Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Trzaskowski: Chopin jest dla mnie wszystkim

Z pianistą Krzysztofem Trzaskowskim rozmawia Alicja Zielińska.
Miałem przyjemność występować w Chinach i w Japonii i przekonałem się, jak wielu tam już młodych ludzi osiąga niesamowite rezultaty, oczywiście poparte tytaniczną pracą - mówi Krzysztof Trzaskowski
Miałem przyjemność występować w Chinach i w Japonii i przekonałem się, jak wielu tam już młodych ludzi osiąga niesamowite rezultaty, oczywiście poparte tytaniczną pracą - mówi Krzysztof Trzaskowski Fot. Archiwum
Chopin to moja praca, mój zawód, moja pasja. Moja forma wyrażania emocji, ekspresji - mówi Krzysztof Trzaskowski, białostocki półfinalista XV Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego w 2005 roku

Kurier Poranny: Chopin. Co Pan myśli, gdy słyszy to nazwisko?

Krzysztof Trzaskowski, białostocki półfinalista XV Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego w 2005 roku: Słyszę wspaniałą muzykę, jej różnorodność, bogactwo kunsztu kompozytorskiego. Mazurki, walce - gdzie każdy szczegół odgrywa ważną rolę. Widzę wielkiego kompozytora, któremu przyszło żyć w trudnych dla Polski czasach. Człowieka z piętnem nieuleczalnej choroby, który doznał wielu tragedii w swoim życiu, chociażby śmierć ukochanej siostry czy wyjazd z ojczyzny, ze świadomością, że nie wiadomo, kiedy do niej wróci. I jak się okazało, nie było to możliwe.

A osobiście? Chopin to moja praca, mój zawód, moja pasja. Moja forma wyrażania emocji, ekspresji. Chopin to wszystko.

I zmienił Pana życie gruntownie?

- Na pewno. Już od najmłodszych lat. Pierwszymi utworami, jakie wykonywałem, były kompozycje właśnie Chopina. To dzięki niemu zdecydowałem się na dalszą edukację muzyczną. Więc Chopin rzeczywiście w zasadniczy sposób odmienił i ukształtował moje życie.

Rodzice wcześnie odkryli w Panu talent muzyczny. Naukę gry na pianinie rozpoczął Pan już w wieku pięciu lat.

- Rodzice może nie tyle odkryli we mnie talent, ile po prostu chcieli, żebym poszedł do szkoły muzycznej. Uznali, że jest to ważne dla rozwoju dziecka.

A ja? Cóż, jak dziecko pianino traktowałem jak zabawę, sprawiało mi to autentyczną radość. Gry na fortepianie najpierw uczyłem się pod okiem Leszka Czemiela, potem Krystyny Wachowskiej. Od 2001 roku zacząłem jeździć na konsultacje do prof. Bronisławy Kawalli.

Nie był to obowiązek?

- Absolutnie nie. Lubiłem grać. Bardzo się cieszę, że rodzice nie zmuszali mnie do ćwiczeń. Nie musiałem przesiadywać godzinami przy pianinie.

W przeciwnym razie, myślę, że po jakimś czasie to by mnie zniechęciło. Natomiast później, kiedy byłem już starszy, sam zrozumiałem, że potrzebuję więcej pracy, by coś osiągnąć.

Wróćmy do 2005 roku, który był dla Pana przełomowym. Miał pan 18 lat, był absolwentem Państwowej Szkoły Muzycznej II stopnia w Białymstoku, ale jeszcze maturzystą III LO, i znalazł się Pan w gronie 80 uczestników XV Konkursu Chopinowskiego. Czuł Pan tremę, wiązał nadzieję ze swoim występem?

- Oczywiście udział w tym konkursie to była wielka adrenalina, ponieważ jest to ogromnie prestiżowa impreza w świecie. Niesamowite wydarzenie w życiu każdego muzyka, szczególnie Polaka. Ale nadziei nie wiązałem.

Byłem jednym z najmłodszych uczestników, zupełnie bez doświadczenia, w odróżnieniu od wielu pianistów, którzy brali udział w tym konkursie.

Dla mnie wtedy ważny był fakt zakwalifikowania się do konkursu. W eliminacjach brało udział 300 osób z całego świata. Cieszyłem się bardzo na możliwość zaprezentowania swoich umiejętności. Chciałem grać, chciałem posłuchać innych.

Dostał się Pan do półfinału, zdobył nagrodę jako najmłodszy uczestnik, został laureatem nagrody specjalnej Towarzystwa im. Fryderyka Chopina w Genewie. Jak na pierwszy raz, sukces.

- Niewątpliwie było to ogromne wyróżnienie. Mam wspaniałe wspomnienia. Tym bardziej że się nie spodziewałem tego.

Po konkursie był powrót do Białegostoku, do szkoły.

- Tak, ponieważ byłem w klasie maturalnej i musiałem wywiązać się ze swoich obowiązków uczniowskich. Przede wszystkim nadrobić zaległości. Przez pierwszy semestr niewiele pokazywałem się w szkole. Tak się złożyło, że przez cały wrzesień akurat chorowałem, w październiku, wiadomo, konkurs. W listopadzie świeżo po konkursie miałem kilka propozycji koncertowych, z których skorzystałem. Potem przyszły święta i też wolne.
Ale w drugim semestrze już bardzo pilnie uczęszczałem na wszystkie zajęcia i uczyłem się do matury.

Wybór studiów był oczywisty: kierunek muzyczny.

- Zdałem do Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie, obecnie to Uniwersytet Muzyczny. Jestem na czwartym roku, w klasie prof. Piotra Palecznego. A więc już prawie finał.

Minęło pięć lat. Występował Pan w wielu prestiżowych salach koncertowych w Polsce i na świecie. Japonia, Chiny, Kanada, Niemcy, Francja, Szwajcaria, Tunezja, Estonia. Nagrywał dla Polskiego Radia i telewizji. Recenzenci piszą o Panu w samych superlatywach. Wirtuoz fortepianu, jeden z najbardziej uzdolnionych i najlepiej zapowiadających się muzyków młodego pokolenia.

- Te opinie, owszem, cieszą, ale są na wyrost, tak jak komplementy. Z określeniem wirtuoz fortepianu na pewno bym się nie zgodził. Jest ono zarezerwowane dla naprawdę największych, dla mistrzów. Zimermana, Horowitza, Rubinsteina.

Ja sam jestem powściągliwy co do własnej oceny i wiem, że jeszcze wiele pracy przede mną. Konkurencja wśród pianistów jest ogromna. Miałem przyjemność występować w Chinach i w Japonii i przekonałem się, jak wielu tam już młodych ludzi osiąga niesamowite rezultaty, oczywiście poparte tytaniczną pracą.

W samych Chinach jest około miliona pianistów. Pewnie, że Chiny są wielkie, ale milion robi wrażenie.

Oberki, mazurki - muzyka Chopina jest na wskroś przepełniona polskością, a mimo to ludzie różnych kultur i narodowości dają się jej porwać.

- Bo jest to muzyka uniwersalna. Chociaż jest w niej wiele elementów folkloru i odniesień do polskiej historii i tradycji, które za bardzo nie są w świecie znane, a już zupełnie ludziom z Japonii czy Chin, to odnajdują w niej też coś dla siebie, poddają się jej urokowi i magii.

Kiedy usłyszymy Pana w Białymstoku?

- Już niedługo. W związku z Rokiem Chopinowskim będę brał udział w spektaklu przygotowywanym przez Białostocki Teatr Lalek. Szczegółów jeszcze nie znam. Natomiast wiem, że premiera odbędzie się 6 marca. Będzie to spektakl o Chopinie, a ja będę wykonywał dzieła naszego wybitnego rodaka.

A koncert w Podlaskiej Operze i Filharmonii?

- To jest pytanie do dyrekcji.

Zobaczymy Pana w październikowych etapach XVI Konkursu Chopinowskiego?

- To się okaże po eliminacjach. Po wstępnej selekcji jest etap przesłuchań na żywo w Warszawie. Odbędą się one w kwietniu i następnie zostanie ogłoszona lista 80 uczestników zakwalifikowanych do konkursu.

Ile w tej edycji jest zgłoszeń?

- 350.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny