Bardzo cierpiał. Stracił apetyt, brał leki przeciwbólowe, ale one nie pomagały - opowiadali w śledztwie najbliżsi 62-letniego Henryka T.
Do Sądu Rejonowego w Bielsku Podlaskim trafił właśnie akt oskarżenia w tej sprawie. Białostoccy śledczy oskarżają dwóch lekarzy i pielęgniarkę z siemiatyckiego szpitala o błąd w sztuce lekarskiej. Prokuratura zarzuca im, że przez swoje niedbalstwo nieumyślnie narazili pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
- Obowiązkiem chirurga jest dokładne sprawdzenie jamy brzusznej po operacji, z kolei obowiązkiem asystującej pielęgniarki jest dokładne przeliczenie używanych w czasie operacji narzędzi i materiałów - tłumaczy Adam Kozub, rzecznik prasowy białostockiej prokuratury okręgowej.
8 stycznia ubiegłego roku Henryk T. zgłosił się do szpitala w Siemiatyczach na planowany zabieg usunięcia pęcherzyka żółciowego. Dzień później miał już operację. Przeprowadzał ją siedmioosobowy zespół, w tym trójka oskarżonych: ordynator Norbert S., chirurg Marek S. i pielęgniarka Zofia K.
Po zabiegu instrumentariuszka Zofia K. przeliczyła narzędzia i materiały. Ich liczba zgadzała się. Wszystko wydawało się w porządku.
Ale po jakimś czasie 62-letni pacjent zaczął zgłaszać silne bóle w prawym boku, w okolicy rany pooperacyjnej. Jednak prześwietlenie nic nie wykazało i 16 stycznia pan Henryk został wypisany do domu.
Od tego czasu cierpiał na bóle brzucha, stracił apetyt. Jednak lekarze nie potrafili ustalić przyczyny. Tak było przez siedem miesięcy. Wieczorem 6 sierpnia w toalecie, w wielkich bólach, Henryk T. wydalił kawałek materiału.
Sprawę zgłosił prokuraturze. Śledczy powołali biegłych z Białegostoku i ze Szczecina. Zapoznali się oni z dokumentacją operacji. Na ich zlecenie zrobiono szereg prześwietleń, usg, tomografię komputerową brzucha 62-latka. Okazało się, że wewnętrzne obrażenia czy zrosty wskazywały, że w jamie brzusznej pana Henryka przez kilka miesięcy tkwiła zrolowana chusta używana podczas styczniowej operacji.
Oskarżeni nie przyznają się do winy. Według nich, operacja przebiegała sprawnie i zakończyła się sukcesem.
- Posądzenie, że zaszyliśmy w brzuchu pacjenta chustę, jest bzdurą. Materiały użyte podczas operacji zostały dokładnie przeliczone, a u pacjenta nie było objawów, że jakieś ciało obce mogło zostać w jego brzuchu - tak tłumaczył w śledztwie Norbert S.
Oskarżeni lekarze i pielęgniarka nadal pracują w siemiatyckim szpitalu. W sprawę trudno jest uwierzyć dyrektorowi placówki.
- Wiem z dokumentacji, że operacja ta dotyczyła pęcherzyka żółciowego, a lekarze nie rozcinali jelita grubego. Więc jak chusta mogła się tam dostać i zostać wydalona przez pacjenta w taki sposób? - dziwi się Rober Maksimiuk, dyrektor szpitala w Siemiatyczach.
Oskarżonym grozi rok więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?