Kupmy stingery, będziemy się bronić

To pokłosie wypowiedzi Huberta Kaczyńskiego, przedstawicielaPodlaskiego Klubu Biznesu, w trakcie konsultacji o celach Białostockiego Obszaru Funkcjonalnego (monotonnych, bo skoncentrowanych na odwiecznym temacie kolei miejskiej i spalarni śmieci). Dowodził, że Białystok stał się miastem frontowym (było to w szczytowym momencie wojny ukraińsko-rosyjskiej o Dombas). - Może się okazać, że jakiś konwój ciężarówek nagle wjedzie do nas, a w drodze powrotnej wywiezie z naszych fabryk urządzenia i maszyny. By zwiększyć bezpieczeństwo miasta, należy powołać Gwardię Narodową - mówił wtedy przedstawiciel klubu biznesu. Gwardia miałaby składać się z 5 tys. osób, a biznesmeni z własnej kieszeni chcieli ich uzbroić w sprzęt z fabryki w Radomiu. Cięższą broń artyleryjską mieliby z kolei otrzymać od państwa - w postaci wyrzutni rakiet stinger.

Po tamtych słowach Białystok był na ustach całej Polski ( i to w znacznie lepszym świetle niż po ostatnich wydarzeniach związanych ze świętowaniem rocznicy powstania ONR). Media ogólnopolskie ukazywały nasze miasto jako zalążek pierwszej w kraju idei samoobrony terytorialnej. I choć wtedy słowa reprezentanta podlaskiego biznesu wydawały się dla wielu fantasmagorią, dziś paradoksalnie stają się ciałem. W końcu to w Białymstoku ma zostać rozlokowana jedna z brygad obrony terytorialnej, oczka w głowie obecnego ministra obrony Antoniego Macierewicza. Jeszcze nie wiadomo, kto ją utworzy i na jakich zasadach dostanie uprawnienia do noszenia broni. Choć wątpliwe, by były to wyrzutnie rakietowe.

Te z przeszłości, oraz inne rodzaje sprzętu wojskowego lekkiego i ciężkiego, zresztą z różnych epok, będzie można już zobaczyć na dorocznym pikniku militarnym w Ogrodniczkach. Na Misję Wschód zjadą rekonstruktorzy z całej Polski. Zapewne tłumnie teren dawnej żwirowni odwiedzą białostoczanie oraz ich goście. Bo też zapowiada się wyjątkowe wydarzenie promocyjne.