Łapska ulica Handlowa jest tam, gdzie i przed wojną. Obok dużego domu Sidorowiczów stała piekarnia Skłodowskich, w której do dziś są piece chlebowe. Zawsze tam można było kupić pyszne kajzerki i razowy chleb. W dodatku nie trzeba było od razu płacić. Stali klienci mieli notesy, do których sprzedawca wpisywał zakupy. W latach dwudziestych piekarnię trzymał Żyd Zelman Ślepowicz. Stała ona blisko obecnego mechaniaka. Na pięterku jego domu było kilka pokoików hotelowych. Wziętym łapskim krawcem był Nietupski, a zakupy mięsne można było zrobić w sklepie Markowskiego.
Świadek historii
Stanisław Mieczkowski, rocznik 1920, urodził się w Łapach. Do wybuchu wojny mieszkał w domu kolejowym na Wygwizdowie. Z Łapami jest związany od kilku pokoleń. Jego dziadek był etatowym pracownikiem kuźni. Ojciec Władysław był kierownikiem kotlarni. Pan Stanisław zaczął pracę w warsztatach kolejowych, ale po wejściu Sowietów uciekł do Warszawy. Sowieci aresztowali matkę, brata Jana i babcię Dorotę.
Świetnie pamięta lokatorów domów na Wygwizdowie. Były przypisane do ulicy Długiej. Pierwszego domu już nie ma. Wyleciał w powietrze w 1944 roku. Dopiero po chwili nasz przewodnik zauważa jego brak.
- Mieszkało w nim małżeństwo Plungusów z dwójką dzieci - wspomina Mieczkowski. - Syn miał na imię Janek Na piętrze mieszkał Nikołajew, dawny pułkownik wojsk carskich, z synem Borysem. Jeszcze dwa mieszkania były zasiedlone.- pan Stanisław zastanawia się przez dłuższą chwilę, ale nazwisk lokatorów nie pamięta.
Na parterze kolejnego domu, mieszkali Kluczyńscy z trójką dzieci: Bronkiem, który zginął na Syberii, Karoliną, późniejszą nauczycielką i Leonem. Ten miał młyn w Otwocku. Za ścianą znajdowało się mieszkanie Komockich. Mieli dwoje dzieci. Na pięterku zamieszkiwała rodzina Kronhausów z trzema synami i córką. Czy ktoś pamięta, kto był ich sąsiadem? Idziemy dalej.
Dom rodzinny oraz liczni sąsiedzi
- Tutaj mieszkali moi rodzice: Anna i Władysław z czwórką dzieci: Henrykiem, Stanisławem, Heleną i Janem - podchodzi do schodów, prawie klęka. - Tą dróżką chodziliśmy do miasta - wskazuje ręką pan Stanisław. - Naszymi sąsiadami było małżeństwo Jakimców: Marianna i Antoni. Na górze było mieszkanie pana Święcickiego, byłego majora wojsk carskich. Potem zamieszkał Władysław Gulbinowicz z żoną i córką Aldoną. Ich sąsiadami byli Domaradzcy, on ekonomista, a żona nauczycielka.
W następnym domu mieszkała rodzina Jeglińskich. Mieli dwóch synów i cztery córki. Ich sąsiadami byli Gigolowie: Helena i Franciszek, którzy mieli trzy córki. Na piętrze mieszkali Kryszyłowicze, a obok Jabłońscy, którzy po wojnie wyprowadzili się do Olsztyna. Ich syn Roman utonął w Narwi, a córka Zosia osiadła w Londynie i została żoną właściciela fabryki koszul.
Ogródki wokół domów są zadbane, pełne zieleni. Przy drodze stoi pompa studni głębinowej. Jeszcze przedwojenna. Pan Stanisław zatrzymuje się, spogląda w górę.
- Proszę spojrzeć. Na kominie jest data: 1924, a w książkach podają, że Wygwizdowa zbudowano w 1927 roku. Pomyłka o trzy lata. Wiedziałem, że to błąd - dodaje.
W ostatnim domu od strony Ossego mieszkali Gulbinowiczowie, którzy sprowadzili się spod trójki. Czy ktoś jeszcze? Tego pan Stanisław już nie pamięta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?