Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kulinaria i mistyka - wielkanocne jajka, mięso i ciasto.

Andrzej Lechowski
Alleluja. Drzeworyt Czesława Sadowskiego, Białystok, około 1931 r. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego w Białymstoku.
Alleluja. Drzeworyt Czesława Sadowskiego, Białystok, około 1931 r. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego w Białymstoku.

Ale gwoli sprawiedliwości, to "kult" jajka rozpoczęto już w Egipcie, co później przeniosło się do Grecji, oczywiście po drodze była i tradycja żydowska, tak więc drogą rozpędu jajko wylądowało i w chrześcijaństwie. Ma ogromną ilość symbolicznych znaczeń. Wszystkie sprowadzają się do jednego - do nowego życia, odrodzenia, zmartwychwstania.

W międzywojennym Białymstoku jaja szły jak woda. Kupowali je na Wielkanoc katolicy i prawosławni, a w tym czasie przewijało się i żydowskie święto Pesach, na którym to w trakcie uczty sederowej jednym z głównych dań było właśnie jajko. Nic przeto dziwnego, że były w Białymstoku sklepy, w których sprzedawano wyłącznie ten kruchy towar.

W przyratuszowej wadze handlował jajami Malcberg, a na ul. Ciemnej jajczarnię (chyba tak to można nazwać?) miał Szymon Barakin. Na Rynku Siennym wszyscy kupowali jaja u Szymona Rejdera. Oczywiście, że jaja sprzedawano również w sklepach nabiałowych (gdzie dziś coś takiego znaleźć można w Białymstoku!). Przy Rynku Kościuszki pod 29, 31 i 33 (dziś tam jest Orbis itd.) znajdowały się sklepy Abrama Łobzowskiego, Jankiela Londona i Mosze Pekałoka. Jego żona, Lipa, prowadziła drugi sklepik z nabiałem na Sienkiewicza 13. W samym centrum, w Ratuszu, Beniamin Łosz sprzedawał jaja, kefiry, twarogi, no i mleko.

Tak jak jajko to, rzec by można, czysta filozofia, tak mięso, które też z tradycją wielkanocną jest związane, to już raczej siły witalne. Gdyby w rzeczy samej tak było, to ho, ho..., a tu szatan się wtrącił i cholesterol podrzucił. Ale 80 lat temu nie wiedzieli o tym białostoccy wędliniarze. Mało tego, rozegrała się w naszym mieście "kiełbasiana wojna". Polem decydującej bitwy była ul. Zamenhofa. Tam już od początków XIX wieku powstawały liczne żydowskie jatki. Sprzedawano w nich koszerne mięso. Klientów nie brakowało, bo był to przecież sam środek dzielnicy żydowskiej. Z czasem, już po odzyskaniu niepodległości, żydowscy masarze i rzeźnicy zawiązali Spółkę Białostockich Rzeźników "Mięso". Efektem tej koncentracji sił i funduszy było wybudowanie niewielkiej, ale zawsze, hali targowej.

Konkurencja nie przegapiła tego. W mig po przeciwnej stronie ulicy wzniesiono, też niepokaźną, Chrześcijańską Halę Mięsną. Reklamowano ją hasłem "Kto raz tu zajdzie, na pewno stałym klientem będzie". Tylko szatański chichot rozległ się po Zamenhofa na wieść o tym, czyj cholesterol lepszy, ten koszerny czy może trefny, gojowski (to chyba i dziś określany jako ten zły?).

No i w końcu ciasta. Czy one coś symbolizują? Na Boga Jedynego, sam nie wiem. Ale czy muszą coś znaczyć? Najważniejsze, że są! I jak wyliczał Zygmunt Gloger, że są na Wielkanoc "placki, mazurki. Rzadko już gdzie dają się widzieć starożytne kołacze, obertuchy, jajeczniki. Są ciasta parzone, baby petynetowe, dla równości dziurek tak zwane".

Tradycją wielkanocną było dodawanie do ciast szafranu, aby uzyskały wesołą, radość niosącą barwę małych kurczaczków. Czyli żeby były żółte. Po takie szafranem zabarwione baby to i dziś stałaby kolejka do cukierni Icko-Bera Juchnowieckiego na Sienkiewicza 30. A czekoladowe jaja i zajączki wyczarowywane przez Chaima Sofera to był białostocki cymesik. Wielkanoc - Pascha - Pesach - ech, piękny był ten Białystok. Alleluja!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny