Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz Tomasz Lewczuk zginął w wypadku. Nie ma winnego, który postawił sedes

(mw)
Sedes stał niemal na środku nieoświetlonego skrzyżowania
Sedes stał niemal na środku nieoświetlonego skrzyżowania KWP Białystok/archiwum
W maju 2009 roku ksiądz z rodziną wracali późnym wieczorem z Warszawy. Na drodze z Bielska Podlaskiego do Hajnówki napotkali nieoczekiwaną przeszkodę - sedes. Ksiądz próbował go wyminąć, ale stracił panowanie nad skodą.

Wygląda na to, że niewyjaśnioną tajemnicą pozostanie to, kto 2 maja 2009 roku postawił sedes na ruchliwej drodze z Bielska Podlaskiego do Hajnówki.

Odpowiedzi nie dało ponad dwuletnie śledztwo, w którym, oprócz przesłuchania wielu świadków, wyciągów z bilingów telefonicznych, eksperymentu procesowego, badań DNA, przeprowadzono też test na wykrywaczu kłamstw. Dlatego właśnie zapadła decyzja o umorzeniu postępowania.

Tajemnicza znachorka

Przez ostatni rok postępy w śledztwie były tajemnicą. Teraz okazało się, że prokuratura miała w tej sprawie podejrzanego. Zarzuty sprowadzenia zagrożenia w ruchu drogowym przez pozostawienie na drodze muszli klozetowej, a tym samym nieumyślnego doprowadzenia do śmiertelnego wypadku, usłyszała mieszkanka Białegostoku. Ustawienie na skrzyżowaniu dróg podrzuconego na jej posesję sedesu miała kobiecie doradzić wiejska znachorka. Nie udało się tego potwierdzić, a sama podejrzana nigdy się do tego nie przyznała.

- W tej sprawie było wiele wątpliwości, stąd decyzja o umorzeniu postępowania przeciwko tej osobie. Bowiem niedające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się zawsze na korzyść podejrzanego - tłumaczy Adam Kozub, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.

Dodaje, że śledztwo zawsze może zostać wznowione, w przypadku pojawienia się nowych istotnych informacji, dzięki którym będzie można ustalić sprawcę.

- Ktoś ten sedes na drodze ustawił. I będzie musiał żyć z tą świadomością. Nie można nikogo zmusić do tego, by się przyznał. Tylko Bóg go osądzi. Dla naszej rodziny już nie ma powrotu, chociaż bardzo bym chciała - przyznaje smutno Monika Lewczuk, wdowa po prawosławnym księdzu Tomaszu Lewczuku, który zginął, gdy usiłował na drodze ominąć sedes.

Nie wie, czy złoży zażalenie na decyzję prokuratury. Przyznaje, że nie chce wciąż rozdrapywać ran.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny