Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Księga ocalenia, czyli krwawa historia czarnoskórego Mojżesza

Adrian Kuźmiuk
Kadr z filmu Księga ocalenia
Kadr z filmu Księga ocalenia Fot. mat. dystrybutora
Postapokaliptyczny krajobraz przyszłości, odrąbane kończyny, fanatyzm religijny i księga, której pożąda ludzkość. Tak można streścić ten film. Spodoba się każdemu, kto lubi historie rodem z Mad Maxa. A i współczesny chrześcijanin coś sobie uszczknie.

Rok 2044. Postapokaliptyczny krajobraz zniszczonej Ameryki przemierza samotny wojownik Eli (Denzel Washington). Nie rozstaje się z tajemniczą księgą, która skrywa wiedzę niezbędną do ocalenia ludzkości. Szalony tyran Carnegie (Gary Oldman) zrobi wszystko, aby wejść w posiadanie przedmiotu i przejąć totalną władzę nad światem.

Tyle dowiadujemy się z zapowiedzi dystrybutora. Świat przedstawiony przez braci Hughes na pierwszy rzut oka jest kalką Mad Maxa. Bezkresne pustynie przyszłości są jedynym krajobrazem, na jaki może liczyć nasz bohater. Eli z pozoru również przypomin szalonego Maksa. Samotny wojownik, który bez skrupułów okradnie z butów rozkładające się zwłoki, czy wytnie sobie drogę maczetą przez grupę ludożerców, jest najlepszym przykładem w jak trudnych czasach przyszło żyć człowiekowi. Jednak oprócz chęci przetrwania i co za tym idzie przystosowania się do brutalnego życia w apokaliptycznym świecie, Eli ma dodatkowy cel. Musi dostarczyć księgę. Osławiona księga okazuje się Biblią, prawdopodobnie jedynym egzemplarzem, jaki pozostał po apokaliptycznej wojnie. Pragnie jej Carnegie, który za pomocą zawartych w niej natchnionych słów ma zamiar zdobyć wyznawców i odbudować miasto.

Film można by rozpatrywać na różnych płaszczyznach. Najciekawsza jednak jest chyba religijna. Eli, wysłannik mający zrealizować boski plan, jest współczesną wersją biblijnego Mojżesza. Jako jedyny na ziemi amerykańskiej wierzy, że świat można jeszcze naprawić. A że przy okazji rozpłata kilkudziesięciu oprychów, jest jak najbardziej wytłumaczalne. Wszak po ostrzeżeniach Mojżesza Anioł zgładził jednej nocy pierworodnych Egiptu. Podobnie Eli ze swoją maczetą staje na wysokości zadania.

I w tym momencie warto zastanowić się, czy główny bohater rzeczywiście postępuje według boskiego planu. Czy walka o Biblię za wszelką cenę (nawet pozwalając ginąć niewinnym ludziom) jest grą wartą świeczki. I co prowadzi do opacznego rozumienia Słowa Bożego i próby wykorzystania Go w niegodziwym celu (Carnegie/krucjaty/święta wojna itd.).

Jeśli ktoś lubi historie samotnych macho w postapokaliptycznym świecie upadłej cywilizacji, to jest to film dla niego. Trup ściele się tu dość gęsto i nie trzeba zbytnio doszukiwać się głębszego sensu. Ogólnie pomysł ciekawy, ale realizacja nazbyt hollywoodzka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny