Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ktoś ukradł jej męża. Grób zniknął w jedną noc

Andrzej Szkocki
Na cmentarzu po grobie nie ma nawet śladu. Córka pana Józefa wierzy, że złodzieje zabrali tylko pomnik.
Na cmentarzu po grobie nie ma nawet śladu. Córka pana Józefa wierzy, że złodzieje zabrali tylko pomnik. Andrzej Szkocki
Jednej nocy znikł z cmentarza grób Józefa Masiowskiego. Według mieszkańców, policja zbagatelizowała sprawę. Złodzieje zostawili po sobie starannie zagrabioną ziemię.

Mamo, taty nie ma - usłyszała w słuchawce dramatyczny głos córki pani Anna Masiowska.

Jej córka, Marta, dzwoniła z cmentarza, gdzie poszła odwiedzić grób ojca, który zmarł kilka lat temu. Na miejscu doznała wstrząsu. Znikł cały pomnik. Miejsce było starannie zagrabione, a stroiki i znicze, które na nim postawiła rodzina we Wszystkich Świętych zostały starannie, wręcz pedantycznie odstawione na inne groby.

- Byłam w szoku - opowiada pani Anna. - Nie wiedziałam, co zrobić. Wypadłam z domu na ziąb tylko w laczkach i z gołą głową. Pobiegłam na cmentarz.

Informacja o zniknięciu nagrobku z cmentarza położonego ok. 500 m za wsią, szybko obiegła wszystkich mieszkańców. Zaczęli tłumnie przychodzić przestraszeni, że mogły zniknąć również groby ich bliskich. Równie szybko zaczęła krążyć plotka, że wykopano z ziemi również trumnę męża pani Anny i dlatego tak starannie zagrabiono miejsce po nagrobku.

- Ludzie zaczęli do mnie mówić: ty nie masz już swojego Józka - głos pani Annie drży. - Jak to nie mam, gdzie go zabrali?

Na cmentarzu widać ślady wbijania patyków w ziemię, gdzie stał nagrobek. To mieszkańcy na własną rękę próbują sprawdzić, czy pod ziemią jest trumna, czy też nie.

- Mogli ukraść Józka, bo to tyle teraz zboczeńców, że strach - mówi głęboko o tym przekonana pani W. - Nie wiadomo, czy ktoś nie zabrał ciała - rozważa zdenerwowany sekretarz gminy Przelewice, Janusz Wójtowicz. - Dzwoniłem do sanepidu w Pyrzycach, ale skończyło się tylko kłótnią, bo odmówili przybycia. Policja zresztą też. Byłem wstrząśnięty. Pierwszy raz zetknąłem się z takim barbarzyństwem. Pani Anna ma zapalenie płuc. Prawdopodobnie po tym, gdy zaraz pod odkryciu braku pomnika dzwoniła na policję, a później kilka godzin bezskutecznie czekała na przyjazd funkcjonariuszy.

- Jeszcze wówczas były wyraźne ślady butów, takich traperów, jak również opon od taczki czy wózka oraz opon samochodowych - dodaje pani Dorota, druga córka pani Anny. - Próbowałam przyśpieszyć przyjazd policji, bo ludzie mogli zatrzeć ślady, ale usłyszałam, że za dużo filmów się naoglądałam. Policja przyjechała dopiero pod wieczór, gdy już nic nie było widać, a ślady zostały rozdeptane przez mieszkańców.

- Mogę zapewnić, że prowadzimy bardzo wnikliwe śledztwo - uspokaja mł. aspirant Daniel Skrzypczak z komendy powiatowej policji w Pyrzycach. - Nic nie zostanie zbagatelizowane.

- Ja chce już tylko wiedzieć - pani Anna dygocze na całym ciele - czy mój Józek leży w ziemi, czy też go ukradli. Czemu tego nie chcą sprawdzić, a mnie straszą, że jak sama rozkopię ziemię, to pójdę do więzienia?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński