, podobnie jak urazu psychicznego. - W moim podejściu nic się nie zmieniło. To Dakar, od początku trzeba naciskać i jechać równym tempem - podkreślał przed startem jeden z dwóch polskich motocyklistów w rywalizacji na bezdrożach Arabii Saudyjskiej. - Mam nadzieję, że w tym roku będę miał więcej szczęścia, i to przez cały rajd. W 2021 r., choć miałem go dużo, to tylko do dziewiątego etapu.

Z Dakarem ma rachunki do wyrównania. By to zrobić, przygotowywał się na terenach zbliżonych do Arabii Saudyjskiej. - Choć najpierw trenowałem w Polsce, głównie na torach motocrossowych i piaskowych, żeby przyzwyczajać się do miękkiego podłoża. W listopadzie spędziłem na treningach dwa tygodnie w Dubaju. Przed świętami Bożego Narodzenia ponownie byłem w Emiratach, gdzie jeździłem wyłącznie po pustyni - opowiadał motocyklista Orlen Teamu.

- Zdarzały się śmieszne sytuacje, gdy na pustyni podczas treningu nagle spotykałem innego zawodnika, który przygotowywał się do Dakaru. Wśród nich czołowi zawodnicy, którzy mają na koncie zwycięstwa w Dakarze. To też pokazuje mi, że obrana przeze mnie droga jest słuszna. Po tym, jak rajd ułożył się dla mnie w poprzednim roku, tym razem liczę na rewanż. Robię wszystko, żeby te rachunki wyrównać - nie krył przed startem Giemza, który w Dakarze bierze udział już piąty raz. Najwyżej w „generalce” był dwa lata temu - na 17. miejscu.

Rok temu był na dobrej drodze, by pozycję poprawić. Przeszkodził mu w tym wypadek. Teraz ponownie liczy, że mu się uda. W sobotnim prologu był 18., w niedzielę dojechał 43.

- Od początku etapu jechało mi się bardzo dobrze. Nie miałem problemów nawigacyjnych. Jednak na 257. km razem z kilkunastoma zawodnikami zgubiliśmy trasę, przez co straciliśmy dużo czasu. Mimo wszystko jestem zadowolony z tempa - podsumował z dużym spokojem Giemza. Z doświadczenia bowiem wie, że odległa pozycja na tym etapie o niczym nie przesądza.

- Nas, motocyklistów, jest najwięcej, bo ponad 150. Dodatkowo około 25 zawodników reprezentuje zespoły fabryczne. Konkurencja jest więc duża. Natomiast klasyfikacja generalna zaczyna się klarować mniej więcej po połowie rajdu. Wychodzi zmęczenie, następuje selekcja. Dlatego nie ma co przejmować się nawet wtedy, gdy na początkowych etapach będzie się zajmować miejsca w trzeciej czy czwartej dziesiątce. Trzeba robić swoją robotę, jechać równo i mieć szczęście - opowiadał jeszcze przed wylotem na rajd.

Podobnie jak przed rokiem, jedzie jednośladem Husqvarna FR 450. - Broni nie zmieniłem, bo wciąż jest bardzo mocna - tłumaczył Giemza, który w przeciwieństwie do kierowców w innych kategoriach wciąż korzysta z papierowych roadbooków. - To dla bezpieczeństwa. Nawet najmniejsza wywrotka może sprawić, że tablet się rozsypie, a papier wszystko zniesie. Co poza tym? Wskaźnik przejechanego dystansu i stopnie geograficzne, na które się poruszam. Poniżej roadbooka mam wskaźnik prędkości. Czasem lepiej na niego nie patrzeć, bo można się wystraszyć - zakończył z uśmiechem.

JUŻ IDZIESZ? MOŻE CIĘ ZAINTERESUJE:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kadra Probierza przed Portugalią - meldunek ze Stadionu Narodowego

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny