Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Puławski. Keanneth Penn – Martwiątka. Białostocka Kolekcja Filologiczna

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
Krzysztof Puławski - lektor w jednostce Wydział Filologiczny UwB
Krzysztof Puławski - lektor w jednostce Wydział Filologiczny UwB Instytut Filologii Polskiej UwB
Krzysztof Puławski tomikiem „Martwiątka” błyskawicznie dostał się do finału nagrody literackiej im. Kazaneckiego. To autor kompletny, z wyjątkową inteligencją i poczuciem humoru.

Przede wszystkim – wymyślił sobie nieistniejącego poetę, co więcej – stworzył szkic jego całkiem wiarygodnej i sensownej biografii, po czym umieścił swoją skromną osobę w roli odkrywcy i tłumacza znajomego C.S. Lewisa i J.R. Tolkiena. Po czym napisał przeszło dwa tuziny klasycznych rymowanych wierszy – każdy w innym stylu. I gdzieś między wierszami, schował swoje przemyślenia o świecie.

Kilka z nich przyjmuje formę bajki, którą dorośli mogliby straszyć dzieci. Choćby rozpoczynające ten przemyślany cykl „Kościochrupy”. Krzysztof Puławski tworzy ich kompletną wizję, odnosząc się przy tym do wyimaginowanej biografii Penna, który miał po ojcu przejąć zakład pogrzebowy – wraz z rewelacyjnym poczuciem czarnego humoru. Ale kiedy kończy tę literacką zabawę frazą „czemu nie dzwoni biały telefon?” jest bliższy współczesności, niż Grupie Oksfordzkiej. Podobnie tytułowe „Martwiątka” - gdyby nie bliska horrorowi wizja owych żyjątek, przecież byłby to śliczny wierszyk – kołysanka. Zamiast „czapki z głów” mogę tylko napisać…. „karaluchy pod poduchy!”.

Krzysztof Puławski kilka razy poważnieje. Fantastycznie czuje XXI wiek, jego rozedrganie, nadmiar bodźców, proponując doczekanie końca świata w kinie. A jaki jest jego świat? Wydaje się, że pod sztafażem romantycznym, prawdziwe są słowa, że świat autora jest obok. I zdaje sobie sprawę, że mimo ukazania się drukiem, słuch po nim może zaginać. Maskuje swój niepokój w umieszczonym, moim zdaniem celowo, obok „Mojego świata” wierszu „Dar”. Jeśli nawet to przypadek i autosugestia – to działa.

Czy można napisać wiersz z Hitlerem w roli głównej? Kiedy ma się talent i erudycję Puławskiego – wyjdzie z tego świetny obrazek obyczajowy, w dodatku wykorzystujący preparowany język przedwojennych społecznych nizin. Zabaw stylistykami różnych poetów jest w tym miniaturowym tomiku znacznie więcej. A wszystkie pełne humoru, czasem nawet dźwięczące frazą… Jeremiego Przybory („Wieź na wieś”, „U wylotu generała Zajączka”). A taka „Rozmowa matki z córką”? Trzeba mieć sporo dystansu do świata i życiowej mądrości, by zabawić czytelnika pełną ironii puentą.

Praktycznie każdy wiersz po prostu poprawia humor, ot choćby „Duchy”, które w wyobraźni Puławskiego przecież mogłyby mieć dzieci. I takie małe duchy… robiłyby kupy. A czemu nie? Dużą dozę refleksji kryje kpina z „Wacka Zasłabnika”. Tę postać tłumaczy zawodowy tłumacz homonimem angielskich słów „weaker-weeker”, ale wydaje się być to tylko kolejnym parawanem, za którym chce ukryć swą wrażliwą naturę. Przecież w litanii „Prośba” chce być człowiekiem ironii, nie urzędnikiem.

Gdyby poezja śpiewana, piosenki włóczęgów i poetów miały jeszcze jakieś znaczenie, mam nieodparte wrażenie, że do Krzysztofa Puławskiego ustawiała by się kolejka osób chcących zaśpiewać jego mądre, pełen ironii, rytmu i rymu teksty. Wszak są tak anglosaskie jak przywołane przeze mnie gatunki muzyki pop. I nawet jeśli ktoś wzdraga się na dźwięk słowa poezja, po ten tomik może sięgnąć bez obaw. A właściwie powinien, skoro sam do niego dołożył swoimi podatkami. Bo publikację dofinansował białostocki urząd miejski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny