Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lotnisko na Podlasiu ma być gotowe w 2020 roku. Wielu w to nie wierzy

Marta Gawina [email protected] tel. 85 748 95 13
Lotnisko na Podlasiu ma być gotowe w 2020 roku. Wielu w to nie wierzy
Lotnisko na Podlasiu ma być gotowe w 2020 roku. Wielu w to nie wierzy sxc.hu
W 2015 roku będziemy latać samolotami z podlaskiego lotniska - zapowiadali urzędnicy jeszcze trzy lata temu. Teraz mówią już o 2020 roku. I to jest wariant optymistyczny. Ten pesymistyczny i trochę bardziej realny zakłada, że o samolotach i lotnisku będziemy tylko dyskutować. Debatowanie tanie nie jest. Już kosztowało nas miliony złotych.

Wciągu ostatnich pięciu lat wydano ponad cztery miliony zł na dokumenty związane z lotniskiem. Przeanalizowano w tym czasie kilka ewentualnych lokalizacji pod budowę portu. Były Topolany, białostockie Krywlany, kilkuletni faworyt Saniki w gminie Tykocin, czy Nowosady. Po kolejnych badaniach przyrodniczych wróciliśmy do punktu wyjścia. W przyszłym tygodniu urząd marszałkowski chce złożyć wniosek do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku o wydaniu decyzji środowiskowej dotyczącej lotniska w Topolanach w gminie Michałowo. - Ta decyzja powinna być znana jesienią. Jeżeli chcemy wybudować lotnisko i skorzystać ze specusawy, to musimy mieć pozwolenie na budowę do 2015 roku. Przy sprzyjających warunkach, jeśli oczywiście dostaniemy dofinansowanie z Unii Europejskiej lotnisko można byłoby uruchomić w 2020 roku - mówi Roman Łoziński, zastępca dyrektora biura inwestycji w urzędzie marszałkowskim.

Spadło ciśnienie

Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że do latania samolotami mamy wciąż dalej niż bliżej. Prace wprawdzie trwają, jednak nie ma już entuzjazmu dla budowy portu jaki był jeszcze kilka lat temu. Czołowi politycy Platformy Obywatelskiej, premier Donald Tusk i Grzegorz Schetyna, będąc w województwie podlaskim jednoznacznie stwierdzili, że lotnisko priorytetem nie jest. Wątpliwości mają też radni sejmiku. Doskonale pokazała to sesja, na której przedstawiono raport środowiskowy dotyczący lotniska. Padały wypowiedzi, że trzeba się zastanowić, skonsultować, poczekać na Brukselę, że drogi i kolej są ważniejsze. Zdania nie zmienili.

- Są nam potrzebne trzy małe lotniska: w Białymstoku, Łomży i Suwałkach, które przyjmą samoloty do 30 osób, a nie jedno duże, nierentowne, gdzieś na uboczu województwa - mówi Karol Pilecki, radny PO i członek zarządu.

- Nie można porywać się na taką inwestycję za wszelką cenę, żeby tylko spełnić swoją ambicje. Tu chodzi o setki milionów zł. A nawet jeśli wybudujemy lotnisko, to jak nasze niezbyt bogate województwo utrzyma go? - pyta anonimowo jeden z radnych.

- Nam potrzebne jest małe lotnisko biznesowe najlepiej na Krywlanach. W czasie kryzysu nie stać nas na duże, międzynarodowe - podkreśla Mikołaj Janowski radny z PSL.

- Nasz region musi być dobrze skomunikowany z innymi polskimi i europejskimi miastami. Jeśli w najbliższym czasie zyskalibyśmy szybkie drogi i szybką kolej, to nie upierałbym się przy budowie lotniska - podkreśla Leszek Dec z PiS.

- Szkoda, że decyzja w tej sprawie nie została podjęta kilka lat temu. Szkoda, że taki port już u nas nie działa. A tak mamy dyskusje, a lotnisk i pomysłów na takie inwestycje jest już w Polsce za dużo. I trudno znaleźć uzasadnienie dla budowy kolejnego - mówił "Porannemu" kilka tygodni temu prof. Henryk Wnorowski, dziekan wydziału ekonomicznego na Uniwersytecie w Białymstoku.

Gęsi górą

A jeszcze pięć lat temu wydawało się, że wykorzystamy swoją szansę. Były chęci i pieniądze z Unii Europejskiej. Przeanalizowano w tym czasie siedem ewentualnych lokalizacji w tym trzy w gminie Zabłudów, Topolany, Saniki, Krywlany i Nowe Chlebiotki.

W 2009 roku, po burzliwej dyskusjach wśród radnych sejmiku i wsparciu konsorcjum Arup/Ekoton (autorów raportu środowiskowego) do ścisłej trójki przeszły trzy lokalizacje: Saniki, Topolany i Nowe Chlebiotki. Zarząd województwa na czele z marszałkiem Jarosławem Dworzańskim wskazał nawet wariant inwestycyjny - Saniki-Sawino-Bagienki w gminie Tykocin. Teren położony w centrum regionu, z dobrym dojazdem, mógł się podobać. W dodatku na początku 2010 roku Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku wydała dla tego miejsca pozytywną decyzje środowiskową.

Ale Saniki od początku miały też zatwardziałych przeciwników. To okoliczni rolnicy, którzy nie chcieli oddać swojej ziemi i organizacje ekologiczne. Te głośno zwracały uwagę na bliskie sąsiedztwo z parkami narodowymi i latające tu ptaki. W końcu sprawą zajęła się Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Warszawie. Po kilkumiesięcznych analizach uchyliła decyzje RDOŚu. Stwierdziła też, że w dokumentach brakuje tak podstawowych badań, jak wpływ inwestycji na tereny chronione, czy analizę ewentualnych kolizji z ptakami. Między urzędem marszałkowskim a autorami raportu środowiskowego rozpoczęły się przepychanki, kto jest winny takiej oceny GDOŚ. W końcu władze województwa zażądały ponad 1,9 mln zł odszkodowania od konsorcjum. Sprawę ostatecznie rozstrzygnie sąd, na razie proces jest zawieszony.

Stanowisko GDOŚ spowodowało wstrzymanie inwestycji. Było jasne, budowa portu do 2015 roku jest niemożliwa. Unijne pieniądze zarezerwowane na tę inwestycję, poszły w asfalt. Zostały rozdzielone na podlaskie drogi.

Topolany jak bumerang

Sprawę lotniska trzeba było zacząć od nowa, czyli od przygotowania nowego raportu środowiskowego. Zajęła się tym firma Transprojekt Gdański. Prace nad dokumentem trwały półtora roku. W trzech miejscach: Topolanach, Nowosadach i Sanikach przeprowadzono m.in. pomiar hałasu, wpływ inwestycji na obszary chronione w tym Naturę 2000, policzono też zwierzęta, obserwowano ich migrację. Wyniki badań poznaliśmy kilka tygodni temu. Biorąc pod uwagę względy przyrodnicze, najlepiej wypadła lokalizacja w Topolanach i Nowosadach. Pod względem społecznym najkorzystniejsze miejsce to znów gmina Michałowo. I tak Topolany ostatecznie zdobyły pierwsze miejsce.

To niewielka wieś położona ponad 30 km od Białegostoku w kierunku na Białoruś, na skraju Puszczy Knyszyńskiej. Przez kilkanaście lat właśnie Topolany razem z białostockimi Krywlanami były głównymi bohaterami dyskusji o miejsce na lotnisko. Spierali się politycy, urzędnicy i mieszkańcy naszego regionu. Padały bardziej i mniej merytoryczne argumenty. Spekulowano nawet, kto i gdzie kupił działkę, kto chce mieć spokój, kto chce zarobić na lotnisku. Najbardziej znanym orędownikiem Topolan był wieloletni samorządowiec i wicemarszałek województwa Bogusław Dębski.

Do wielkich zwolenników Krywlan należał natomiast inny samorządowiec i były marszałek, a teraz poseł PiS Dariusz Piontkowski. Nie ukrywa, że nadal żal mu białostockiej lokalizacji, która przynajmniej na razie nie liczy się w dyskusji o lotnisku.

- Żałuję, że poprzednim władzom naszego regionu nie udało się wybudować lotniska na Krywlanach. Była na to szansa. Teraz nie dyskutowalibyśmy o tej inwestycji - dodaje.
Do Topolan przekonać się nie potrafi.

- Zbyt daleko od Białegostoku i od innych dużych miast w naszym regionie. Tu lotnisko nie będzie w stanie się utrzymać - uważa Dariusz Piontkowski.

W tej opinii nie jest osamotniony. Podobnie uważają samorządowcy z Suwalszczyzny, czy ziemi łomżyńskiej, którym po prostu nie będzie opłacać się latać z Topolan. Bliżej jest Warszawa, czy Kowno.

Unia kręci głową

Jednak najważniejszy głos w dyskusji o lotnisku należy teraz do Brukseli. Bez pieniędzy od niej o inwestycji możemy zapomnieć. Chodzi o setki milionów złotych.

- Dokładnej sumy jeszcze nie znamy. Pewnie będzie mniejsza niż przy planowaniu budowy lotniska w Sanikach, gdzie w grę wchodziło wypłacanie odszkodowań dla rolników. W Topolanach ponad 80 procent terenu, na którym może powstać inwestycja należy do Skarbu Państwa - podkreśla Roman Łoziński z biura inwestycji.

Jednak sygnały płynące z Unii Europejskiej nie są łaskawe dla podlaskiego lotniska. Pojawiły się nawet opinie, że portów lotniczych jest w naszym kraju za dużo i są za drogie w utrzymaniu.
- Otrzymałem zapewnienie od Brukseli, że jeżeli dostaniemy decyzję środowiskową, przedłożymy potrzebne dokumenty, to mamy szansę na pieniądze - zapewniał na majowej sesji sejmiku marszałek Jarosław Dworzański.

Wierzyć chcą w to jeszcze przedsiębiorcy.

- Wiara i nadzieja umierają ostatnie. Dlatego ja ciągle wierzę, że nasze władze staną na wysokości zadania i wybudują lotnisko. Ono jest nam potrzebne, by szybko przemieszczać się po Polsce w celach biznesowych, czy udać się na wypoczynek za granicę - mówi Bożena Datczuk, współwłaścicielka firmy Tobo Meble.

- Pewne standardy trzeba trzymać. Nie uchodzi, by goście ze świata nie mieli gdzie wylądować. Dlatego 300-tysięczne miasto jakim jest Białystok powinno mieć lotnisko. Tak jest zbudowana Europa - przypomina Jan Mikołuszko, prezes firmy Unibep z Bielska Podlaskiego.

W Polsce są trzy województwa, które portu nie mają: opolskie, świętokrzyskie i właśnie podlaskie. Od 2012 roku lotnisko ma już Lublin. Od dawna samoloty lądują i startują w podrzeszowskiej Jasionce. Na ścianie wschodniej tylko Białystok jest białą plamą.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny