Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludwik Koehler jak Jan Matejko. Malarz zmarł w Białymstoku

Andrzej Lechowski dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku
Ludwik Koehler, Portret damy, 1882
Ludwik Koehler, Portret damy, 1882
26 grudnia 1923 r. do Białegostoku przyjechał znany artysta malarz - Ludwik Lubomir Koehler, profesor Wolnej Akademii we Lwowie, uczeń mistrza palety polskiej Jana Matejki. Wystawa jego obrazów święciła triumfy, artyście tak się u nas spodobało, że został na stałe.

Ludwik Lubomir Koehler, który urodził się pod, skądinąd znaną, Włoszczową na Kielecczyźnie, odbywał studia w kierowanej przez Matejkę Krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych w latach 1879-80 i 1883-87. Po naukach wyjechał do Lwowa. W 1891 r. otworzył tu atelier fotograficzne. Uczył też rysunku w gimnazjum im. Franciszka Józefa.

Później wichura wojenna zagnała go na Krym, z którego właśnie w 1923 r. powracał. Wiózł ze sobą ponad 80 obrazów. Jak głosiła wyprzedzająca go wieść pomimo losu wygnańca, biedy i niedostatku nie przestał w latach wojny malować. Były to "portrety, pejzaże z Krymu, Włoch, Norwegii i Wschodu - wśród ich wiele dużych płócien".

Koehler w Białymstoku znał właścicieli gimnazjum koedukacyjnego Zeligmana, Lebenhafta i Dereczyńskiego. W siedzibie szkoły, na Sienkiewicza 4, 26 grudnia, w samo południe zaplanowano wernisaż prac artysty.

Wstęp na wystawę był płatny, dochód Koehler przeznaczał na pomoc dla biednych uczniów. Białostoczanie okazali się hojnymi "smakoszami sztuki". Panowała ogólna opinia, że takiej wystawy "Białystok bodaj nigdy jeszcze nie miał". Pisano, że dzieła mistrza "przykuwają uwagę i czarują oko". Mówiono, że Koehler to "mistrz nie lada, a talent jego wszechstronny".

Po tak entuzjastycznym przyjęciu Koehler postanowił pozostać w Białymstoku. Znalazł mieszkanie w domu na Fabrycznej 23. Doświadczenie pedagogiczne i znajomość z właścicielami szkoły pozwoliły mu objąć posadę nauczyciela rysunków w gimnazjum na Sienkiewicza. Z miejsca włączył się w nurt życia towarzyskiego i artystycznego.

Niestety coraz bardziej szwankowało mu zdrowie. Zapowiedziany na sierpień 1924 r. wykład, który miał inaugurować działalność przygotowywanej przezeń "Wolnej Wszechnicy Sztuk Pięknych" nie odbył się. Odbyła się natomiast z jego udziałem II Wystawa Wojewódzka Sztuki 5 października 1924 r. w Sali Wojewódzkiej, czyli w Pałacu Branickich. Zorganizowana pod patronatem wojewodziny Rembowskiej ściągnęła tłumy. Ekspozycja "imponowała ilością nagromadzonych dzieł".
O pracach Koehlera pisano, że "wystawia bardzo dużo prac niepośledniej wartości. Na specjalne podkreślenie zasługują doskonale uchwycone i oddane pejzaże morskie. Oświetlenie szczytów przez słońce (W morskich pejzażach? A. L.), zachody, ranki i noce muszą zdobyć uznanie dla talentu artysty". Recenzent podziwiał szczególnie dwa portrety i dwa pejzaże stworzone przez Koehlera, zauważając że tylko "poważne i długie studia i wielki talent artysty mogą tak znakomicie oddać naturę w jej mgławym świetle". Jednogłośnie uznano, że prace Koehlera pokazane na tej wystawie są "wszystkie pierwszorzędnej wartości artystycznej".

Wystawa była triumfem artysty. Bawił w Białymstoku niecały rok, a uznawano go za filar artystycznego środowiska. Na fali tego powodzenia postanowił otworzyć własną szkołę rysunkową. Zakładał, że będzie prowadził "zbiorową naukę rysunku". Zajęcia odbywać się miały dwa razy w tygodniu wieczorem i w niedziele rano. Chętnych było dużo. Niestety. Ledwo rozpoczęta działalność szkoły wkrótce została przerwana ze względu na coraz gorszy stan zdrowia artysty. W środę 23 czerwca 1926 r. Białystok obiegła smutna wiadomość. "Po dość długich cierpieniach zmarł w szpitalu żydowskim znany w naszem mieście artysta malarz, profesor L. Koehler".

Minęły kolejne lata, gdy 15 kwietnia 1929 r. w pawilonie restauracyjnym ogrodu miejskiego otwarta została wystawa artysty. Publiczność ciągle z tym samym zachwytem oglądała ponad 60 obrazów Koehlera. Dało się słyszeć głosy, że "dzisiejsi, młodzi, nowocześni artyści nie potrafią już tak malować, jak robił to Koehler, malarz, który należał do starej krakowskiej szkoły malarzy". Ogólny zachwyt wzbudzał "Portret szlachcica". Pisano, że to "perła" wystawy i że wart jest kilka tysięcy złotych.

A może ktoś z Państwa ma obraz Starego Mistrza, tak niegdyś podziwianego w Białymstoku? Jeśli tak, to proszę o rozmowę.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny