Mamo, taty nie ma - usłyszała w słuchawce dramatyczny głos córki pani Anna Masiowska.
Jej córka, Marta, dzwoniła z cmentarza, gdzie poszła odwiedzić grób ojca, który zmarł kilka lat temu. Na miejscu doznała wstrząsu. Znikł cały pomnik. Miejsce było starannie zagrabione, a stroiki i znicze, które na nim postawiła rodzina we Wszystkich Świętych zostały starannie, wręcz pedantycznie odstawione na inne groby.
- Byłam w szoku - opowiada pani Anna. - Nie wiedziałam, co zrobić. Wypadłam z domu na ziąb tylko w laczkach i z gołą głową. Pobiegłam na cmentarz.
Informacja o zniknięciu nagrobku z cmentarza położonego ok. 500 m za wsią, szybko obiegła wszystkich mieszkańców. Zaczęli tłumnie przychodzić przestraszeni, że mogły zniknąć również groby ich bliskich. Równie szybko zaczęła krążyć plotka, że wykopano z ziemi również trumnę męża pani Anny i dlatego tak starannie zagrabiono miejsce po nagrobku.
- Ludzie zaczęli do mnie mówić: ty nie masz już swojego Józka - głos pani Annie drży. - Jak to nie mam, gdzie go zabrali?
Na cmentarzu widać ślady wbijania patyków w ziemię, gdzie stał nagrobek. To mieszkańcy na własną rękę próbują sprawdzić, czy pod ziemią jest trumna, czy też nie.
- Mogli ukraść Józka, bo to tyle teraz zboczeńców, że strach - mówi głęboko o tym przekonana pani W. - Nie wiadomo, czy ktoś nie zabrał ciała - rozważa zdenerwowany sekretarz gminy Przelewice, Janusz Wójtowicz. - Dzwoniłem do sanepidu w Pyrzycach, ale skończyło się tylko kłótnią, bo odmówili przybycia. Policja zresztą też. Byłem wstrząśnięty. Pierwszy raz zetknąłem się z takim barbarzyństwem. Pani Anna ma zapalenie płuc. Prawdopodobnie po tym, gdy zaraz pod odkryciu braku pomnika dzwoniła na policję, a później kilka godzin bezskutecznie czekała na przyjazd funkcjonariuszy.
- Jeszcze wówczas były wyraźne ślady butów, takich traperów, jak również opon od taczki czy wózka oraz opon samochodowych - dodaje pani Dorota, druga córka pani Anny. - Próbowałam przyśpieszyć przyjazd policji, bo ludzie mogli zatrzeć ślady, ale usłyszałam, że za dużo filmów się naoglądałam. Policja przyjechała dopiero pod wieczór, gdy już nic nie było widać, a ślady zostały rozdeptane przez mieszkańców.
- Mogę zapewnić, że prowadzimy bardzo wnikliwe śledztwo - uspokaja mł. aspirant Daniel Skrzypczak z komendy powiatowej policji w Pyrzycach. - Nic nie zostanie zbagatelizowane.
- Ja chce już tylko wiedzieć - pani Anna dygocze na całym ciele - czy mój Józek leży w ziemi, czy też go ukradli. Czemu tego nie chcą sprawdzić, a mnie straszą, że jak sama rozkopię ziemię, to pójdę do więzienia?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?