Uwierzył policji i stracił samochód

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
- Zrobiłem wszystko, żeby sprawdzić, czy samochód, który chcę kupić, nie jest kradziony. I teraz zostałem bez pieniędzy i bez auta - mówi Marek Piwowarczyk.
- Zrobiłem wszystko, żeby sprawdzić, czy samochód, który chcę kupić, nie jest kradziony. I teraz zostałem bez pieniędzy i bez auta - mówi Marek Piwowarczyk. Radosław Dimitrow
Zanim Marek Piwowarczyk zdecydował się kupić BMW, poprosił policję o sprawdzenie jego numerów. Usłyszał, że wszystko jest w porządku. Pół roku później skonfiskowano mu auto, bo okazało się, że pochodzi z kradzieży.

- Skoro sprawdzenie numerów w rejestrze policji nie daje gwarancji, że auto nie jest kradzione, to co można więcej zrobić? - rozkłada ręce Marek Piwowarczyk, mieszkaniec
Strzelec Opolskich. - Jestem załamany, bo straciłem drogi samochód, pieniądze, a do tego mam teraz mnóstwo problemów.

Historia pana Marka swój początek ma w lipcu 2010 r. Odłożył pieniądze i chciał kupić sobie dobry samochód. Wybór padł na czarne BMW X5, które znalazł w Poznaniu. Auto z 2007 r. warte było nieco ponad 100 tys. złotych, więc mieszkaniec Strzelec postanowił dokładnie sprawdzić, czy wszystko jest w porządku.

- Sprawdziłem KRS firmy, która handlowała autami w Polsce i kim jest jej prezes. Dzwoniłem do Bawarii do siedziby BMW, żeby potwierdzić zapisy w książce serwisowej. Sprawdziłem, czy numery nie były przebijane, czy auto ma komplet kluczyków i dokumentów - wylicza Piwowarczyk. - Wszystko się zgadzało. Wydawało się, że prześwietliłem to auto z każdej strony.

Pan Marek był tak przezorny, że postanowił jeszcze sprawdzić samochód na policji. Zadzwonił do dyżurnego w komendzie w Strzelcach Opolskich. Podyktował numery rejestracyjne auta i numery identyfikacyjne VIN. W odpowiedzi usłyszał, że samochód jest "czysty", nie widnieje w policyjnym systemie.

Marek Piwowarczyk kupił więc wymarzone BMW. A pół roku później dowiedział się, że firma z Poznania, która mu je sprzedała, handlowała kradzionymi autami.

- Wtedy pojechałem na komisariat w Zawadzkiem i tam jeszcze raz poprosiłem policjantów o sprawdzenie mojego auta - opowiada - I tam na ekranie komputera wyświetlił się komunikat, że to auto jednak jest kradzione.

Policjanci skonfiskowali BMW, jak się okazało pochodzące z kradzieży na terytorium Niemiec.

- Nie mogłem uwierzyć w to, co się stało - przyznaje dziś mieszkaniec Strzelec.

Gdy po kilku dniach ochłonął zdecydował, że tak sprawy nie zostawi, bo przecież wcześniej zrobił wszystko, żeby sprawdzić legalność samochodu. Jego zdaniem to policjant nie dopełnił obowiązków. Piwowarczyk próbował więc wyjaśnić sprawę na komendzie i wystąpił na drodze cywilnej do sądu o odszkodowanie. Domaga się od skarbu państwa zwrotu pieniędzy - wartości samochodu i kosztów procesu.

Mariusz Ambroży, komendant strzeleckiej policji nie chce komentować sprawy. Maciej Milewski, rzecznik opolskiej policji broni natomiast dyżurnego, który sprawdzał numery.

- Ponieważ samochód był skradziony poza granicami naszego kraju, mogło być tak, że w momencie sprawdzania numerów dane o nim nie były jeszcze wprowadzone do Systemu Informatycznego Schengen - tłumaczy nadkomisarz Milewski. - To system odrębny od krajowej bazy danych polskiej policji i czasami zdarzają się w nim opóźnienia.

Sprawa o odszkodowanie ruszyła już w sądzie. W grudniu zeznawać będzie dyżurny, który sprawdzał w komputerze numery feralnego samochodu. Policji przed sądem bronić będzie Prokuratoria Generalna. To jednostka, której zadaniem jest chronienie skarbu państwa m.in. przed płaceniem odszkodowań. Prokuratoria już wniosła o całkowite oddalenia powództwa.

- W akcie oskarżenia nie została wykazana odpowiedzialność skarbu państwa - wyjaśnia lakonicznie Małgorzata Storczyk, rzecznik prokuratorii.

To oznacza, że skarb państwa nie poczuwa się do odpowiedzialności za zaistniałą sytuację. W prokuratorii dowiedzieliśmy się ponadto, że sprawa jest precedensowa, podobny przypadek nigdy w naszym kraju jeszcze się nie zdarzył.

- Chciałbym, żeby moja historia była przestrogą dla ludzi, którzy kupują używane samochody - dodaje rozgoryczony Marek Piwowarczyk. - Czuję się oszukany przez policję. Wiem już też, że w naszym kraju przed złodziejami nie da się uchronić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska