Przyleciał Pan do Rzymu na kanonizację Jana Pawła II. Za jego życia wielokrotnie spotykał się Pan z Papieżem i w Polsce, i tu w Watykanie. Jakie to były spotkania? Jak Pan je wspomina?
Lech Wałęsa: Bardzo miło je wspominam. Były to wspaniałe przeżycia. Każde spotkanie było oczywiście inne, bo umiejscowione każdorazowo w innej sytuacji politycznej, chociaż o polityce nie rozmawialiśmy prawie w ogóle… Mimo tego paradoksalnie każde te spotkanie dawało mi jakieś odpowiedzi na pytania z polityką związane.
Czyli te spotkania były dla Pana drogowskazem, wnosiły coś do Pańskiego życia, ułatwiały podążanie ścieżkami polityki?
- Trzeba powiedzieć sobie szczerze, że jestem człowiekiem z zawierzenia, chociaż może grzesznym bardzo, ale jednak z zawierzenia. Dlatego ja spotykałem się wtedy z Piotrem naszych czasów. Byłem politykiem i z tego względu mogłem spotkać się z Ojcem Świętym, ale miałem wówczas wyrzuty, że zabieram jego cenny czas, który mógłby poświęcić innym ludziom, których bardziej on potrzebował.
Czy zdarzało się, że radził się Pan Ojca Świętego w jakiś sprawach związanych z Polską, czy z polityką?
- Nie, takich sytuacji nie było. Z papieżem Janem Pawłem II rozumieliśmy się bez słów. I właśnie dlatego nasze spotkania były dziwne. Witaliśmy się, najpierw mówił Ojciec Święty, kiedy widział, że ja chcę coś powiedzieć, to wtedy przerywał i mówiłem ja, to co uważałem, że powinienem powiedzieć. Intuicyjnie przerywałem i wtedy mówił Ojciec Święty mówił.
Z tego, co mówił Pan wcześniej, te rozmowy dotyczył przede wszystkim Polski i to wolnej Polski.
- Oczywiście, że tak. Relacjonowałem mu jak wygląda nasza sytuacja, informowałem o naszych problemach. Wszystko wiedział na bieżąco…
Jaka Pana zdaniem była wówczas rola Ojca Świętego w budowaniu wolnej Polski?
- Ogromną. Jak pamiętamy, komunizm miał jedną naczelną zasadę, którą się rządził: nie pozwolić zorganizować się ludziom, nie pozwolić im się zjednoczyć, nie pozwolić im stworzyć niezależnej od władz państwa organizacji. Jednocześnie komuniści mówili: "Ilu jest tu was, co wy sobą reprezentujecie?". A Jan Paweł II, kiedy został w 1978 roku wybrany na papieża, zorganizował nas wszystkich Polaków do modlitwy. I wtedy zobaczyliśmy, że jest nas wielu, a może jeszcze więcej. I wtedy usłyszeliśmy, żeby się nie bać zmieniać oblicza tej ziemi, naszej ziemi. On dokonał czegoś niesamowitego: policzyliśmy się, policzyliśmy nasze siły, uwierzyliśmy w siebie i w naszą siłę, a opozycja w Polsce, która wtedy się tworzyła, dzięki słowom Jana Pawła II była w stanie poprowadzić wielomilionowy naród. Ojciec Święty nie robił rewolucji, nie był przeciwko komunizmowi, nie obalał tego ustroju. On nas zjednoczył i ta siła zjednoczenia przejęta przez opozycję dała to, co dała. A dowód na to? Ojciec Święty był po naszej rewolucji na Kubie, zrobił większą i mądrzejszą robotę, ale to nic nie dało, bo nie było tam ludzi, którzy mogliby przejąć tę siłę i poprowadzili swój naród do wolności.
W tamtych czasach słowa Jana Pawła II były bardzo ważne dla wszystkich Polaków. Myśli Pan, że teraz, kilka lat po jego śmierci, w momencie, kiedy jest wynoszony na ołtarze, nadal są w naszych głowach i w sercach, jak kiedyś?
- W tej sytuacji trzeba myśleć racjonalnie. Ojciec Święty rzeczywiście mówił dużo ważnych i mądrych słów, ale było to w kontekście zakończenia drugiego tysiąclecia i rozpoczęcia trzeciego tysiąclecia. I to załatwił dobrze. I my zwyciężyliśmy w tym czasie dzięki Ojcu Świętemu. Ale teraz otworzyliśmy nową tysiąclatkę i o coś innego już zupełnie chodzi. Przechodzimy z pojedynczych państw, krajów wspólnotę, którą tworzy Unia Europejska, na globalizację. I tu potrzeba jest nowych rozwiązań, nowych przywódców, może zupełnie innych niż teraz mamy. Potrzebne są też nowe programy i inny papież. Ale nie można mówić, że Polacy już zapomnieli o Janie Pawle II. Tak nie jest. Jego słowa były piękne i wspaniałe na tamten czas, czyli zakończenie komunizmu i drugiej tysiąclatki chrześcijaństwa. Otworzyliśmy trzecią, którą musimy wypełnić treścią. Ale ona jest tak daleko inna, że potrzebuje innego papieża, którego przecież mamy.
Jaką rolę teraz, w tych nowych, innych czasach może odegrać święty Jan Paweł II?
- Jeśli jest to trzecia tysiąclatka, jak już mówiłem jeszcze pusta, to potrzeba w tej tysiąclatce świateł w tunelu, które by nas naprowadzały, podpowiadały, jak postępować. Teraz, kiedy Jan Paweł II został świętym, będzie nas naprowadzać na koncepcję, aby nie budować świata jedynie na wolności: teraz musicie budować świat na wartościach, bo na wartościach ja - Ojciec Święty - zwyciężyłem. Nie poradził sobie z nimi ani czołg, ani rakieta, ani atom. Zdaje mi się, że Ojciec Święty mówi, że jeśli chcemy mieć światło w ciemnościach, to mamy gwiazdę, która mówi, że wartości są silniejsze od atomów.
Papież Franciszek podczas uroczystości kanonizacji ogłosił Jana Pawła II patronem rodzin. Pan wyznacza świętemu Polakowi większą rolę?
- Jan Paweł II będzie światłem na trzecie tysiąclecie, z którego powinniśmy brać przykład, jak zwyciężać mamy i na czym budować mamy swoje życie.
Z Lechem Wałęsą, byłym prezydentem Polski, rozmawiała w Watykanie Agnieszka Kaszuba
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?