Centrala
Środa, godzina 10.30, nowoczesny biurowiec przy jednej z największych galerii handlowych w stolicy – siedziba Poczty Polskiej. W klimatyzowanej Sali konferencyjnej zebrało się kilkudziesięciu dziennikarzy: kamery, kable, światło, mikrofony. Zaraz ma wyjść prezes Poczty – Sebastian Mikosz, na tym stanowisku od marca tego roku. Gdy pojawia się z całym Zarządem, rozbrzmiewa dźwięk migawek aparatów fotoreporterów.
Prezes przez ponad 40 minut opowiada o ambitnym planie transformacji Poczty: jej informatyzacji, przekształcenia w nowoczesną firmę kuriersko-detaliczno-finansowo-cyfrową, Planie Dobrowolnych Odejść, jej problemach i mocnych stronach. Wybrzmiewają setki milionów strat, śmierć kliniczna, zaniedbania i reanimacja instytucji. Pokazuje starannie przygotowane slajdy.
– Pocztę Polską trzeba wymyślić na nowo. Rewolucja cyfrowa oraz wynikające z niej zmiany w potrzebach klientów spowodowały, że spółka znalazła się na krawędzi. Dziś rozpoczęliśmy proces zmian, dzięki którym Poczta zostanie przekształcona w nowoczesną i zarabiającą na siebie firmę – mówił prezes Poczty Polskiej.
Teren
Oglądała pani konferencję prezesa? – pytam panią Agnieszkę Chmielewską, listonosza (jak sama o sobie mówi) z szesnastoletni stażem, obecnie obsługującą rejon: Działoszyn, Zalesiaki, Zalesiaki-Pieńki w województwie łódzkim. Odpowiada, że od rana rozwozi listy i paczki i nie miała jak, choć wiedziała, że mają paść ważne zapowiedzi. Pytam więc, jak się na co dzień jej pracuje na Poczcie. Mieszkańcy mi ufają, znają mnie, chodzi się po rejonie, klienci mają zaufanie, częściowo znamy się po imieniu. Są rozmowy, proponuję towar. Schodzą napoje latem, cukierki idą niemal cały czas, wiadomo, sezonowo wkłady do zniczy. Starsi ludzie kupują. Młodsi raczej w internecie.
Zmiany zawsze budzą pytania i obawy. O przyszłość. Pytam zatem pocztowców o zapowiedziany na konferencji Program Dobrowolnych Odejść, którym może zostać objętych 15% wszystkich pracowników. Zostanie im zaproponowana wypłata pełnych pensji, przez kolejnych 12 miesięcy od odejścia, z natychmiastową możliwością rozpoczęcia nowej pracy. Chodzi głównie o pracowników biurowych, w większych ośrodkach miejskich, gdzie bezrobocie jest najmniejsze. Listonosze i osoby obsługujące klientów w placówkach, mają zostać.
Pracuję w Poczcie 35 lat i róże rzeczy widziałam — mówi Irena Rabus — kierowniczka zmiany w Urzędzie Pocztowym Strzelce Opolskie 1. - PDO to najkorzystniejszy sposób zakończenia pracy. Dotychczas z tych programów korzystali ci rzutcy, przedsiębiorczy. Często odchodzili najlepsi. Mam nadzieję, że jak będzie to system dedykowany konkretnym pracownikom, to sytuacja się nie powtórzy. My jesteśmy naprawdę zżyci, ufamy sobie, jesteśmy zespołem. Zresztą powiem panu – najcieplej wspominam okres pracy w małym, sześcioosobowym urzędzie. To pokazuje, że Poczta to ludzie — podsumowuje.
Podobnie o Programie Dobrowolnych Odejść myśli Mariola Nitka z Urzędu Pocztowego nr 4 w Łodzi, która obejrzała konferencję prezesa on-line: PDO budzi we mnie obawy, to już miało miejsce w przeszłości i wtedy odeszli ludzie, z którymi ja bym się nie chciała rozstawać. Bardzo trudno było się pożegnać. Nie chcę znów rozstawać się z osobami ważnymi i bardzo wartościowym. Poza tym dla firmy to była by strata wiedzy, kompetencji i doświadczenia .
Tradycyjnie i cyfrowo
Na konferencji dużo było o zmianach, jakie zajdą na Poczcie w najbliższych latach. A Jakich zmian oczekuje pani Agnieszka? Oprogramowanie mamy starszego typu, dobrze by szybciej działało. Odnośnie paczek – by szybciej do nas – do listonoszy trafiały i my zwiększymy terminowość. Miło słyszeć, jak klient dostaje paczkę następnego dnia i jest zadowolony. Bo my — wie pan — naprawdę się staramy i nam zależy.
Zmiany w obszarze cyfrowym działalności Poczty, wydają się być priorytetem dla nowego Zarządu. Osobną prezentację na ten temat miał jeden z wiceprezesów, odpowiedzialny za ten obszar – Dariusz Śpiewak. Pracował już na Poczcie 20 lat temu. Na konferencji gorzko przyznał, że po powrocie, widzi, ze informatycznie niewiele się zmieniło. I rzeczywiście informatyczne systemy pocztowe mają średnio 20 lat, jest ich bardzo wiele, zazwyczaj ze sobą niekompatybilnych. Co więcej, wiele z nich jest już nieaktualizowanych i nieserwisowanych przez producentów.
Irena Rabus przypomina sobie w tym kontekście: Pamiętam czas kiedy wprowadzano na Pocztę pierwsze komputery – jakoś w latach dziewięćdziesiątych. Zupełnie bez przygotowania załogi. My w urzędach w ogóle się na tym nie znaliśmy. Mnie uczono maszynopisania, a nie obsługi komputera. No ale jak trzeba to trzeba, sama się nauczyłam. Dziś to oczywiste, że się niemal wszystko na nim robi, coraz mniej na papierze. I dobrze. Ale są jeszcze miejsca, gdzie oficjalny dokument musi być wydrukowany, podbity pieczątką i podpisany długopisem.
W Warszawie sporo czasu poświecono właśnie placówkom. Te zabytkowe, eleganckie, położone często w centrach dużych miast, mogą zmienić charakter na bardziej miastotwórczy.
Bazarek
Moje rozmówczynie pozytywnie ocenią plany dotyczące odświeżenia i remontów urzędów. Agnieszka Chmielewska: Patrząc z perspektywy klienta, część z naszych obiektów nie spełnia żadnych z obecnych norm. Wchodzi się do placówek prowizorycznie zaadaptowanych. Nie wszystkie są zrewitalizowane. Chciałabym by tak wygadały jak na prezentacji. To wymaga czasu. Popracowałabym też nad ekspozycją towarów, z codziennego doświadczenia wiem dobrze, co gdzie najlepiej ustawić.
Co z (nie) sławnym bazarkiem i przysłowiowym mydłem i powidłem na Poczcie? No tak, spotykam się z opiniami o bazarku, że tak trochę u nas to wygląda. Szczerze mówiąc, marzą mi się profesjonalne możliwości ekspozycji towaru, dobrej jakości regały itp. U mnie każdy jest z innej parafii i wygląd to jak wygląda.
A inne zapowiadane zmiany? Wszystkie te zmiany są potrzebne – nie ma wątpliwości pani Irena. Pewnych zmian się boimy, nie wiemy, co przyniosą, czy pójdzie w dobrą stronę czy to przyniesie korzyść. Wszyscy na Poczcie borykamy się z problemami infrastruktury, np. informatycznymi, z problemami kadrowymi. Młodzi odchodzą, a potrzebujemy świeżej krwi. W końcu firmę tworzą ludzie, a nie budynki czy maszyny.
I prezesi w Warszawie, i pracownicy na tzw. „dołach” wiedzą, ze poczta ma problemy, zapóźnienia. Nikt tego już nie ukrywa, chociaż przez ostatnie lata nic nie robiono by to zmienić. Sebastian Mikosz wymienił główne problemy: niska jakość usług, dług technologiczny, zaniedbana siec placówek, Poczta jako zły pracodawca, brak produktów finansowych, oddanie pola na rynku paczek konkurencji.
Pani Agnieszka, listonosz z łódzkiego, nie ma czasu już rozmawiać, bo zostały jej jeszcze paczki ro rozwiezienia. By ze mną w ogóle porozmawiać, zatrzymała się samochodem na poboczu. Rusza w drogę. Konferencję podsumowuje pani Irena: nareszcie się coś rusza, od czegoś trzeba zacząć.
Poczta Polska to drugi, największy pracodawca w Polsce. Z punktu widzenia współczesnego świata może wydawać się niepotrzebna. A jednak! W 2023 roku Poczta Polska dostarczyła miliard listów i sto milionów paczek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?