Lawendowa nie jest odśnieżana przez błąd urzędników. Ludzie łamią nogi

- Dzwoniłem do urzędu miasta i straży miejskiej. Gdy opady były obfite, tłumaczono, że muszą w takich wypadkach odśnieżać główne arterie. Kiedy śnieg przestał padać, pługu nadal nie było. I tak co roku - mówi mieszkaniec jednego z bloków przy ul. Lawendowej.

Przysłał nam maila, w którym opowiada o wieloletnich perypetiach z odśnieżaniem swojej ulicy.

- Ostatecznie braliśmy z sąsiadami łopaty i sami usuwaliśmy śnieg. Gorzej jest z lodem. Mój samochód musi jeździć po koleinach, ocierając podwoziem po zamarzniętej nawierzchni. Byłem świadkiem wypadku spowodowanego oblodzeniem jezdni - twierdzi nasz Czytelnik.

Problemy mają tu również piesi, którzy łamią sobie nogi.

- Rozmawiałem o tym ostatnio z jednym z księży z położonej niedaleko parafii N.M.P. z Guadelupe. Mówił, że w kościele często widzi się parafian z nogami z gipsie. Zapewniał, że trzeba porozmawiać z proboszczem, by poruszył tę sprawę z ambony - twierdzi nasz Czytelnik

Według niego nikt o ulicę nie dba, bo nikt nie ma takiego obowiązku. - Sprawdziłem na stronie urzędu, że miasto podzielone jest na sześć stref. Każdą z nich odśnieża inna firma. Ulica Lawendowa leży w czwartej strefie i powinna dbać o nią firma Czyścioch. Nie musi jednak tego robić, bo naszej ulicy nie ma w spisie ulic leżących w czwartej strefie. Możemy ją za to znaleźć w - obejmującej centrum - strefie pierwszej, którą zajmuje się firma TOP 2001. Co ciekawe, w spisie jest też ujęta ul. Dąbrowskiej. A leży ona bynajmniej nie w centrum Białegostoku, lecz w Kleosinie - opowiada nasz Czytelnik

Dariusz Sobociński z referatu utrzymania czystości i porządku w magistracie twierdzi, że przy sporządzaniu spisów ulic doszło do czeskiego błędu. - Każdemu zdarza się pomylić. Nie możemy na bieżąco poprawiać tego typu pomyłek, bo umowy z firmami zostały już podpisane. Poprawki możemy nanieść dopiero przed podpisaniem kolejnych umów, czyli przed następnych sezonem zimowym - twierdzi Dariusz Sobociński.

Zapewnia jednak, że błąd urzędników nie oznacza, że ulica Lawendowa w ogóle nie jest odśnieżana.

- Robi to Czyścioch na podstawie tzw. protokołu konieczności. Wiadomo, że każdy chciałby, aby wszystkie ulice były odśnieżone do czarnej nawierzchni. Przepisy mówią jednak, że największy standard odśnieżania muszą mieć drogi, po których jeździ dziennie ponad 6 tys. pojazdów. Ważne jest też to, czy po jezdni porusza się komunikacja miejska oraz czy obok zlokalizowany jest na przykład szpital, czy szkoła. Ulica Lawendowa zakwalifikowana została do trzeciego standardu. Oznacza to, że może na niej występować zajeżdżony śnieg, a nawet tzw. nabój śnieżny. To zlodowaciała lub ubita warstwa śniegu, która przymarzła do nawierzchni jezdni - tłumaczy Dariusz Sobociński.

Zaprzecza jakoby ulica w ogóle nie była odśnieżana. - Przeprowadziliśmy wizję w terenie. Pomiędzy śladami kół, na jezdni była nieduża warstwa zajeżdżonego śniegu. Nie stanowi ona jednak problemu dla normalnych samochodów, poza tymi o niskich zawieszeniach. Zachowana jest więc pełna przejezdność, przy dostosowaniu się do warunków panujących na drodze - podkreśla Dariusz Sobociński.

Nasz Czytelnik odpiera, że pługi czasami faktycznie jeżdżą, ale nie widziano ich na pewno na samym końcu ulicy - w pobliżu bloków o numerach 77, 80 i 81a.

- Podejrzewam, że ci którzy zajmują się odśnieżaniem, nie wiedzą nawet, że tam jest jeszcze droga - twierdzi nasz Czytelnik.

Pracownicy firmy Czyścioch (nie chcą się przedstawić) zapewniają, że mają za zadanie odśnieżyć drogę w całości. - Jeśli tak nie jest, to odpowiedzą za to ci, którzy się tym zajmują. Musimy to sprawdzić - mówią.

Nasz Czytelnik ma nadzieję, że tym razem ulica będzie porządnie odśnieżona. - To, że naszą ulicę zakwalifikowano do trzeciego standardu, nie oznacza, że jesteśmy obywatelami trzeciej kategorii - kwituje.