Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Księgarnia nauczycielska przy ul. Kilińskiego

Andrzej Lechowski dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku
Czy likwidacja to wyrok? Takie napisy pojawiły się na księgarni przy ul. Kilińskiego 10.
Czy likwidacja to wyrok? Takie napisy pojawiły się na księgarni przy ul. Kilińskiego 10.
W 1918 roku, gdy Białystok był jeszcze pod okupacją niemiecką, działacze Związku Nauczycielstwa Polskiego otworzyli księgarnię. Przez wiele lat mieściła się ona przy ulicy Kilińskiego 10. Odegrała znaczącą rolę w szerzeniu oświaty i organizacji polskiego szkolnictwa w naszym mieście.

Z raportów przygotowywanych przez Bibliotekę Narodową wynika, że jesteśmy analfabetami. Ponad połowa dorosłych Polaków nie czyta nic! Ponad 70 proc. rodaków omija szerokim łukiem księgarnie, unikając zakupu książki jak diabeł święconej wody. Nie zdziwił mnie więc wyklejony w witrynie białostockiej księgarni przy Kilińskiego 10 złowrogi napis: Likwidacja. Przecież wytłumaczenie jest proste. W kraju gdzie wszystko musi (!) się opłacać utrzymywanie niedochodowego interesu to piramidalna głupota. Ale z drugiej strony, to jakże mamy dorównać średnio inteligentnemu Europejczykowi, co jest ponoć naszą ambicją, jeśli likwidując księgarnie w konsekwencji będziemy mieli za chwilę 80 proc. procent nieoświeconych.
Jednak w przypadku księgarni ulicy przy Kilińskiego możemy stracić coś jeszcze. Pisałem już o tym niezwykłym miejscu. W powrocie do tego tematu przyświeca mi utopijna, naiwna wiara, że może na tę księgarnię wszyscy spojrzymy inaczej.
W 1918 roku, gdy Białystok był jeszcze pod niemiecką okupacją, Związek Nauczycielstwa Polskiego wystąpił z inicjatywą założenia w mieście Księgarni Nauczycielskiej. Pomysł ten natychmiast został zrealizowany przez grono wybitnych miejscowych działaczy społecznych i oświatowych. Byli wśród nich Mieczysław Jurecki, Feliks Ślączka, Stanisław Kruszewski, ksiądz Antoni Zalewski i Konstanty Kosiński.

Z racji specyficznych warunków panujących w mieście księgarnia przez pierwsze miesiące mieściła się w prywatnym mieszkaniu w budynku dzisiejszej Książnicy Podlaskiej przy Kilińskiego 16. Po odzyskaniu niepodległości przeniesiona została do kamienicy Rozenblumów właśnie przy Kilińskiego 10.

Zadanie urządzenia lokalu i prowadzenie księgarni powierzono Henrykowi Górzyńskiemu, który przez następne 20 lat szefował tej popularnej placówce. Księgarnia z miejsca zyskała sympatię i uznanie białostoczan. Tym pierwszym miesiącom wolności towarzyszył niezwykły entuzjazm. Z radością witano wszystko co polskie. Co prawda w Białymstoku polskie szkoły działały już od 1915 roku.

Jednak po lutym 1919 roku trzeba było ogromnego wysiłku, aby stworzyć cały, nowy system oświatowy. A tu na domiar złego doskwierał brak wszystkiego. Nie było odpowiednich lokali, wyposażenia, kadry.

Jednym z przełomowych wydarzeń w historii białostockiego szkolnictwa było powstanie Seminarium Nauczycielskiego. Już w sierpniu 1919 roku zapowiedziano jego rychłe otwarcie. Na siedzibę tej średniej szkoły, mającej kształcić przyszłych pedagogów, przeznaczono jeden z budynków przy pałacu Branickich. Obecnie mieści się w nim Collegium Anatomicum Uniwersytetu Medycznego. Dyrektorem Seminarium został Tadeusz Turkowski. Na początek września zapowiedziano rozpoczęcie kursów przygotowawczych i nabór na pierwszy rok. Szkoła szybko stała się jedną z najważniejszych placówek oświatowych w Białymstoku. Stało się to za sprawą niezwykłego grona pedagogów.

Czołową rolę odgrywał w nim nauczyciel rysunków Józef Blicharski. Pracował w Seminarium też Antoni Rusiecki. To jeden z najwybitniejszych polskich dydaktyków matematyki. Kilka pokoleń uczniów brnęło przez matematykę, posługując się podręcznikami jego autorstwa.

No właśnie podręczniki. Ich brak doskwierał najbardziej. Aby temu zaradzić założono wspomnianą Księgarnię Nauczycielską. To właśnie w niej, przy ulicy Kilińskiego 10 tworzyły się podstawy białostockiego fenomenu II RP. To między innymi dzięki tej księgarni zrealizowano niezwykły program organizacji polskiego szkolnictwa. Było to bodaj największym sukcesem międzywojnia.

Nie chcę idealizować, ani przesadnie popadać w patetyczny ton, bo były przecież i ciemniejsze strony tego sukcesu. W 1935 roku zdarzyło się i to, co mniemam obecnie dopadło dyrekcję Domu Książki. W grudniu tamtego roku pisano, że "daje się zauważyć jakaś masowa wprost ucieczka od książki jako towaru. Księgarnie stają się przedsiębiorstwami deficytowymi. Nawet sprzedaż podręczników szkolnych przestała być rentowna". Mimo tego Księgarni Nauczycielskiej nie zamknięto. Ona miała do wypełnienia misję.

Za PRL-u przy Kilińskiego 10 nadal były książki tylko już, co oczywiste, pod innym szyldem. W 1950 roku otwarta została tam Księgarnia Wydawnictw Importowanych. Jednak białostoczanie i tak nazywali ją księgarnią radziecką, bo kierunek importu był wiadomy. Ale jakie były tam książki! Albumy z malarstwem ze zbiorów Galerii Trietiakowskiej czy Ermitażu. Klasyka rosyjska z Czechowem, Gogolem i Dostojewskim. Ba, były też płyty, oczywiście winyle, z Czajkowskim, Glinką, Prokofiewem, Okudżawą, Wertyńskim. No cóż, Związek Radziecki miał czym kokietować bratnie kraje.

W 2008 roku w jednym z felietonów pisałem apelując do kierownictwa Domu Książki, aby jakoś upamiętniono 90-lecie księgarni. Wspominałem, że to niespotykane w Białymstoku, że przez tyle dziesięcioleci księgarnia jest w tym samym miejscu. W tym roku mamy 95 rocznicę jej założenia. Jubileusz zostanie zapisany przekształceniem księgarni w tak zwaną tanią książkę. Oby okazała się ona deską ratunku.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny