Na początku lutego pisaliśmy, że marszałek województwa może mieć problem z budową nowego gmachu Książnicy Podlaskiej. Obiekt miałby stanąć u zbiegu ul. Złotej i Sienkiewicza. Nie dość, że od kilku lat władzom województwa nie udaje się zdobyć na inwestycję pieniędzy unijnych, to pojawił się kłopot natury architektoniczno-prawnej. Marszałek wystąpił do władz miasta z prośbą o zmianę w planie zagospodarowania przestrzennego, bo obawiał się, że wysoki budynek się tu nie zmieści.
Nad lokalizacją książnicy pochylili się członkowie - działającej przy prezydencie miasta - Miejskiej Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej. Opinia specjalistów była jednoznaczna - budynku o takiej kubaturze nie powinno tu być. Zaburzy on bowiem ład przestrzenny ulicznej pierzei. Sama bryła byłaby zaś zbyt toporna. Sprawa utkwiła w urzędniczych procedurach. Zmiana planu miejscowego wymaga zgody radnych, a wnioskujący o jej wprowadzenie prezydent miasta musiałby poinformować radę miasta, że propozycja zmiany nie uzyskała pozytywnej opinii członków MKUA. Tymczasem okazuje się, że być może planu nie trzeba będzie wcale zmieniać.
- 30 metrów wysokości miał mieć najwyższy punkt kopuły sali konferencyjnej budynku. Byłaby ona zlokalizowana w miejscu gdzie plan miejscowy zakłada istnienie wysokości zabudowy do 24 - mówi Urszula Arter z gabinetu marszałka województwa.
Tymczasem członkowie MKUA podkreślali, że można tu budować tylko do 15 metrów w górę. Tak mówi studium zagospodarowania przestrzennego, z którym powinny być zgodne wszystkie obowiązujące plany miejscowe. Przynajmniej teoretycznie.
- Studium nie jest obowiązującym prawem. Inwestor może opierać się wyłącznie na zapisach planu miejscowego - mówi Piotr Firsowicz, dyrektor departamentu urbanistyki w magistracie.
Członkom MKUA nie zgodzili się więc na zmianę w studium. Ale plan wciąż obowiązuje.
- Projektant, w ramach autokorekty, zmienił koncepcję. Obecnie wysokość projektowanego budynku książnicy w tym miejscu wynosi 23,97 m i jest zgodna z aktualnym planem miejscowym - podkreśla Urszula Arter.
Sala konferencyjna miała by być zlokalizowana mniej więcej w środkowej części bryły. Tymczasem plan miejscowy zakłada, że tuż przy skrzyżowaniu ul. Złotej i Sienkiewicza może powstać tzw. dominanta, czyli najwyższy punkt budynku. Mógłby mieć aż 32,76 m, dokładnie tyle ile ma stojący niedaleko urząd pracy.
- Z interpretacji dokonanej przez urząd miasta wynika, że na najwyższym piętrze mogłyby powstać pomieszczenia techniczne, a nie kopuła sali konferencyjnej - tłumaczy Urszula Arter.
Żeby móc zabudować ten uliczny narożnik marszałek musiałby zburzyć stojącą tu kamienicę o adresie Sienkiewicza 86. Co ciekawe, budynek jest teoretycznie chroniony zapisem w planie miejscowym, z którego wynikało, że jest on zabytkiem umieszczonym w ewidencji. Teraz okazuje się, że zapis ten jest błędny. Ktoś się pomylił - albo urzędnik miejski, albo konserwator zabytków. Budynek o tym adresie był w ewidencji, ale znalazł się tam przez pomyłkę. Wynika to z zawirowań z numeracją budynków w tej części miasta. Tak przynajmniej twierdzą urzędnicy.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?