Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz Zbigniew Gwiazdowski: Człowiek potrzebuje Jezusa. Nawet w XXI wieku

Tomasz Mikulicz
Ksiądz Zbigniew Gwiazdowski, kustosz Archiwum i Muzeum Archidiecezjalnego w Białymstoku
Ksiądz Zbigniew Gwiazdowski, kustosz Archiwum i Muzeum Archidiecezjalnego w Białymstoku Andrzej Zgiet
Zmartwychwstanie Pańskie jest podstawą chrześcijańskiej wiary. Na słowach Jezusa wychowały się pokolenia. Chrześcijaństwo jest budulcem całej europejskiej kultury.

W tym roku Wielkanoc obchodzimy 31 marca. To dość wcześnie. Jakie są reguły ustalania daty świąt?
Ksiądz Zbigniew Gwiazdowski:
- Na soborze nicejskim w 325 roku ustalono, że Wielkanoc będzie obchodzona w niedzielę przypadającą po pierwszej pełni księżyca, zaraz po zrównaniu wiosennym.

No właśnie. Dopiero w VIII wieku zapadła decyzja, że datą zrównania jest 21 marca. Niektórzy hierarchowie chcieli, aby był to 18, 21, lub nawet 25 marca.

- Wszystkim chodziło jednak o jedno - dostosowanie chrześcijańskiej Wielkanocy do żydowskiej Paschy. Kiedy Jezus umierał na krzyżu Żydzi przygotowywali się do swojego święta, które obchodzili w sobotę.

A skąd wzięła się "noc" w nazwie Wielkanoc. Prawosławni na przykład nazywają to święto Wielikdzień, czyli Wielki dzień.

- Rozbieżności biorą się stąd, że nie jest znana godzina zmartwychwstania Jezusa. Jedynymi świadkami tego wydarzenia byli czuwający przy grobie żołnierze, którzy czym prędzej stamtąd uciekli. Kiedy nad ranem kobiety przyszły namaścić ciało Jezusa, grób był pusty. Logika podpowiada, że zmartwychwstanie miało miejsce w nocy. Tyle, że w liturgii mówi się tylko o dniach. Na przykład niedziela zaczyna się od Pierwszych Nieszporów, czyli po sobotnim zachodzie słońca. Zresztą nawet w życiu codziennym, jeśli coś się wydarzyło nad ranem mówimy, że miało miejsce "dnia tego i tego“, a nie "tej i tej nocy“. Tak samo jest i tutaj - mamy Dzień lub Noc Zmartwychwstania. Jakiej byśmy nie nadali nazwy, chodzi o to samo wydarzenie.

Jeden z najważniejszych biblijnych cytatów brzmi: "Uwierzyłeś, bo Mnie ujrzałeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli“. Słowa te wypowiedział zmartwychwstały Jezus do Tomasza, kiedy ten nie chciał uwierzyć, że jego mistrz mógł powrócić ze świata zmarłych.

- Jezus zawsze stawiał na wiarę - nie na wiedzę, czy doświadczenie empiryczne. Gdyby powstał z grobu publicznie, na oczach setek ludzi, to nie byłoby wyjścia - każdy uwierzyłby w zmartwychwstanie.

Święty Tomasz potrzebował jednak naocznego dowodu.

- Pokazuje to małość człowieka. Biblia uczy nas jednak, że każdą winę można odkupić. Musimy pamiętać, że św. Tomasz - tak jak zresztą wszyscy apostołowie oprócz św. Jana - poniósł w imię Jezusa śmierć męczeńską. Brakiem zaufania Jezusowi wykazał się też św. Piotr, który - zgodnie z przepowiednią Jezusa - wyparł się swego nauczyciela aż trzy razy. Kiedy zdał sobie sprawę z tego co uczynił, zaczął robić wszystko, by naprawić swe postępowanie.

W Pierwszym Liście do Koryntian św. Paweł pisze: "A jeśli On nie zmartwychwstał, to głoszenie dobrej nowiny nie ma sensu - i również wasza wiara jest pozbawiona podstaw“. To bardzo kategoryczne postawienie sprawy. Popuszczając wodze fantazji, co by się stało, gdyby ktoś kiedyś dowiódł, że Jezus nie zmartwychwstał, lecz uczniowie wykradli ciało z grobu i zbudowali na tej podstawie religię. Gdyby tak się stało, mimo wszystko wiara chrześcijańska miałaby chyba jednak sens? Jezus był przecież na tyle wyjątkową postacią, że jego postawę warto naśladować.

- Nie zgadzam się ze stwierdzeniem "gdyby nie było zmartwychwstania“. Jest ono podstawą naszej wiary. Idąc jednak innym tokiem myślenia, to rzeczywiście chrześcijaństwo miałoby sens również bez zmartwychwstania. Na słowach Jezusa wychowały się przecież pokolenia. Chrześcijaństwo jest też budulcem całej europejskiej kultury. Co do hipotez o wykradnięciu ciała, to już na kartach Ewangelii jest mowa o tym, że strażnikom pilnującym grobu kazano opowiadać takie historie. Żydowscy arcykapłani musieli ratować swoją skórę. Skoro Jezus zmartwychwstał, to był Mesjaszem, a skoro był Mesjaszem, to Żydzi sami w Niego nie uwierzyli. Z drugiej strony patrząc, gdyby faktycznie uczniowie wykradli ciało Chrystusa, nie wierzę, że jego relikwie gdzieś by "nie wypłynęły“. Na pewno, wcześniej czy później ktoś by się wygadał, że w tym i w tym miejscu przechowywane jest ciało Jezusa. Nie dałoby się tego ukryć. Taka już jest ludzka natura. Tymczasem o żadnych Jezusowych relikwiach nic nie wiadomo. Identycznie jest z Matką Boską, która została przez Boga zabrana do Nieba - z ciałem i z duszą. Na Ziemi nic po niej nie zostało. Jej grób, gdyby istniał, zaraz zostałby otoczony kultem, tak jak to się stało z ciałem św. Piotra i innych apostołów. Ich dusze poszły do Nieba, ciała - zostały na Ziemi. Zresztą, jeśli z takim pietyzmem przechowywane są przez wieki drzazgi z krzyża, na którym Jezus skonał, to tym bardziej przetrwałby kult Jego doczesnych relikwii. Gdyby oczywiście zostały na Ziemi.

Bo Biblia mówi, że po zmartwychwstaniu Jezus nie był duchem. Objawiał się swoim uczniom jako osoba z krwi i kości.

- Oczywiście, że tak. Kiedy uczniowie go spotkali, poprosił by dali mu coś do jedzenia.

Ale dziś można spotkać opinie, w których neguje się dokonywane przez Jezusa - cuda. Na przykład o wskrzeszonym Łazarzu mówi się, że wcale nie umarł, tylko doświadczył śmierci klinicznej, a Jezus jedynie go z niej wybudził.

- Trzeba zwrócić uwagę, że kiedy Jezus kazał odsunąć kamień z grobu Łazarza, ludzie ostrzegali, że jego ciało już cuchnie. Aprzecież tak się nie dzieje z kimś kto doświadcza śmierci klinicznej - nie następuje tu rozkład ciała. Ten przykład pokazuje, że różnego rodzaju pseudonaukowe próby wyjaśniania cudów Jezusa prowadzą nas donikąd. Powinniśmy trzymać się zdroworozsądkowego podejścia. WBiblii, a także poza nią, jest tyle przekazów o cudach, że nie da się ich tak po prostu zanegować. Skoro jakaś znaczna grupa ludzi niezależnie od siebie mówi, że widziała cudowne ozdrowienie, to coś musi być na rzeczy. Zresztą, daleko nie szukając - w sanktuarium różanostockim obok obrazu Matki Boskiej powieszono kule. Ten, kto je tam umieścił odzyskał władzę w nogach. Na Jasnej Górze jest mnóstwo protez i innych wyrobów ortopedycznych. Ludzie by ich tam nie zostawiali, gdyby nie doświadczyli cudu uzdrowienia. Wszystko można poddać w wątpliwość, jednak są takie zjawiska które są nie do wytłumaczenia. Wprocesach kanonizacyjnych i beatyfikacyjnych, kiedy udowadnia się cuda dokonane za wstawiennictwem kandydata na ołtarze, potrzebna jest opinia lekarzy. Medycyna bardzo często nie potrafi wyjaśnić dlaczego choroba nagle ustąpiła. Cuda zdarzają się każdego dnia.

Jezus przez wielu ówczesnych uznawany był za buntownika. Zwracał uwagę na błędy, jakie popełniała hierarchia wyznaniowa. Pokazywał, że można żyć inaczej niż nakazywali arcykapłani. Po powstaniu chrześcijaństwa został jednak sam wciągnięty w inną, nową hierarchię. Czy nie uważa ksiądz, że trochę na siłę zrobiono z Jezusa postać, przed którą należy jedynie padać na kolana, a przecież nauczał o miłości bliźniego. Kiedyś spotkałem się ze stwierdzeniem, że Jezus miał w sobie coś z hippisa.

- Musimy pamiętać, że mimo wszystko, od samego początku nasz Zbawiciel był Głową Kościoła. Kiedy Jezus przebywał wśród ludzi, stworzył w swoim otoczeniu pierwszą hierarchię. Choć do kręgu najbliższych współpracowników weszło 12 apostołów, nie byli oni jedynymi uczniami Jezusa. Ci spoza "dwunastki“ - choć w Biblii wymieniono imiona niektórych z nich - stanowili jednak dalsze grono uczniów. Hierarchia obowiązywała nawet wśród apostołów. Na najważniejszego spośród nich Jezus wyniósł Piotra. Mówił, że to na nim zbuduje swój Kościół.

Często jednak, skupiając się na hierarchiach dochodzimy do absurdów. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa toczył się na przykład spór o to, czy Jezus był bardziej Bogiem, czy człowiekiem. Atak naprawdę nieważne kim był, ważne co zrobił.

- Aby to zrozumieć, trzeba wziąć pod uwagę mentalność tamtych ludzi. To były czasy myślicieli, rozwijały się rożne szkoły filozoficzne. To, co dziś w ogóle by nas nie zaprzątało, przed wiekami rozpalało umysły. Dla nas ważna jest gospodarka i polityka, a dla naszych przodków - filozofia. Wszelkie dysputy filozoficzne, czy wręcz spory, były więc czymś naturalnym.

A gdyby Jezus przyszedł na świat w dzisiejszych czasach, to czy jego nauczanie zostałoby przez ludzi przyjęte?

- Uważam, że tak. Człowiek zawsze będzie potrzebował czegoś, co jest fundamentem życia. Przypomniała mi się sytuacja sprzed lat. Kiedy po maturze jedna z moich koleżanek poszła do zakonu, zastanawialiśmy się z kolegami dlaczego to zrobiła. To była bardzo ładna dziewczyna, zawsze pięknie ubrana, bardzo inteligentna i obyta. Myśleliśmy, że kto jak kto, ale ona nie ma powodów, by iść do zakonu. Kiedy jednak spotkałem ją po jakimś czasie i spytałem, co u niej słychać powiedziała, że dopiero teraz czuje się szczęśliwa - bo odnalazła sens życia. A jest on bardzo ważny dla każdego. Często słyszymy, że wielkie gwiazdy showbiznesu marnie kończą. Ich życie - choć bardzo ekscytujące - okazuje się być puste jak wydmuszka. Stąd nawet w XXI wieku człowiek potrzebuje Jezusa. Nie mówię, że dziś wszyscy od razu by za nim poszli, ale tak się nie stało nawet dwa tysiące lat temu. Pierwsi wyznawcy to była bardzo mała grupka ludzi. Zresztą, gdyby Jezus żył w naszych czasach, historia mogłaby się powtórzyć. Dziś też pewnie znaleźliby się tacy, którzy chcieliby go wyśmiać, czy zlikwidować.

Tyle, że nie byłoby krzyża jako symbolu męczeństwa. AJezusa nie skazano by na śmierć, bo takiej kary nie przewiduje nasze prawo.

- Sądy może by go nie skazały, ale na przykład mafia już tak. Zresztą Jezus nie musiałby być nawet zabity. Czasami wyśmianie i tzw. śmierć cywilna jest dotkliwsze niż konanie na krzyżu. A w naszych czasach śmiech jest bardzo poważnym orężem w tłamszeniu innego człowieka. Co do krzyża, to kiedyś podeszli do mnie na ulicy Świadkowie Jehowy i spytali: Dlaczego chrześcijanie czczą krzyż, skoro powieszono na nim Jezusa? Młoda dziewczyna, która ze mną rozmawiała, powiedziała: A gdyby ktoś zastrzelił księdzu ojca, to czy modliłby się ksiądz do pistoletu? Ja jej na to: Jeżeliby ten pistolet, tak jak krzyż, miał mnie doprowadzić do zbawienia, to tak.

Wiara w zmartwychwstałego Jezusa ma w pewnym sensie udowodnić istnienie życia pozagrobowego. Jak pisze św. Paweł: "Jeśli umarli nie zmartwychwstają, to: Jedzmy i pijmy, bo jutro czeka nas śmierć!“ A jak wyglądała wiara w życie wieczne przed pojawieniem się Jezusa?

- Życie pozagrobowe jest obecne już w Starym Testamencie. Jest na przykład historia mówiąca o ucztującym bogaczu i nędzarzu, który leżał pod progiem i marzył, by dostać jakieś resztki. Nagle obaj ci ludzie umarli. Bogacz trafił na męki, a nędzarz spoczął na łonie Abrahama. Już po zmartwychwstaniu, na górze Tabor nastąpiło Przemienienie Pańskie. Jezus pokazał wtedy swe boskie oblicze. Obok niego stali starotestamentowi prorocy, na czele z Abrahamem i Mojżeszem. Stąd wniosek, że życie pozagrobowe jest człowiekowi dane od stworzenia Świata.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny