Decyzja, która miała niby być formalnością, przekładana była już wcześniej dwa razy. Na „przyklepanie” przez rząd powstania łomżyńskiej podstrefy czekaliśmy od kilku miesięcy. Porozumienie o rozszerzeniu SSSE z jej prezesem Robertem Żylińskim władze Łomży podpisały już w kwietniu.
W sobotę, przy okazji wizyty w Grajewie, wicepremier Janusz Piechocinski zapewniał, że tym razem się uda. Nie rzucał słów na wiatr.
Co to oznacza dla łomżan?
Czy rzeczywiście jest co świętować? Nastroje w ratuszu są przednie, na środę zwołano konferencję prasową z udziałem władz miasta i zarządu SSSE. Utworzenie podstrefy na terenach inwestycyjnych, przygotowanych i uzbrojonych przy unijnym wsparciu, to sztandarowa inicjatywa prezydenta Mieczysława Czerniawskiego (chociaż nie należy zapominać o wcześniejszych staraniach jego poprzednika). Przede wszystkim jednak zwolnienia z podatków mają wreszcie przyciągnąć do miasta inwestorów.
Według szacunków ratusza, zatrudnienie w powstałych na terenie podstrefy zakładach znajdzie ok. 200 osób (wcześniej mówiło się o 140). Każde stanowisko pracy jest dla mieszkańców na wagę złota. Najważniejsze pytanie brzmi jednak: czy znajdą się inwestorzy, którzy te miejsca pracy stworzą? Jeszcze na początku tego roku kilka firm wyraziło takie zainteresowanie i złożyło listy intencyjne. Wiemy, że to przedsiębiorstwa z branży IT, stolarki okiennej i drzwiowej, meblowej, motoryzacyjnej, przetwórstwa rolno - spożywczego, ale ich nazw ratusz nie chce na razie ujawniać.
W dotychczas najmłodszej podstrefie SSSE utworzonej w Białymstoku podobne deklaracje też padały, ale nie zawsze znajdowali się chętni na wystawiane w przetargach działki (jak choćby pod koniec listopada, gdy nierozstrzygnięty pozostał przetarg na najatrakcyjniej położoną działkę za 6 mln zł).
Opr. graf. R. Mogilewski
Podstrefa w Łomży powstanie w dwóch kompleksach: przy ul. Akademickiej oraz Ciepłej, Spokojnej. Czy te działki będą łakomym kąskiem dla inwestorów? Zalety lokalizacji przy Akademickiej to dogodne położenie w stosunku do szlaków komunikacyjnych (połączenie poprzez drogi powiatowe z drogami krajowymi nr 63 i 61). Infrastruktura drogowa w drugim kompleksie dopiero powstaje.
Atutem Łomży nie jest wcale wykwalifikowana kadra. Tym, co może przyciągnąć inwestorów, są niskie wymagania płacowe tutejszych mieszkańców. Nigdy nie ukrywał tego prezes SSSE. To właśnie niższe koszty pracy wyróżniają strefę suwalską na tle innych w kraju – przekonuje Robert Żyliński.
Wyboista droga do podstrefy
Podczas niedawnych konsultacji z udziałem prezydenta i mieszkańców, łomżanie wspominali o potrzebie budowy fabryk – zakładów pracy. Włodarz tłumaczył, że samorząd fabryk budować nie może, ale stworzyć dogodne warunki do tego typu inwestycji – jak najbardziej.
Podstrefa w nieznacznym stopniu ograniczy bezrobocie (czym jest bowiem 200 nowych miejsc pracy wobec 4 tysięcy bezrobotnych w mieście?), ale może stworzyć dobry klimat do inwestowania w Łomży. Biznes przyciąga biznes, a na produkcji przemysłowej korzysta cała społeczność (adekwatnie rośnie rynek usług, handlu). Mowa jednak o dość odległej przyszłości, być może o końcu tej dekady. Czy nie można było „załatwić” podstrefy wcześniej?
Starania takie podjęła kilka lat temu jeszcze poprzednia ekipa rządząca. Wtedy krótki romans z SSSE zakończył się jednak rozstaniem – koszty dla miasta były podobno za wysokie. Władze Łomży chciały później podłączyć się do Warmińsko - Mazurskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Na to nie wyraził zgody minister gospodarki, wskazując suwalską strefę jako jedyną opcję.
Po drodze do utworzenia podstrefy miasto zanotowało jeszcze jedną wpadkę: na części terenów inwestycyjnych nie można było zbudować nic poza np. parkingami, bo działki znajdowały się w strefie ochrony konserwatorskiej. Ostatecznie wyłączono z planów przyszłej podstrefy grunty o powierzchni 40 arów.
Suwalska Specjalna Strefa Ekonomiczna jest jedną z 14 takich stref w Polsce. Działa w niej 70 firm na terenie Suwałk, Białegostoku, Grajewa, Ełku, Gołdapi i Małkini Górnej. Łącznie firmy te zainwestowały prawie 1,8 mld zł i utworzyły 6 tys. miejsc pracy.
W nieco większej (10 ha) od łomżyńskiej podstrefie w Grajewie zatrudnionych jest ponad 150 osób. Ale tu zakład ma tylko jedna firma – Pfleiderer.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?