Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łapińscy to jedna wielka rodzina

Julita Januszkiewicz [email protected] tel. 85 715 45 45
Łapińscy mogą się poszczycić chlubnymi tradycjami. Podczas zjazdu zaprezentowało się pospolite ruszenie Szlachty Ziemi Łapskiej.
Łapińscy mogą się poszczycić chlubnymi tradycjami. Podczas zjazdu zaprezentowało się pospolite ruszenie Szlachty Ziemi Łapskiej. Fot. Julita Januszkiewicz
Łapińskich w Polsce jest blisko 10 tys., w tym 2,5 tys. mieszka w gminie Łapy. Używają przydomków, numerów, bo imiona też często mają takie same. Po raz trzeci zjechali do Łap na swój zjazd.

W parku przed łapskim Domem Kultury zgromadził się spory tłumek. Na listę obecności wpisało się dwustu Łapińskich. Oprócz miejscowych i tych zza miedzy, przybyli Łapińscy z Białegostoku, Warszawy, Olsztyna, Augustowa i z drugiego krańca Polski.

- Mam okazję spotkać się z krewnymi- przekonuje Paweł Łapiński, herbu Lubicz. Jest z żoną, synem i synową. Ponad sześćset kilometrów drogi - spod Jeleniej Góry, pokonał samochodem. Zajęło mu to dziewięć godzin.

W Łapach urodził się jego ojciec, który podczas niemieckiej okupacji został wywieziony do obozu koncentracyjnego.

- Tam poznał moją mamę. Po wojnie wyjechali na tzw. Ziemie Odzyskane. Ja urodziłem się już na Dolnym Śląsku. A moja żona jest góralką - mówi O pierwszym zjeździe, w 2004 roku, dowiedział się przypadkowo. Nie wahał się wtedy ani chwili, spakował się i wyruszył do Łap. Po trzech latach tutaj wrócił.

- Bo takie spotkanie sprzyja integracji i odbudowaniu dawnych więzi rodzinnych. Warto poznać historię swoich przodków, ale także żyjących przedstawicieli rodu - przekonuje.

Ilu Łapińskich, tyle przydomków

Na tablicach genealogicznych poszczególnych rodzin, setki nazwisk spokrewnionych ze sobą osób. Ród ten może poszczycić się chlubnymi tradycjami szlacheckimi. W drugiej połowie XV wieku Łapińscy osiedlili się nad lewym brzegiem Narwi. Przybyli tu z Mazowsza. A jeden z rycerzy herbu Lubicz - otrzymał ziemię, którą podzielił na dwanaście działek. Nazwisko pochodzi od Łapa- bo taki przydomek miał legendarny rycerz.

- Dawniej mieszkali tutaj głównie Łapińscy. Było ich tak wielu, że zaczęli przyjmować przydomki, na przykład Bąk, Gmer, Kaczor, Półpanek. Były one jakby drogowskazami w gąszczu licznego rodu noszącego to popularne nazwisko -tłumaczy Łukasz Lubicz Łapiński, prezes białostockiego oddziału Związku Szlachty Polskiej.

Sam pochodzi z Zambrowa, ale swoje korzenie ma w Łapach. Zbadał, że jego siedmiokrotny pradziadek urodził się tutaj- w 1650 roku. A pochodził z linii Bodajów.

Plansze genealogiczne były najbardziej oblegane. Goście swoich korzeni szukali według posiadanych przydomków.

- Moja praprababka nazywała się Agnieszka Łapińska i wywodziła się z wymarłej już linii Klebanów - wyjaśnia Wojciech Tomorowicz z Białegostoku. Na zjazd przyjechał po raz pierwszy. Pod koniec lat osiemdziesiątych zaczął interesować się rodzinną przeszłością. Od tej pory tworzy drzewo genealogiczne.

Łapińskich numerowano

- Jak sięgam pamięcią zawsze mówiono na nas Piechota. Nawet w dzieciństwie wołano na mnie Piechociak. Moich kolegów Łapińskich też rozpoznawano po przydomkach. Na przykładów mówiło się: Idę do Pawlaków lub Labów - śmieje się profesor Eugeniusz Łapiński, obecny rektor Niepaństwowej Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Białymstoku.

Urodził się w Łapach , tuż przed wojną. Jego dom rodzinny znajdował się przy ulicy Długiej, czyli na Popłońcu.

W 1956 roku, po zdaniu matury w miejscowym ogólniaku, zatrudnił się w warsztatach kolejowych. Zresztą taka była rodzinna tradycja. Jego ojciec Tomasz też był kolejarzem.

- W ZNTK pracowało wówczas ponad 530 Łapińskich. Żeby w dokumentach nie było pomyłek, każdy z nas miał numerek. Mój tato był 133, a ja 217 - wspomina profesor.

A przed wojną najbardziej znanym w mieście oraz w Warsztatach był Mikołaj Łapiński, numer 1. Był on często zapraszany na miejskie uroczystości, jako reprezentant najliczniejszej rodziny.

W 1958 roku pan Eugeniusz wyjechał na studia do Gdańska. A od lat mieszka w Olsztynie.

- Łapińskich spotykam wszędzie. W Olsztynie jest nas czterech. A swoje rodzinne miasteczko odwiedzam przynajmniej raz w tygodniu. Tutaj mieszka moja siostra Regina.

Skorzystał z nazwiska

Natomiast Zdzisław Łapiński na zjazd do Łap przyjechał z Warszawy. W garniturze, pod krawatem. Bo okazja też nie byle jaka. Przecież to rodzinne spotkanie.

Pochodzi z pobliskiej Płonki Strumianki, ale dzieciństwo spędził w Łapach, w domu, przy ulicy Szkolnej.

- W podstawówce, oprócz mnie, w jednej klasie uczyło się kilku Łapińskich. A zdarzały się i takie same imiona - wspomina pan Zdzisław. - Jak nas odróżniano? To proste, po przezwiskach. Na mnie wołano Gębiak. A w dzienniku, oczywiście przy imionach stały numerki.

Po maturze, pod koniec lat pięćdziesiątych, pan Zdzisław wyjechał do Warszawy. Zatrudnił się w Ursusie.

- Najbardziej jednak skorzystałem z mojego nazwiska podczas służby wojskowej w Ustce. Okazało się, że dowódca garnizonu nazywał się Józef Łapiński, czyli identycznie, jak mój ojciec. Dzięki temu miałem fory u moich przełożonych, gdyż niektórzy sądzili, że jestem jego synem - opowiada z ożywieniem.

Potem pan Józef na krewnych Łapińskich natknął się w Gdańsku. A w Warszawie, mieszkał po sąsiedzku z Dariuszem Łapińskim, reporterem Faktów TVN, który zresztą też pochodzi z Łap.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny