Ani wyczynowo, ani zawodowo Remigiusz Rogowski sportu nie uprawiał. Ale od dziecka pociągała go piłka nożna. Do niedawna grał nawet w drużynie oldbojów.
– Bardziej walczyliśmy na boisku niż graliśmy – śmieje się. – Nasza drużyna związana była z Jagiellonią Białystok. Spotykaliśmy się na treningach dwa razy w tygodniu i trwały one dwie godziny. Mieliśmy nawet swoje rozgrywki. Latem mecze odbywały się na boiskach, a zimą na hali.
Trzeba było dużo biegać
Prezes Rogowski Development dodaje, że jego ulubioną pozycją, gdzie czuł się najlepiej, było prawe skrzydło w linii pomocy. Tutaj liczyła się przede wszystkim wytrzymałość, szybkość i dobra kondycja. To właśnie taka pozycja na boisku, gdzie trzeba się sporo nabiegać. Jednak na szczęście nigdy nie przytrafiły się jakieś poważniejsze kontuzje czy urazy.
– Często zdarzało się tak, że wygrywały drużyny słabsze, po których nikt nie spodziewałby się zwycięstwa – opowiada Remigiusz Rogowski. – Bo myślę, że w sporcie, podobnie jak w biznesie, potrzebna jest odrobina szczęścia.
Kciuki przed ekranem
Jak przyznaje białostocki biznesmen, teraz zagorzale kibicuje swoim ulubionym klubom, oglądając mecze w telewizji. Na bieżąco śledzi rozgrywki Ligi Mistrzów i najsilniejszych lig europejskich. Szczególnie, gdy grają zespoły z najwyższej półki. Obserwuje hiszpańską Primera Division i angielską Premiership.
Zobacz:**Rogowski Development
**
– Bardzo lubię grę Barcelony i Sevilli – wyjaśnia. – Ta druga drużyna gra w ogóle ciekawą piłkę, podoba mi się ich styl gry i szybkie zagrania. Natomiast jakoś niespecjalnie przepadam za Realem Madryt. W lidze angielskiej kibicuję takim klubom jak Manchester United, Liverpool i Arsenal. Nie przepadam zaś za Chelsea Londyn, tak jak chyba większość polskich kibiców. Nie mam pojęcia skąd to się bierze. Może z buńczucznych wypowiedzi trenera tego zespołu? – zastanawia się Rogowski. – Bo żeby lubić jakąś drużynę, trzeba mieć sympatię do ludzi, którzy ją tworzą. Ostatnio śledzę też wyniki we włoskiej Serie A. Widzę, że odrodził się Milan. W ogóle lubię tych, którzy ładnie grają.
Polskie podwórko
Zdaniem Remigiusza Rogowskiego polskie drużyny grające w Ekstraklasie prezentują ciągle jeszcze kiepski poziom na tle tych najlepszych w Europie. Choć można zauważyć światełko w tunelu.
– Kiedyś byłem przeciwko Lechowi. Zauważyłem jednak, że odkąd zaczęli grać w europejskich pucharach, poprawili znacznie swój poziom – ocenia prezes Developmentu. – Fajną piłkę tam grali i rzeczywiście nie mieli się czego wstydzić.
Dodaje też, że w czasie gdy Lech był prowadzony przez Franciszka Smudę, można było spostrzec, że zespół jest coraz lepszy. Zapewne miało to wpływ na to, że zjednał sobie wielu fanów piłki nożnej w całym kraju.
Teraz pozostaje wierzyć, że Smuda poprowadzi do zwycięstw polską reprezentację i mieć nadzieję, że obraz polskiej piłki wkrótce zmieni się na lepsze.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?