Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lotnisko Krywlany jak bumerang. Wraca

Marta Gawina
Na białostockich Krywlanach mogą na razie lądować tylko takie samoloty. Korzystają z nich głównie biznesmeni.
Na białostockich Krywlanach mogą na razie lądować tylko takie samoloty. Korzystają z nich głównie biznesmeni. Internauta
Radni miejscy PiS tną pieniądze na lokalne lotnisko na Krywlanach. Marzy im się duży port. Nie stać nas na taką inwestycję - mówią władze województwa. A sąd znów zajmie się referendum.

Mylił się ten, kto sądził, że pomysł regionalnego lotniska umarł na początku 2014 roku. To wtedy ówczesny marszałek Jarosław Dworzański zabrał unijne pieniądze na budowę portu. Temat powraca, tym razem za sprawą białostockich radnych PiS. W swoich poprawkach do budżetu miasta przycięli pieniądze na budowę pasa startowego na Krywlanach. Z zaproponowanych przez prezydenta 3 milionów zł zabrali 2. I nie dlatego, że są przeciwnikami lotniska. Im ciągle marzy się duży port, a nie pas na Krywlanach. On będzie miał tylko 1350 metrów. Duże samoloty pasażerskie nie wylądują.

- My nie rezygnujemy z tej inwestycji. Ale najpierw powinniśmy wykorzystać wszystkie możliwości, by powstał prawdziwy port lotniczy. Zmieniła się władza, może otwiera się przed nami szansa - mówi Tomasz Madras, radny PiS.

- Jeżeli pas na Krywlanach powstanie zbyt szybko, to może być kontrargumentem w sprawie regionalnego lotniska - dodaje jego klubowy kolega Paweł Myszkowski.

To jeden z organizatorów lotniskowego referendum. Po kilku sądowych porażkach, sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego. A on może nakazać, by Podlasianie wypowiedzieli się, czy chcą budowy portu. - Ich głos, jako ważny interes społeczny, wzięłaby pod uwagę Komisja Europejska - przekonuje radny.

Unia jest tu wspomniana nieprzypadkowo. Bez jej pomocy nikt dużego lotniska nie wybuduje. - Naszego regionu nie stać w tej chwili na jego budowę. Utrzymanie też byłoby kosztowne - podkreśla marszałek województwa Jerzy Leszczyński.

- Regionalne lotniska są w tej chwili na liście inwestycji zakazanych w Unii. A tu chodzi o 500 mln zł - dodaje radny miejski PO Zbigniew Nikitorowicz. I przypomina Radom, gdzie lotnisko jest, tylko samolotów brak. - U nas też byłoby ciężko. Niedaleko mamy dwa duże lotniska: Modlin i Okęcie. Dlatego albo powstanie u nas niewielki port na Krywlanach albo nie będzie żadnego - dodaje.

Na zmianę decyzji radnych PiS liczy też Jan Nosal z Aeroklubu Białostockiego. Przyznaje, że nie spodziewał się takiego stanowiska największego klubu w radzie mniejszej. - Inwestycja na Krywlanach to na razie jedyna szansa, żeby Białystok zaczął się rozwijać pod względem lotniczym. Nie ma innej możliwości. To robienie małych kroczków w stronę lotniska - przekonuje .

I tłumaczy, że 1350-metrowy pas startowy będzie można w przyszłości wydłużyć do nawet 2500 metrów. Choć wiązałaby się z tym wycinka lasu. Jest też miejsce na terminal. Na razie planowana inwestycja na Krywlanach ma kosztować 30 mln zł. Jeszcze w tym miesiącu władze miasta chcą złożyć wniosek o pozwolenie na budowę.

Opinie ekonomistów z UwB

Prof. Henryk Wnorowski: Nie powinniśmy się rozstawać z myślą o regionalnym lotnisku. Oczywiście teraz dużo się mówi o Radomiu, jednak trudno to miasto powiatowe porównywać z Białymstokiem. Jesteśmy bardziej oddaleni od stolicy. Wszelkie doświadczenia pokazują, że lotnisko jest bardzo ważną częścią ośrodków, które chciałyby pełnić rolę jakiegoś centrum. Wokół portu zawsze sporo się dzieje. Lotniska są istotne, jeśli chcemy przyciągać zagraniczne inwestycje. Oczywiście inną kwestią jest czas, kiedy taki port mógłby powstać.

Prof. Robert Ciborowski: O wiele ważniejsze dla naszego regionu są drogi ekspresowe i szybka kolej. Mówię tu o połączeniach na miarę XXI wieku, a nie o takim remoncie torów, gdzie podróż pociągiem i tak będzie trwała ponad dwie godziny. Powinniśmy zrobić wszystko, żeby projekty drogowo-kolejowe nam się udały. A wtedy można myśleć tylko o niewielkim lotnisku turystycznym. Duży port byłby nam potrzebny, gdyby nie udało się wybudować dróg.

Kilkadziesiąt lat historii

Wydano kilka milionów złotych, przeanalizowano kilka lokalizacji. To historia podlaskiego lotniska, którego nie udało się wybudować .

Jeszcze w 2012 roku pojawiały się publicznie zapowiedzi, że w 2015 roku będziemy już latać samolotami z podlaskiego lotniska. Nie udało się, choć przygotowania prowadzono latami. Przeanalizowano w tym czasie kilka miejsc pod budowę portu. Jeszcze 15 lat temu zdecydowanych faworytów było dwóch: białostockie Krywlany i Topolany. W 2009 roku po burzliwej dyskusji w sejmiku Krywlany wypadły z gry. Do ścisłej trójki przeszły Topolany, Nowe Chlebiotki oraz Saniki. Te ostatnie zostały wskazane jako wariant inwestycyjny. I rozpoczęły się protesty. Nie zgodzili się okoliczni rolnicy oraz przyrodnicy. Sprawa lotniska zaczęła się na nowo. Znów ważne stały się Topolany. Poważnie rozważano także Nowosady pod Zabłudowem.

Ale wtedy zaczęły płynąć niepokojące sygnały z UE. Pojawiły się opinie, że portów lotniczych w Polsce jest za dużo i są nieopłacalne. W styczniu 2014 roku ówczesne władze województwa wykreśliły budowę lotniska z unijnego programu. To oznaczało brak finansowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny