W walce wieczoru w Atlas Arenie zmierzyły się legendy polskiego MMA. Po jednej stronie stanął były mistrz KSW wagi średniej Michał Materla (31-8), po drugiej najsilniejszy człowiek świata, Mariusz Pudzianowski. Faworytem był szczeciński Berseker, cięższy o 16 kg Pudzian w swoim stylu zapewniał jednak, że "Tanio skóry nie sprzeda". Przed siłą jego ciosu respekt musiał czuć nawet Materla, który walczy w MMA od 2003 roku.
Ku zaskoczeniu wszystkich, "Cipao" postanowił wymieniać ciosy z Pudzianowskim. Górował nad nim szybkością, ze względu na siłę ciosu taka strategia mogła skończyć się jednak fatalnie. Po niespełna dwóch minutach były Strongman trafił rywala piekielnie mocnym podbródkowym. Ściął go z nóg i zaliczył spektakularny nokaut. Materla długo nie wstawał z maty, potrzebował pomocy medycznej. Kiedy w końcu udało mu się podnieść, publiczność odetchnęła z ulgą i nagrodziła go wielkimi brawami.
Jeszcze w klatce wyzwanie Pudzianowskiemu rzucił.... Mamed Chalidow (35-8-2), choć z serią pięciu zwycięstw z rzędu 45-latek mógłby nawet pokusić się o walkę o tytuł mistrza KSW wagi ciężkiej dzierżony od ponad czterech lat przez Anglika Phila De Fries (21-6). Kolejnym pretendentem będzie jednak najprawdopodobniej Ricardo Prasel (13-3). W co-main evencie sobotniej gali Brazylijczyk pokonał Daniela Omielańczuka (25-13-1), który poprzednio w KSW walczył w... 2009 r. W międzyczasie Polak występował m.in. w UFC i ACA. W stójce szło mu z Praselem dobrze, popełnił jednak błąd taktyczny, poszedł za rywalem w parter i został poddany.