Media zelektryzowała informacja o tym, że białostocki oddział Instytutu Pamięci Narodowej stwierdził, że dokumenty dotyczące współpracy Lecha Wałęsy z SB w latach 80. są sfabrykowane. Sprawę komentował nawet były prezydent.
- Dziwię się całemu zamieszaniu, bo nie jest to nowa informacja. Była już o tym mowa w ubiegłym roku - studzi emocje prokurator Zbigniew Kulikowski z białostockiego IPN. - Potwierdzam, że w latach 80. funkcjonariusze SB podrabiali dokumenty o rzekomej współpracy Lecha Wałęsy w tym okresie z organami bezpieczeństwa PRL.
Zbigniew Kulikowski podkreśla też, że śledztwo, które prowadzi białostocki Instytut, dotyczy wyłącznie lat 80. XX wieku. Obecnie jest zawieszone m.in. z uwagi na poszukiwanie bardzo ważnego świadka. Kulikowski nie zdradza jednak, o kogo chodzi.
Postępowanie dotyczące działań SB w tym okresie prowadzi Białystok od sierpnia 2008 roku. Trafiło tu z Gdańska po tym, jak okazało się, że konieczne będzie przesłuchanie w tej sprawie jednego z gdańskich prokuratorów. Śledztwo dotyczy fałszywek przygotowanych przez esbeków, a które miały być donosami Lecha Wałęsy jako agenta o pseudonimie Bolek. Kwity zostały wykorzystane w 1982 roku. Wtedy po raz pierwszy wśród kandydatów do Pokojowej Nagrody Nobla pojawiło się nazwisko przywódcy Solidarności. Akcja nie powiodła się. Rok później Wałęsa odebrał nagrodę.
W ubiegłym roku białostocki IPN wysłał wnioski do Norwegii o pomoc prawną, m.in. o przesłanie materiałów z Komitetu Noblowskiego. Spotkał się z odmową. Nie wiadomo, kiedy śledztwo się zakończy.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?