Przez kilka tygodni program LEGO Masters pokazywał Polakom, że klocki nie są tylko dla dzieci. Co tydzień uczestnicy show tworzyli spektakularne konstrukcje i mierzyli się z zadaniami danymi im przez jury.
Z 40 tysięcy zgłoszeń do programu stacja TVN wybrała jedynie 12 osób, które na klockach LEGO znają się jak mało kto. W tym gronie znalazł się mieszkaniec Białegostoku - Łukasz Więcek. Fanom LEGO znany jest bardziej jako LukasData - pod tą prowadzi najpopularniejszy w kraju profil o tej tematyce na Instagramie.
- Od dzieciaka mama kupowała mi jakieś klocki w Peweksie. Potem miałem przerwę. Wydawało się, że już z tego wyrosłem. Jednak jakieś cztery lata temu wróciłem do tego jeszcze bardziej. Zaczęło się fotografii LEGO i przerodziło się w wielkie zbieranie i kolekcjonowanie - mówi uczestnik show.
Łukasz do programu zgłosił się ze swoim przyjacielem, Damianem Krępą (ten z kolei znany jest bardziej w kręgach muzycznych pod pseudonimem Bas Tajpan). W każdym odcinku, razem z pozostałymi uczestnikami programu, wystawiali na próbę swoją wyobraźnię, a finalnie widzowie mieli okazję podziwiać tworzone przez nich niezwykłe budowle.
Łukasz i Damian już od początku radzili sobie dobrze. W pierwszym odcinku to właśnie oni, swoim miejskim ranczem milionera najbardziej zachwycili jury. Otrzymali złoty klocek,"Golden Brick", który jednorazowo zapewnił im immunitet.
Jednak jak przyznaje Łukasz, to właśnie te początki były najtrudniejsze. Niełatwo było odnaleźć się w magazynie z dwoma milionami klocków czy oszacować, ile czasu może zająć takie budowanie. Do dyspozycji mieli zazwyczaj po kilkanaście godzin.
- Te godziny na nogach nie były dużym problemem. Całe życie mam do czynienia ze sportem, a w w domu, kiedy składam kub robię zdjęcia, staram się też robić to na stojąco. Gorsza była kwestia jedzenia. Człowiek jest przyzwyczajony, że je kiedy chce. A tam, kiedy ten czas leci, jeśli masz wybór, to wolisz składać dalej, by nie marnować cennych minut - przyznaje Łukasz.
Pod koniec każdego z następnych odcinków, program opuszczały najsłabsze pary.
W końcu w sobotę, 12 grudnia, o zwycięstwo w finale do walki stanęły trzy najlepsze drużyny. Jury dało im swobodę w wyborze tematu. Uczestnicy mogli więc w pełni zaprezentować swoje umiejętności. Na to ostatnie zadanie mieli 18 godzin.
Łukasz i Damian postanowili przedstawić lądowanie pana Twardowskiego na Księżycu.
- Zrobiliśmy to, co mieliśmy w głowach i uważam, że wyszło fajnie. Na początku chcieliśmy postawić pana Twardowskiego. Jednak finalnie zdecydowaliśmy się uchwycić w naszej konstrukcji sam moment lądowania. Tak, by patrząc na nią, nie trzeba było opowiadać żadnej historii. Wszystko jest widoczne na pierwszy rzut oka - mówi Łukasz.
A przy bliższym przyjrzeniu się budowli Łukasza i Damiana, zachwycać mogą dopracowane detale - ruszająca się głowa koguta, skrzydła czy zrobiony z zabranych figurkom LEGO spodenek ogon.
Jednak jury najlepiej oceniło budowlę Jakuba i Rafała. To właśnie oni otrzymali tytuł Pierwszego Polskiego Mistrza Lego, a także 100 tys. zł oraz wycieczkę do Legolandu. Łukasz i Damian zajęli drugie miejsce.
- Wiadomo, niedosyt jest. Jednak dla mnie tytuł wicemistrza też jest super. Jestem bardzo zadowolony z tego, co udało się nam osiągnąć - przyznaje Łukasz.
Poza niewątpliwym sukcesem, jakim było dojście do finału, do plusów wzięcia udziału w programie mieszkaniec Białegostoku zalicza również możliwość rozwoju swoich umiejętności w zakresie technik budowania z kolocków, a także szasnę na zdobycie nowych przyjaźni.
Już w najbliższą sobotę (19.12) wyemitowany zostanie specjalny odcinek LEGO Masters.
Zobacz też: Łukasz Więcek ma 50 tysięcy klocków i ciągle mu brakuje. Teraz dostał złoty
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
