Księgowa i kasjerka oskarżone o przywłaszczenie 1,2 miliona złotych

Według prokuratury, przez działanie 39-letniej Barbary B.-P. i 32-letniej Anny P. prywatna firma z Białegostoku straciła bagatela ponad 1,2 miliona złotych. Główna księgowa w tej firmie i kasjerka odpowiadają teraz w sądzie za przywłaszczenie takiej sumy.

W środę odbyła się kolejna rozprawa. Sąd okręgowy przesłuchał biegłego z zakresu technologii informatycznych. Okazało się jednak, że to przesłuchanie nie wystarczy. Specjalista musi uzupełnić opinię i odpowiedzieć m.in. na pytanie, czy na podstawie badania dysków twardych komputerów da się określić, czy ingerowano w niektóre pliki już po ich utworzeniu. Sąd odroczył rozprawę do połowy maja.

Zarzuty śledczych dotyczą okresu od 2001 do 2008 roku. Oskarżone pracowały wtedy w firmie, która była dealerem samochodowym. Barbara P. była nie tylko główną księgową, ale również członkiem zarządu spółki, Anna P. pracowała na stanowisku kasjerki.

Zdaniem śledczych, przez kilka lat oskarżone, samodzielnie lub w porozumieniu, dokonywały fikcyjnych wpłat do banku, wypłat pieniędzy na podstawie fikcyjnych delegacji służbowych wystawianych na nazwiska pracowników spółki. Wszystko po to, by ukryć niedobory gotówki w kasie. W rzeczywistości, w ocenie śledczych, obie kobiety brały pieniądze do własnej kieszeni.
Sprawa wyszła na jaw pod koniec marca 2009 roku. Prezes spółki zawiadomił prokuraturę.

Okazało się, że firma zalegała z zapłatą za trzy samochody, nie miała też żadnych lokat, a na jej kontach bankowych było niewiele środków. Wezwana na rozmowę Barbara P. miała stwierdzić, że firma nie przynosiła aż tak dużych zysków, więc ona tworzyła dobre wyniki, by właściciele byli zadowoleni. Zlecono kontrolę, która wykazała, że w kasie brakuje pieniędzy.

Oferty pracy z Twojego regionu