Przejeżdżający przez wieś Kobylanka w gminie Michałowo zwracają uwagę na posiadłość państwa Monach. Czysto, schludnie, nowe budynki. Całe podwórko wyłożone polbrukiem. Taka zagroda zasługuje na wyróżnienie. W tym roku otrzymała nawet dwa. Pierwszym jest nagroda starosty powiatu białostockiego za zajęcie I miejsca w konkursie „Estetyczna i bezpieczna zagroda wiejska powiatu białostockiego”. Druga (ważniejsza) informuje o zajęciu I miejsca w etapie regionalnym IV edycji ogólnokrajowego konkursu „Bezpieczne Gospodarstwo Rolne”. A wcześniej otrzymywali nagrody za największą sprzedaż mleka. Modernizacja gospodarstwa była możliwa dzięki hodowli bydła mlecznego.
Postawili na bydło mleczne
Jolanta i Jan Monach w 1993 roku przejęli po rodzicach wielokierunkowe gospodarstwo rolne o powierzchni 9 ha. Mieli wówczas 6 krów. Cztery lata później podjęli decyzję, by zainwestować przede wszystkim w produkcję mleka.
– Na początku musieliśmy wziąć kredyt – mówi pan Jan. – Bez dofinansowania nie udałoby się tego wszystkiego tak rozwinąć. Nadal korzystamy z dotacji unijnych.
Dzięki dobrej organizacji, działalność szybko zaczęła przynosić wymierne rezultaty. Stado bydła wzrosło do 90 sztuk. Krów dojnych jest w gospodarstwie 50. Wielkość średniego dziennego udoju mleka wynosi 7700 l, a w ciągu roku sprzedają 400 tys. litrów do grajewskiego Mlekpolu.
Pierwsze otrzymane przez państwa Monach nagrody dotyczyły właśnie wielkości produkcji mleka. Zdawali je wówczas do Somleku w Sokółce. Najwyższą sprzedażą mleka mogli się pochwalić w 2003 i 2006. Jednak z największą satysfakcją prezentują wyróżnienia związane z bezpiecznym gospodarstwem. To jak odmienili swoją zagrodę, stanowi dla nich główny powód do dumy.
Estetyczne i funkcjonalne
Dzięki dotacjom z Unii Europejskiej w miejsce starych budynków gospodarczych, postawili nowe. Przebudowali też dom. Całe podwórko wyłożono polbrukiem. Gospodarstwo jest zmechanizowane.
– Inaczej się dziś nie da. Dzięki sprawnej organizacji pracy nie musimy wynajmować pracownika. Gospodarzymy sami – tylko ja z żoną – mówi Jan Monach.
A wszystko rzeczywiście działa jak w zegarku. Mają wóz paszowy, kosiarkę, prasę zwijającą, zgrabiarkę, opryskiwacz. Kolejne inwestycje także dotyczą zakupu nowych maszyn.
– Dzięki takiemu systemowi pracy mam też czas dla rodziny. W końcu ta jest najważniejsza – mówi pan Jan.
Więcej bydła, więcej ziemi
Posiadane na starcie 9 ha ojcowizny musiało się zwiększyć wraz ze wzrostem liczby krów. Obecnie mają 60 ha. Planują jednak zakup ziemi. Decyzja ta też jest związana z dążeniem do maksymalnego usprawnienia przebiegu pracy. Działki państwa Monach są rozdrobnione. Odległości pomiędzy nimi wynoszą nawet do 8 km. To w znacznym stopniu utrudnia pracę. Traci się czas i paliwo na dojazdy z jednego miejsca do drugiego. W najbliższym czasie chcieliby zakupić ziemie sąsiadujące z ich polami.
Nagrody, które mobilizują
Cały czas usprawniają swoje gospodarstwo. Dbają by nie tylko cieszyło oko, ale też było funkcjonalne. Sami nie zgłaszali się do konkursów, zostali wytypowani przez KRUS. W ubiegłym roku wycofali się z rywalizacji w związku z rozpoczętą modernizacją budynków. Podkreślają, że w gospodarstwo należy cały czas inwestować. Korzystają ze wskazówek, jak je udoskonalać. Pan Jan obserwuje także, jak wyglądają inne większe gospodarstwa. Na ich przykładzie wyciąga pożyteczne dla siebie wnioski. Z podziwem mówi o znanych mu rolnikach.
Żeńska reprezentacja
Państwo Monach mają trzy córki. Najstarsza studiuje Technikę Rolną i Leśną. Chociaż nie uważają, że latorośl podjęła taką decyzję zafascynowana ich działalnością, niewątpliwie miała ona na nią wpływ.
Strefa Biznesu: Wypalenie zawodowe coraz większym wyzwaniem dla firm
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?