Instytut Pamięci Narodowej zarzuca Eugeniuszowi Czykwinowi kłamstwo lustracyjne.
(fot. fot. Marta Gawina)
Były esbek zeznawał jako świadek. Nie chce ujawniać swoich danych. To była już druga rozprawa w procesie lustracyjnym Eugeniusza Czykwina, podlaskiego posła. Instytut Pamięci Narodowej zarzuca mu kłamstwo lustracyjne.
Jak wynika z IPN-owskich dokumentów, SB zainteresowało się posłem Czykwinem w 1977 roku. Do końca lat 80. miał on być TW o pseudonimie "Izydor" i "Wilhelm".
- Przejąłem prowadzenie sprawy pana Czykwina w połowie lat 80-tych. Od swojego kierownika usłyszałem, że to nasz tajny współpracownik. Nosił pseudonim Wilhelm - zeznawał w sądzie.
Według jego odczuć Eugeniusz Czykwin nie zachowywał się jak TW. - Raczej jak kontakt służbowy, który przekazuje tylko oficjalne informacje. Unikał spotkań ze mną, zasłaniając się różnymi sprawami. Jednak kilka razy w roku spotykaliśmy się. W siedzibie Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Społecznego, na ulicy, w moim prywatnym samochodzie - mówił były funkcjonariusz.
Więcej o procesie lustracyjnym posła Czykwina przeczytasz w piątkowym papierowym wydaniu "Kuriera Porannego".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?