Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Wieszczek. Popularność nie jest moim celem

Anna Kopeć
Krzysztof Wieszczek w pracy
Krzysztof Wieszczek w pracy blogstar.pl
Białystok to miasto ciągle dla wielu ludzi w Polsce nieodkryte. Nie wiedziałem czego się spodziewać, a okazało się, że to naprawdę urocze miejsce, z duszą i ciekawą historią. Białystok kojarzy mi się tylko dobrze - mówi akor Krzysztof Wieszczek. W weekend można go zobaczyć na scenie Teatru Dramatycznego im. Aleksandra Węgierki.

Kurier Poranny: Jak Pan, jako aktor związany z Krakowem, trafił do obsady białostockiego „Rewizora”?

Krzysztof Wieszczek: Teraz bardziej związany z Warszawą... A nie ma w tym nic nadzwyczajnego, spektakl reżyserował mój bardzo dobry kolega Jacek Jabrzyk, z którym znamy się jeszcze ze studiów w krakowskiej PWST. W Białymstoku miał dla mnie dość karkołomne zadanie, bardzo odświeżające całą sztukę. Nie zastanawiałem się długo, wsiadłem w samochód i zrobiliśmy „Rewizora”. Tyle. (śmiech) Pomysł na tę sztukę na pewno był trudny do przeprowadzenia, ale ryzyko chyba się opłaciło. Bo „Rewizor” wcale nie dzieje się w XIX-wiecznej carskiej Rosji, a tu i teraz, w Białymstoku. Tytułowym rewizorem jest „wysokiej rangi urzędnik” z.... Unii Europejskiej. Wiele rzeczy wymyśliliśmy na nowo, ale dzięki temu jest to świeże i oryginalne podejście do tematu. Pewnie trudniej byłoby nam identyfikować się z problemami rodem z XIX wiecznej carskie Rosji. Oczywiście urzędnicy i cała kadra samorządowo-polityczna potrafi dać się we znaki i dziś. Dlatego świetnie, że ubieramy to w sytuacje, które widz kojarzy z własnego doświadczenia.

Nowoczesne odczytanie klasyki to ostatnio modny trend w teatrze.

Osobiście nie jestem zwolennikiem tego, by sztuki klasyczne „udawały” współczesne i żeby na siłę wywracać je do góry nogami. Ale w przypadku białostockiego „Rewizora” reżyser zaproponował coś, co naprawdę ma sens. Cenię sobie to doświadczenie. Nie zawsze zdarza się, że podczas pracy nad spektaklem powstaje nowy zespół, zespół danego przedstawienia, który z zaangażowaniem eksploruje dany temat. Jacek potrafił zarazić aktorów z teatru Węgierki i gościnnych swoim entuzjazmem i pomysłami. Bardzo się cieszę, że znów, po długiej przerwie możemy zaprezentować to przedstawienie.

Coś Pana zaskoczyło w Białymstoku?

Tak. Białystok to miasto ciągle dla wielu ludzi w Polsce nieodkryte. Nie wiedziałem czego się spodziewać, a okazało się, że to naprawdę urocze miejsce, z duszą i ciekawą historią. W zespole aktorskim są świetni ludzie, z ogromną przyjemnością mi się tu pracowało. Białystok kojarzy mi się tylko dobrze.

Widzowie małego ekranu doskonale kojarzą Pana z serialowych ról. W krakowskim Teatrze Starym ma Pan także sporo dokonań. Woli Pan życie serialowe czy teatralne?

Bardzo lubię i jedno, i drugie, choć to zupełnie różne sposoby pracy, inne zadania i wymagania od aktora. Oba mogą przynieść mnóstwo satysfakcji jak i rozczarowań. Praca w serialu daje większe zainteresowanie publiczności, z drugiej strony wiąże się z dużym stresem i presją czasu, którego zawsze brakuje. Ale tak naprawdę za dużo o tym nie myślę, cieszę się z tego, że mogę uprawiać zawód, który lubię i który mnie nie nudzi.

Co się w Pańskim życiu zmieniło od kiedy jest Pan właścicielem Kryształowej Kuli zdobytej w „Tańcu z Gwiazdami”?

Trochę lepiej się ruszam i kobiety nie boją się ze mną tańczyć (śmiech). A tak serio, to nie ma jakiejś wielkiej zmiany. Prowadzę mniej więcej takie samo życie jak przed programem. Może odczuwam trochę większe zainteresowanie mediów, ale też zwykłych ludzi, w codziennych sytuacjach.

Dlaczego postanowił Pan w nim wystąpić?

Wiele rzeczy się na to złożyło. To program, który wymaga wiele pracy, poświęceń i odporności. A ja lubię takie wyzwania. No i to ryzyko, że robi się coś zupełnie nowego przed milionami widzów. Do tego „Taniec z gwiazdami” jest w stu procentach na żywo i chciałem sie sprawdzić w takiej formule. W 2013 roku grałem w Teatrze Telewizji na żywo i to było dla mnie niesamowite przeżycie. Chciałem się też przekonać jak taka praca będzie wyglądała w innym, estradowym wydaniu, z większą presją i publicznością.

Taniec przełożył się na Pańską aktywność sportową. Ostatnio zasilił Pan reprezentację artystów w futbolu.

To był maraton ciężkiej, fizycznej pracy, po 10 i więcej godzin dziennie. Nikt, poza ludźmi, którzy zawodowo zajmują się ruchem, na co dzień tak nie pracuje. Zawsze wydawało mi się, że aktor musi być w dobrej formie, świadomy swojego ciała ze względu na swoje zadania w pracy. Po tym programie postanowiłem, że musze rozwijać to, co już osiągnąłem w tej materii. Wciąż ćwiczę, staram się utrzymać dobrą kondycję. Już mam taki nawyk, jeśli w ciągu dnie nie potrenuję - trochę dziwnie się czuję. Gorzej.

Wieszczek to aktor, tancerz, piłkarz, biegacz…

Ho ho! (śmiech)

… i co ciekawe także bloger.

Z piłkarzem to przesada, choć czasem lubię pokopać piłkę, zwłaszcza że RAP gra zwykle w szczytnych celach. Dałem się też namówić na prowadzenie bloga na portalu blogstar.pl. To naprawdę bardzo fajne, choć bywam z siebie niezadowolony. Wciąż brakuje mi czasu, a nie chciałbym pisać bzdur.

Zajął się Pan tym w myśl zasady „jeśli nie ma cię w internecie, to nie istniejesz”?

Dość długo życie wirtualne traktowałem z przymrużeniem oka, nie miałem nawet Facebooka. W końcu managerka mnie do tego namówiła. Zaczynam to doceniać. Jeśli ktoś nie przenosi całego życia do interenetu to naprawdę fajna sprawa. Nie jestem zbyt systematyczny, nie mogę o sobie mówić, że jestem blogerem.

Pracuje Pan na planie seriali, na teatralnych scenach. Ostatnio także zagląda Pan do radia. Co Pan tam robi?

Debiutuję. To dla mnie pewne odkrycie: po 30. zadebiutowałem jako tancerz, a teraz też jako aktor radiowy. 11 listopada w radiowej Dwójce będzie premiera „Pana Tadeusza” w reżyserii Mikołaja Grabowskiego. To trzygodzinne przedstawienie dla Teatru Polskiego Radia w świetnej obsadzie. Agata Kulesza, Robert Więckiewicz, Andrzej Grabowski, Iwona Bielska, Jerzy Trela, Tomek Karolak i inni.

I Pan w roli tytułowej.

Tak. Znalazłem się w doborowym towarzystwie. Mogłem podpatrywać mistrzów.

Czuje Pan na plecach oddech popularności?

Nie zostałem aktorem po to, żeby być znanym człowiekiem. Popularność nie jest moim celem, ale się przed nią nie bronię. Po prostu nie zawracam sobie tym głowy.

Krzysztof Wieszczek

Absolwent krakowskiej szkoły teatralnej, aktor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Gra również w Teatrze Narodowym w Warszawie. Zwycięzca poprzedniej edycji programu „Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami”, którą wygrał z Agnieszką Kaczorowską. Zagrał w popularnych serialach telewizyjnych, m.in. „M jak miłość”, „Na Wspólnej”, „Agentki”, „Teraz albo nigdy”, „Szpilki na Giewoncie”. Obecnie można oglądać go w serialu „Przyjaciółki”, gdzie gra u boku Małgorzaty Sochy.

„Rewizor” w Teatrze Dramatycznym wystawiany jest dziś o godz. 19, jutro o 18, w niedzielę o 19. Dla Czytelników mamy zaproszenia. Aby je otrzymać wystarczy uzasadnić dlaczego chcieliby Państwo obejrzeć tę sztukę. Na odpowiedzi czekamy dziś do godz. 12 pod adresem [email protected]. Należy podać imię, nazwisko, nr kontaktowy i wybrany termin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny