Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarze zostawili chustę w brzuchu pacjenta. Cierpiał siedem miesięcy

Magdalena Kuźmiuk
Szmata do ciała pacjenta miała się dostać podczas operacji.
Szmata do ciała pacjenta miała się dostać podczas operacji. fot. sxc.hu
Prokuratura właśnie oskarżyła dwóch lekarzy i pielęgniarkę ze szpitala w Siemiatyczach o błąd w sztuce lekarskiej. Bo podczas operacji zostawili w brzuchu 62-letniego pacjenta chustę o wymiarach 65 cm na 30 cm. Mężczyzna męczył się ponad pół roku. Oskarżeni nie przyznają się do winy.

Bardzo cierpiał. Stracił apetyt, brał leki przeciwbólowe, ale one nie pomagały - opowiadali w śledztwie najbliżsi 62-letniego Henryka T.

Do Sądu Rejonowego w Bielsku Podlaskim trafił właśnie akt oskarżenia w tej sprawie. Białostoccy śledczy oskarżają dwóch lekarzy i pielęgniarkę z siemiatyckiego szpitala o błąd w sztuce lekarskiej. Prokuratura zarzuca im, że przez swoje niedbalstwo nieumyślnie narazili pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

- Obowiązkiem chirurga jest dokładne sprawdzenie jamy brzusznej po operacji, z kolei obowiązkiem asystującej pielęgniarki jest dokładne przeliczenie używanych w czasie operacji narzędzi i materiałów - tłumaczy Adam Kozub, rzecznik prasowy białostockiej prokuratury okręgowej.

8 stycznia ubiegłego roku Henryk T. zgłosił się do szpitala w Siemiatyczach na planowany zabieg usunięcia pęcherzyka żółciowego. Dzień później miał już operację. Przeprowadzał ją siedmioosobowy zespół, w tym trójka oskarżonych: ordynator Norbert S., chirurg Marek S. i pielęgniarka Zofia K.

Po zabiegu instrumentariuszka Zofia K. przeliczyła narzędzia i materiały. Ich liczba zgadzała się. Wszystko wydawało się w porządku.

Ale po jakimś czasie 62-letni pacjent zaczął zgłaszać silne bóle w prawym boku, w okolicy rany pooperacyjnej. Jednak prześwietlenie nic nie wykazało i 16 stycznia pan Henryk został wypisany do domu.

Od tego czasu cierpiał na bóle brzucha, stracił apetyt. Jednak lekarze nie potrafili ustalić przyczyny. Tak było przez siedem miesięcy. Wieczorem 6 sierpnia w toalecie, w wielkich bólach, Henryk T. wydalił kawałek materiału.

Sprawę zgłosił prokuraturze. Śledczy powołali biegłych z Białegostoku i ze Szczecina. Zapoznali się oni z dokumentacją operacji. Na ich zlecenie zrobiono szereg prześwietleń, usg, tomografię komputerową brzucha 62-latka. Okazało się, że wewnętrzne obrażenia czy zrosty wskazywały, że w jamie brzusznej pana Henryka przez kilka miesięcy tkwiła zrolowana chusta używana podczas styczniowej operacji.

Oskarżeni nie przyznają się do winy. Według nich, operacja przebiegała sprawnie i zakończyła się sukcesem.

- Posądzenie, że zaszyliśmy w brzuchu pacjenta chustę, jest bzdurą. Materiały użyte podczas operacji zostały dokładnie przeliczone, a u pacjenta nie było objawów, że jakieś ciało obce mogło zostać w jego brzuchu - tak tłumaczył w śledztwie Norbert S.

Oskarżeni lekarze i pielęgniarka nadal pracują w siemiatyckim szpitalu. W sprawę trudno jest uwierzyć dyrektorowi placówki.

- Wiem z dokumentacji, że operacja ta dotyczyła pęcherzyka żółciowego, a lekarze nie rozcinali jelita grubego. Więc jak chusta mogła się tam dostać i zostać wydalona przez pacjenta w taki sposób? - dziwi się Rober Maksimiuk, dyrektor szpitala w Siemiatyczach.

Oskarżonym grozi rok więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny