Niestety, to czego mi dziś brakuje najbardziej, to czas wolny. A to pociąga za sobą braki w uprawianiu sportu – przyznaje dyrektor Alfy. – Niemniej usiłuję spędzać aktywnie każdą wolną chwilę. A że mam dwójkę dzieci, to staram się im też zaszczepić takie sportowe zacięcie. Dlatego bardzo rodzinnie jeździmy na nartach. Żona jest w tym świetna! I w tym sezonie w ciągu trzech dni nauczyliśmy naszą czteroletnią córkę jazdy na nartach! Śmiga całkiem ładnie i szybko.
Zobacz: Wierzymy w dialog
Nie ma się więc co dziwić, że ośmioletni syn państwa Cechowskich też już na nartach jeździ.
– Ja moje pierwsze narty dostałem jak miałem lat siedem. Mikołaj mi przyniósł – opowiada dyrektor Alfy. – To były Polsporty. Z zapięciami ze sprężyną. Z nauki jazdy pamiętam, że wracałem ze stoku bardzo poobijany, bo od razu starałem się jeździć najszybciej, jak się da. Co mi zresztą zostało. Budowaliśmy sobie takie małe skocznie narciarskie i tak urozmaicaliśmy nasze wyczyny.
– Początkowo to były oczywiście małe osiedlowe pagórki w moim rodzinnym Opolu – wspomina Mirosław Cechowski, dopiero od kilku miesięcy „zakotwiczony” w Białymstoku. – A gdy już mieliśmy na nogach prawdziwe narty, to i stoki były pod nimi bardziej prawdziwe.
Dyrektor z żalem przyznaje, że kiedyś było lepiej z tym jego uprawianiem sportu – w czasach licealnych pasjonował się np. koszykówką. – Oczywiście latem, gdy tylko jest okazja, pływam, gram w piłkę, ale ciągle mi tego za mało – mówi szef Alfy. Nie ukrywa, że na wodzie bliższe są mu wyprawy rowerem wodnym czy kajakim niż np. żeglowanie. – Ale jak ktoś dyryguje, to mogę linki zwijać i rozwijać – podkreśla swoją gotowość.
Mirosław Cechowski, jako narciarz i opolanin, bardzo sobie chwali bliskość czeskich gór. – Mamy do nich zaledwie kilkadziesiąt kilometrów i wcale mnie dalej nie ciągnie, gdy mam wyrwane od pracy wolne chwile – przyznaje. – I w dodatku są to kapitalne tereny na wypady z tak małymi dziećmi, jakie mamy. Jeździmy więc, ile tylko się da. A potem wpadamy na czeskie knedliki czy zajadamy się smażonymi serami. Jak to w czeskiej kuchni. Jak się dzieci podszkolą, to postawimy przed nimi większe wyzwania.
Jako bierny obserwator Mirosław Cechowski przyznaje się do dużej słabości do siatkówki: klasy jej zawodników, zjednoczenia jej kibiców (nie bez przyczyny Alfa włączyła się w promocję żeńskiego zespołu białostockiego AZS).
No i oczywiście, odkąd mieszka w Białymstoku, Mirosław Cechowski jest uważnym obserwatorem poczynań Jagi z Frankowskim na czele.
– Niemniej moim futbolowym idolem pozostaje Diego Maradona – mówi szef Alfy. – Bo był po prostu najlepszy. W czasie mojej młodości był bezapelacyjnym numerem jeden. Nikt nie zwracał zbytnio uwagi na jego, nazwijmy to, bogatą osobowość. Uwielbialiśmy go za grę. Dokonał na boisku wielkich rzeczy.
A kto teraz wzbudza emocje i zainteresowanie? Okazuje się, że Mirosław Cechowski – mimo braku ewidentnych obecnie sukcesów tego sportowca – pozostaje wiernym, pełnym szacunku i uznania fanem Adama Małysza.
– Jest dla mnie nie tylko wielokrotnym zwycięzcą, ale przede wszystkim wspaniałą osobowością – wyjaśnia dyrektor. – Nie święci takich tryumfów, jak kiedyś, ale zrobił przez tyle sezonów tak dużo i pokazał, jak silną ma psychikę. I jak wielką ma klasę, czy to będąc na sportowym świeczniku, czy trochę dalej od jego blasku.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?