Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łomża. Prokuratura sprawdza, czy zarząd działał na szkodę Zamteksu.

Michał Modzelewski [email protected] Fot. M. Modzelewski
Mimo, że spółka jest w stanie likwidacji, krosna Zamteksu nie zamilkły. Prywatna firma dzierżawi część hali i zatrudnia część dawnej załogi. Zarząd spółki zamierza tłumaczyć prokuraturze, że nie zgłosił upadłości, bo liczył na wsparcie państwa.
Mimo, że spółka jest w stanie likwidacji, krosna Zamteksu nie zamilkły. Prywatna firma dzierżawi część hali i zatrudnia część dawnej załogi. Zarząd spółki zamierza tłumaczyć prokuraturze, że nie zgłosił upadłości, bo liczył na wsparcie państwa.
Zambrowska prokuratura rozpoczęła śledztwo w sprawie podejrzeń o to, czy kierownictwo tamtejszych Zakładów Przemysłu Bawełnianego działało na szkodę spółki i jej pracowników.

Wszystko przez to, że spółka bardzo późno złożyła wniosek o upadłość i w efekcie nie mogła zaspokoić roszczeń swoich licznych wierzycieli, w tym również wypłacić zaległych pensji. Kierownictwo spółki tłumaczy, że z wnioskiem zwlekało, bo do ostatniej chwili walczyło o to, aby uratować firmę i tym samym zachować miejsca pracy.

Za biedni by upaść

Rozpoczęte postępowanie dotyczy formalnie dwóch wątków. Pierwszy dotyczy nie wypłaconym pracownikom należycie pensji, z którym to problemem spółka borykała się od kilku lat. Drugi, jak poinformował Jan Karwowski, prokurator rejonowy w Zambrowie, dotyczy podejrzenia popełnienia przestępstwa przez kierujących firmą, które miałoby polegać na zaniechaniu złożenia wniosku o upadłość. Pomimo tego, że firma się na nią kwalifikowała. Bo to, kiedy powinno się to zrobić jest ściśle określone w odpowiednich przepisach prawa.

Bo choć do tego w końcu doszło, było już na nią za późno. Złożony w listopadzie 2010 r. wniosek do sądu spotkał się z odmową. Powód? Spółka była już w takim stanie, że procedury nie dało się przeprowadzić.

Zobacz także. Zambrów. Zamtex. Wypowiedzenia dostało 137 pracowników

Dług był tak ogromny (ponad 40 mln zł), że majątku spółki nie zostało praktycznie na nic, nie mówiąc już o opłaceniu syndyka, księgowej i pokryciu kosztów ich postępowania. Te wyniosłyby kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie.

I tak ostatecznie z końcem lutego minionego roku z firmą pożegnało się 137 pracowników. Niektórzy przepracowali w niej niemal całe dorosłe życie.

Na odchodne dostali pieniądze: za trzymiesięczną pensję, skrócony okres wypowiedzenia i odprawy pracownicze. Tyle, że spółka nie wypłaciła im jej z własnej kasy, ale z pożyczki z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Socjalnych.

Nadzieja go zawiodła

Spirala długów zakończyła się ostatecznie decyzją podjętą przez akcjonariuszy w końcu czerwca ub. r. o postawieniu spółki w stan likwidacji. I choć prokuratura jak dotąd nikomu jeszcze zarzutów nie postawiła, ewentualnego podejrzanego nietrudno wskazać.

Bo spółką od kilku lat rządził Krzysztof Zaręba, jako prezes i jedyny członek zarządu zarazem. Kiedy się z nim skontaktowaliśmy, stwierdził że nie jest to bynajmniej pierwsze śledztwo w związku z firmą, ale jak na razie z dotychczasowych niemal nic nie wynikło.

Zobacz także. Przegląd wydarzeń 2011 roku w podlaskiej gospodarce (I kwartał)

Zarazem miał świadomość, że spółka chyli się ku upadkowi, ale odkładał złożenie wniosku o upadłość, bo liczył na pomoc właściciela pakietu kontrolnego akcji spółki, czyli skarbu państwa.

– Otrzymywaliśmy z ich strony zaproszenia do rozmów i zachęty, aby brać udział w programach umożliwiających nam oddłużenie przedsiębiorstwa – przypomina Zaręba. – Ciągle mieliśmy nadzieję, że chociaż część zaległości zostanie nam umorzonych i uda nam się odbić od dna.

I jak twierdzi na potwierdzenie tych faktów ma liczne dokumenty, które prokuraturze przedstawi.

Mogli się odbić od dna

Zaręba liczył do końca, że choć część miejsc pracy uda się zachować, bo zakłady były nieodłączną częścią miasta od kilku pokoleń. Pomysłom oddłużenia sprzyjał też samorząd Zambrowa, zapowiadając że umorzy spółce zaległości podatkowe, jeżeli zyska wsparcie z ministerstwa.

Zobacz także. Zamtex Łomża. Zwolnienia są. Upadłości nie będzie.

Sam prezes twierdzi, że jego sumienie w tej sprawie pozostało czyste i wspomnianych wyżej ewentualnych zarzutów się nie obawia, skoro zrobił dla spółki i utrzymania miejsc pracy wszystko co było możliwe, nierzadko kosztem prywatnego życia i czasu.

Pozostał jednak żal do kolejnych ekip rządzących, które pozwoliły na upadek rodzimego przemysłu tekstylnego, który wykończył zalew tanich produktów rodem z Dalekiego Wschodu.

Bo przykład, że taką działalność da się z powodzeniem prowadzić, znajdziemy właśnie w halach Zamteksu, gdzie mimo likwidacji krosna wcale nie zamilkły. Od kilku miesięcy część maszyn wydzierżawiła od likwidowanej spółki prywatna firma, która dała pracę części dawnej załogi zakładu. Na dziś pracuje tam około pół setki byłych pracowników Zamteksu.

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny