Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leonar Etel: To nie wina uczelni, że ludzie nie chcą studiować filozofii, bibliotekoznawstwa, filologii białoruskiej

Marta Gawina
Leonard Etel, rektor Uniwersytetu w Białymstoku
Leonard Etel, rektor Uniwersytetu w Białymstoku
Jeżeli chodzi o bibliotekę nie jest prawdą, że chcę zwolnić pracowników, a książki spalić, bo taki protest też do mnie dotarł. Biblioteka będzie w kampusie. Już teraz mamy tam 35 tysięcy metrów kwadratowych.

Obserwator: Jaka w tej chwili jest sytuacja Uniwersytetu w Białymstoku? Ostatnio bardzo głośno mówi się o zwolnieniach na uczelni, zawieszaniu kierunków, wyprzedaży majątku.
Prof. Leonard Etel: Jest kilka nieprawd, o których chciałbym powiedzieć. Pierwsza z nich, to twierdzenie, że jesteśmy już bankrutem. Trudno jest bankrutować mając do sprzedaży majątek wart 70 mln zł. Nasza sytuacja finansowa jest trudna z uwagi na dostosowywanie się do nowych warunków. Jest mniej studentów i nie chcą oni studiować tego, co im oferował tradycyjny uniwersytet. Mniejsza liczba studentów, to mniejsza dotacja z budżetu państwa. Jednak budżet uczelni to 140 mln zł. W tym roku strata będzie oscylowała w granicach 3 mln zł. To nie jest znacząca kwota. No i jak powiedziałem - spodziewamy się przychodów ze sprzedaży. Chodzi o budynki i działki, które są nam niepotrzebne. Sprzedajemy nie dlatego, że musimy, tylko dlatego, że przeprowadzamy się do kampusu.

Jeżeli sytuacja finansowa nie jest najgorsza, to dlaczego uczelnia zwalnia aż 80 osób?
- W tej chwili otrzymujemy ok. 79 mln zł dotacji z budżetu państwa. Na same wynagrodzenia wydajemy 82 mln zł. Wydajemy więcej pieniędzy, niż wynosi nasza dotacja, co jest rzeczą nienormalną. Tym bardziej, że dotacja nie jest tylko na wynagrodzenia, ale na wszystkie koszty działalności dydaktycznej. Utrzymywanie takiej sytuacji skutkuje tym, że nawet jakbyśmy sprzedali majątek za 3-4 mln zł to nadal byśmy go przejadali. Wadliwa jest bowiem nasza struktura dochodów i wydatków. Trzeba ją zmienić, obniżając koszty wynagrodzeń do poziomu dotacji. Wtedy na przykład pieniądze za płatne studia będą naszym czystym przychodem

Jednak 80 osób to bardzo dużo.
- Proszę pamiętać, że zatrudniamy łącznie około 1,5 tys. osób. My nie zwalniamy ludzi masowo. Wiedząc, że musimy zniwelować finansową różnicę między dochodami a wydatkami, spotkałem się z przedstawicielami wszystkich wydziałów. Policzyliśmy, ile osób od nas odejdzie. Założyliśmy, że jeżeli nie będzie wystarczającej liczby odejść naturalnych, to pomyślimy o zwolnieniach grupowych. Okazało się, że nie ma takiej potrzeby. Policzyliśmy, kto odejdzie na emeryturę, kto został źle oceniony w czasie ocen okresowych, kto jest na drugim etacie, kto nie ma dostatecznej ilości godzin pracy, czyli pensum. Wystarczyło.

Kim są ci źle ocenieni pracownicy?
- Specjalne komisje funkcjonujące na wydziałach, oceniając danego pracownika, biorą pod uwagę trzy rzeczy: działalność naukową, dydaktyczną i organizacyjną. Jeżeli ktoś napisał doktorat, habilitację, ma publikacje naukowe, radzi sobie z dydaktyką, to jest pozytywna ocena i sprawa jest zamknięta. Natomiast gdy dany pracownik nie wyrobił się w terminie z napisaniem doktoratu, czy habilitacji albo napisał habilitację i od wielu lat nic nie robi, albo jest osobą bardzo mało aktywną naukowo, a jego dydaktyka pozostawia dużo do życzenia, to wtedy pojawia się ocena negatywna. Do niedawna, by zwolnić danego pracownika potrzebne były dwie negatywne oceny. Teraz, w odróżnieniu od tego, co było dwa lata temu, rektor może rozwiązać umowę o pracę po jednej ocenie negatywnej. Publicznie zapowiedziałem, że osoby, które zostały ocenione negatywnie, nawet jednokrotnie, odejdą z uniwersytetu. To jest naturalna i obiektywna selekcja decydująca o tym, kto odejdzie.

Czyli pracowici naukowcy nie muszą się martwić o pracę?
- Pod warunkiem, że taki naukowiec będzie miał ocenę pozytywną i pensum. Jest problem z pracownikami, którzy, choć są dobrze ocenieni, nie mają dydaktyki. Dlaczego? Bo nie ma studentów. Jeżeli jest ktoś specjalistą w wąskim zakresie i nie ma godzin do przepracowania na uniwersytecie, to uczelnia nie może go utrzymywać. Gdy nie ma studentów, nie ma pensum, to trzeba rozwiązać umowę o pracę. My w tej chwili dostosowujemy się do nowych warunków. Młodzi ludzie nie chcą studiować filozofii, fizyki, bibliotekoznawstwa, filologii białoruskiej. To jednak nie jest przecież wina władz uczelni.

Jednak brak filozofii oznacza dla uniwersytetu brak prestiżu. Takie pojawiły się opinie, gdy gruchnęła wiadomość, że w Białymstoku tego kierunku nie będzie.
- Po pierwsze - to nieprawda, że na naszym uniwersytecie nie będzie filozofii. Na każdym kierunku społecznym są przecież i będą nadal zajęcia z tego przedmiotu. Ja sam, studiując prawo, zaliczałem filozofię. Ten przedmiot nadal jest i będzie na prawie. Po drugie - nie uzależniałbym prestiżu uczelni od jednego, wybranego kierunku. To opinia krzywdząca wobec absolwentów innych kierunków.

Ale sam kierunek filozofia od 2015 zostaje zawieszony.
- To studenci nogami zdecydowali, że jej na razie nie będzie. W tej chwili na drugim roku jest dziewięciu studentów, na pierwszym 15, na trzecim reszta z tych 60 osób, które wybrały te studia. Odchodzi ostatni rok, zostaje dziewięć osób na trzecim, 15 na drugim, ile na pierwszym - jeszcze nie wiadomo, bo tegoroczna rekrutacja dopiero przed nami, ale pewnie kilka, może kilkanaście. W takiej sytuacji nie można utrzymywać danego kierunku. To nie oznacza, że nie widzę potrzeby prowadzenia nauk podstawowych na uniwersytecie. Nie wyobrażam sobie naszej uczelni bez matematyki, fizyki, filozofii. Tylko nie będzie to już kierunek filozofia. Będą to inne formy: studia doktoranckie, filozofia na kierunkach humanistycznych czy społecznych, do tego publikacje filozoficzne. No i kognitywistyka, którą może uda się uruchomić. Czy będę mógł zatrudnić wszystkich filozofów, którzy mają teraz etat na UwB, tego nie wiem. Jeżeli będą dla nich godziny do przepracowania, to są bezpieczni..

Spodziewał się Pan jednak aż tak wielkiego filozoficznego poruszenia? Były pisma, protesty, apele, debaty.
- Musimy dostosować się do tego, że jest mniej studentów, że chcą studiować to, co chcą. Ja ich rozumiem. Ja dziś filozofii bym nie studiował. Pewnie narażam się wielu osobom, ale mając 19 lat, trzeba myśleć o tym, co będzie się robić po studiach. Niedawno "Gazeta Prawna" podała kierunki, po których nie można znaleźć pracy. Tam jest również filozofia.

Zanim zostałem rektorem na uniwersytecie było cicho i spokojnie. Potem - nagle - objawiły się liczne problemy, nie przeze mnie przecież zawinione. Myślę tu przede wszystkim o problemach finansowych, także związanych z wydatkami dotyczącymi kampusu. Wszystko zaczęło wrzeć, chociaż rzetelnie starałem się informować o sytuacji Uniwersytetu. Byłem na każdym wydziale, spotykałem się z parlamentem studentów, pisałem artykuły i listy do pracowników, udzielałem wywiadów. Pomimo to pojawiają się ciągle nieprawdy, jak te o naszym bankructwie i masowych zwolnieniach, które wzbudzają olbrzymie emocje w środowisku. Drugi mit, to to, że my nie mamy studentów. Owszem - po raz pierwszy pojawił się problem istotnego spadku ich liczby, ale w tej chwili nadal kształci się u nas około 15 tysięcy młodych ludzi - mamy ich najwięcej z podlaskich uczelni

Spadek studentów jednak nastąpił.
- Faktycznie jest mniej studentów w stosunku do poprzedniego roku. Na studia stacjonarne w wyniku rekrutacji przyjęliśmy 150 osób mniej. Tylko proszę pamiętać, że na przykład na prawie w czasie rekrutacji mam 800 chętnych. Gdybym chciał dbać tylko o liczbę studentów, to bez kłopotu można by przyjąć 300 albo 400 osób na prawo. Podobnie można byłoby zrobić na innych obleganych kierunkach: bezpieczeństwie narodowym, czy anglistyce. Wtedy mógłbym propagandowo pochwalić się, że my mamy więcej studentów, a u wszystkich innych ich liczba spada. Tylko byłoby to nieracjonalne. Tymczasem są takie kierunki, na których studentów jest coraz mniej. Oprócz tych, które wymieniałem wcześniej, jak filozofia, bibliotekoznawstwo, filologia białoruska to także na przykład europeistyka.

Jak to się dzieje, że w takim regionie jak podlaskie nie ma chętnych na filologię białoruską?
- Nie wiem. Niedawno na ten temat rozmawiałem z konsulem Białorusi. Powiedziałem mu, że może trzeba podjąć jakieś działania, żeby zachęcić młodych ludzi do tego kierunku. Mamy na uczelni świetnych fachowców i sukcesy w tej dziedzinie. Jak ja bym chciał się pochwalić w Polsce, że u nas rozwija się białorutenistyka!. Ale w ubiegłym roku zarejestrowało się na te studia zaledwie siedem osób. Potem jest jeszcze etap złożenia dokumentów. Z reguły składa połowa zarejestrowanych. Jak można prowadzić kierunek studiów bez studentów, do czego mnie się namawia! Według konsula problemem jest to, że jest mało młodzieży.

Czy takie kierunki, jak filologia białoruska, zostaną odwieszone przy sprzyjających okolicznościach?
- Oczywiście. Otwieramy się na Wschód, uruchamiamy kierunki studiów z językach obcych. To na przykład ochrona środowiska, fizyka medyczna czy też informatyka w języku angielskim. Gdy jesteśmy na targach w Kijowie, czy Mińsku, to reklamujemy także białorutenistykę. Mam nadzieję, że młodzi ludzie z Białorusi, czy Ukrainy, czy innych regionów Polski, zauważą ten kierunek

Kolejny problem uniwersytetu to kampus.
- Nieprawdą jest, że to problem dla uniwersytetu. Ja jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem. A wie pani dlaczego? Bo udało nam się za 169 mln zł wybudować coś, co kosztuje 220 mln zł. Grzechem pierworodnym kampusu było to, że wykonawca, chcąc wygrać przetarg, tak wyszacował koszty, że były o 40 mln zł niższe, niż przewidywał to kosztorys. I to spowodowało kłopoty na etapie realizacji tej inwestycji

Inwestycja ma jednak wielomiesięczne opóźnienia, pojawiły się też problemy z odbiorem.
- Zapomina się o tym, że Uniwersytet w Białymstoku wybudował najpiękniejszy kampus jaki widziałem w życiu. Nie mówię o wielkości, ale o jego położeniu, o tym jak wygląda, o jego wyposażeniu. My to mamy, to już stoi. Jak się z tego nie cieszyć

Wierzy Pan, że uczelni uda się wprowadzić do kampusu do października? Poprzednie zapowiedzi też mówiły o październiku, ale 2013 roku.
- Uda się. To nic, że będzie później, że jest wiele nerwów. Najważniejsze jest to, że firma, która buduje kampus nie zrezygnowała z inwestycji. Liczyła wprawdzie, że w trakcie budowy dołożymy brakujące pieniądze. My nie dołożyliśmy ani grosza. W wielu przypadkach, gdy było niedoszacowanie inwestycji, firmy rezygnowały z pracy. Chińczycy zostawili autostradę, z innych uczelni odeszli wykonawcy niedoszacowanych inwestycji. A w Białymstoku, choć kilkudziesięciu milionów brakowało, kampus został wybudowany. To moja zasługa. Rozmawiałem, spotykałem się, przekonywałem, byłem do dyspozycji na okrągło. Jak tylko zostałem rektorem, to od razu musiałem zorganizować gwarancje bankowe na 138 mln zł w ciągu 40 dni. Startowały dwa banki, w tym jeden prywatny. Ostatecznie jego przedstawiciele powiedzieli nie, ten drugi bank ostatniego dnia powiedział tak. Gdyby nam się nie udało, mielibyśmy rozgrzebaną inwestycję, sprawę w sądzie z wykonawcą i mglistą perspektywę zakończenia budowy za kilka lat.

Czy jednak będą kary dla Mostostalu za opóźnienia?
- Mam propozycję rozwiązania tego problemu. Oni mają do nas pretensje o te 40 mln zł, o roboty dodatkowe itp. My z drugiej strony musimy naliczyć im kary za opóźnienia. Moja propozycja jest taka: likwidujemy wzajemne roszczenia i dogadujemy się. Chciałbym to tak zorganizować, by nie ciągać się po sądach przez wiele lat. Czy to będzie możliwe - to się okaże. Analizujemy to.

Sprzeda Pan bibliotekę uniwersytecką marszałkowi?
- Jest pomysł na sprzedaż biblioteki, bo mamy być wszyscy w kampusie. Takie transakcje przeprowadza się, kiedy jest kupiec, a nie wtedy, kiedy chce się sprzedać. Trwają rozmowy z urzędem marszałkowskim, sporządzamy wycenę obiektu i będziemy pewnie targowali się o cenę. Jeżeli chodzi o bibliotekę nie jest prawdą, że chcę zwolnić pracowników, a książki spalić, bo protest z takimi sugestiami też do mnie dotarł. Biblioteka będzie w kampusie. Już teraz mamy tam 35 tysięcy metrów kwadratowych. Zmienia się także kształt całego systemu. Biblioteka główna przechodzi do kampusu. Te wydziały, których tam jeszcze nie ma, będą miały wzmocnione biblioteki wydziałowe, o co wnioskowali studenci.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny