Spis treści
Droga do sukcesu
Lucyna Kornobys, obecnie jedna z najbardziej utytułowanych polskich paraolimpijek, już od 15. roku życia zmagała się z niepełnosprawnością wynikającą z problemów zdrowotnych z kolanami.
Pomimo trudności nie poddała się i kontynuowała swoją edukację, zdobywając wykształcenie w technikum gastronomicznym, a następnie ukończyła studia z zakresu administracji na Uniwersytecie Wrocławskim. Swoją karierę zawodową związała z pracą na rzecz osób niepełnosprawnych, zarówno w zakładzie pracy chronionej, jak i w urzędzie miasta w Jeleniej Górze.
Z czasem odkryła w sobie pasję do sportu. Stała się zawodniczką klubu Start Wrocław, gdzie zaczęła uprawiać siatkówkę na siedząco oraz konkurencje lekkoatletyczne, takie jak pchnięcie kulą, rzut oszczepem i rzut dyskiem. To właśnie te dyscypliny przyniosły jej międzynarodową sławę.
Chorąża Polskiej Reprezentacji
Lucyna Kornobys zadebiutowała na arenie międzynarodowej w 2011 roku, zdobywając srebrny medal w rzucie oszczepem podczas Mistrzostw Świata. Od tego momentu jej kariera nabrała tempa. Zdobyła liczne medale na mistrzostwach świata i Europy, a także na Igrzyskach Paraolimpijskich. Na Letnich Igrzyskach Paraolimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 roku wywalczyła srebro w pchnięciu kulą.
Nieustannie doskonaląc swoje umiejętności, w 2019 roku ustanowiła nowy rekord świata w pchnięciu kulą podczas mistrzostw świata w Dubaju. Kolejne lata przyniosły jej jeszcze więcej sukcesów, w tym mistrzostwo Europy w 2021 roku oraz srebrny medal na Igrzyskach Paraolimpijskich.
W uznaniu jej osiągnięć Kornobys została wyróżniona nagrodą „Sport bez Barier” w 2020 roku. Jej wytrwałość i determinacja nie tylko przyniosły jej sukcesy sportowe, ale także uznanie poza areną sportową. W 2024 roku została radną Jeleniej Góry z ramienia Koalicji Obywatelskiej.
Lucyna Kornobys to przykład sportowca, który swoją pasją, determinacją i pracą osiągnął najwyższe szczyty w sporcie paraolimpijskim. Jako chorąża Reprezentacji Polski na Igrzyskach Paralimpijskich w Paryżu 2024, jest nie tylko liderką na polu sportowym, ale także wzorem do naśladowania dla innych, pokazując, że niepełnosprawność nie jest przeszkodą do osiągania wielkich rzeczy.
Wywiad z Lucyną Kornobys – Chorążą Reprezentacji Polski na Igrzyska Paraolimpijskie
XVII Letnie Igrzyska Paraolimpijskie w Paryżu to wydarzenie, na które czeka cały świat. Polska reprezentacja wystąpi w nich pod przewodnictwem Lucyny Kornobys, chorążej polskiej ekipy, wielokrotnej medalistki i jednej z najbardziej doświadczonych paraolimpijek.
W rozmowie zdradza, jak wygląda jej codzienne życie, przygotowania do zawodów i jakie emocje towarzyszą pełnieniu tej zaszczytnej roli.
Strona Kobiet:Opowiesz o wyróżnieniu, jakim jest bycie chorążym na otwarciu igrzysk?
Lucyna Kornobys: Rzeczywiście, to dla mnie ogromne wyróżnienie. Jak wspominałam, nie każdy może zostać chorążym. Przede wszystkim trzeba być paraolimpijczykiem, a po drugie, mieć osiągnięcia – medale. Jedzie nas 84 zawodników, a tylko my dwoje z Maciejem Lepiato zostaliśmy wybrani na chorążych. To ogromny zaszczyt. Z tego, co wiem, to nie tylko liczą się osiągnięcia sportowe, ale też praca społeczna i działania na rzecz sportu paraolimpijskiego. Cieszę się, że moja praca została dostrzeżona.
W jakiej dyscyplinie i kiedy będziesz rywalizować?
Będę startować tylko w pchnięciu kulą. Po igrzyskach w Tokio musiałam przejść operację barku, więc nie jestem już w stanie rzucać oszczepem. Skupiam się teraz na kuli, co mnie cieszy, bo to moja ulubiona dyscyplina. Mój start jest zaplanowany na 4 września, około godziny 11:00. Oczywiście proszę o trzymanie kciuków – przydadzą się! Mam nadzieję, że wrócę z medalem. Oczywiście marzę o złocie, ale wszystko okaże się na miejscu.
Jak wyglądały twoje przygotowania? Gdzie trenowałaś?
Przez ostatnie pół roku głównie przygotowywałam się w ośrodku w Wałczu. Poza tym trenowałam także w Jeleniej Górze, w szkole na sali gimnastycznej, na siłowni, a czasem nawet za blokiem. Czuję, że jestem dobrze przygotowana – zdrowie dopisuje, siły są, zmieniliśmy trochę technikę pchnięcia kuli, co mam nadzieję, przyniesie efekty w postaci medalu. O podium będzie walczyć około siedmiu osób, więc konkurencja jest duża. Chciałabym oczywiście znaleźć się na podium, najlepiej na tym najwyższym.
Jak wygląda typowy dzień we wiosce olimpijskiej?
Wszystko zależy od tego, na jakim etapie przygotowań jestem. Przed startem dzień zaczyna się od śniadania, a potem rano mam albo siłownię, albo trening techniki. Treningi są teraz krótsze, z mniejszym obciążeniem, bardziej skupione na dynamice i szybkości. Po południu jest czas na pracę z fizjoterapeutą, a także z psychologiem sportowym. Najtrudniejsze są te ostatnie dni przed startem, kiedy już nie ma treningów. Wtedy staram się wyłączyć social media i skupić na odpoczynku oraz przygotowaniu mentalnym.
Czy będzie czas na zwiedzanie Paryża?
Może w niedzielę po przylocie, ale to zależy od planu. Po starcie czwartego września być może też znajdzie się trochę czasu, ale nie jestem pewna. Przed startem nie zwiedzam, bo to dodatkowe obciążenie dla organizmu. Teraz skupiam się na regeneracji.
Jak wygląda wasz transport na igrzyska?
Transport to większe wyzwanie niż w przypadku standardowych lotów. Zaczynam od podróży samochodem do Warszawy, gdzie zostawiamy auto na parkingu. Potem busem jedziemy na lotnisko, gdzie pomagają nam przetransportować sprzęt. Na lotnisku potrzebujemy dodatkowej pomocy, zwłaszcza przy wsiadaniu do samolotu, gdzie korzystamy z wąskich wózków. Po przylocie w Paryżu organizatorzy są przygotowani na nasz przyjazd i dalej przetransportują nas do wioski olimpijskiej.
Czy planujesz wrócić na sesję rady miejskiej z medalem?
Mam nadzieję, że tak!
A jak z jedzeniem? Znajdziesz czas na słynnego olimpijskiego muffina?
Na śniadanie na pewno nie, bo nie jadam takich rzeczy rano, ale może do kawki raz dziennie się skuszę. Dziękuję bardzo!
Dziękuję bardzo za rozmowę. Życzymy Ci powodzenia na igrzyskach i trzymamy kciuki za złoty medal!