Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Globisz: Wierzę w anioły

Danuta Nowicka [email protected]
Zagrałem tyle samo aniołów, co diabłów - mówi Krzysztof Globisz
Zagrałem tyle samo aniołów, co diabłów - mówi Krzysztof Globisz Fot. Wikipedia
Wiara, którą wyznaję, jest niewyobrażalną wartością. Równocześnie zachowuję duże pole tolerancji, nigdy nie pałałem nienawiścią do kogoś, kto jest buddystą, hinduistą czy wyznawcą islamu - mówi aktor Krzysztof Globisz.

Danuta Nowicka: Wierzy Pan w anioły?

Krzysztof Globisz: Wiem, że istnieją, ponieważ w nie wierzę.

Podobno są czystą energią, ale na użytek naszej wyobraźni przedstawia się je jako postacie cielesne - smukłe, eteryczne, ze skrzydłami.

- Chce pani przez to powiedzieć, że jestem za gruby na anioła? Istnieje przecież cała kategoria aniołów pucołowatych, aniołków-putt, popularnych w baroku. A poza tym eteryczność nie polega na ilości kilogramów, tylko na potencjale wolnomyślicielstwa, a to jeszcze nie zostało we mnie unicestwione. Wierzę w swoją eteryczność.

Kiedyś Pan powiedział, że postacie i sceniczne, i filmowe biorą się z wyobraźni. Ale nikt z nas przecież nie widział anioła.

- Trzeba zacząć od tego, co dla mnie - aktora - znaczy wyobraźnia. Tym, co ją zasila, jest wspomnienie i to ono wywołuje we mnie rozmaite stwory, które pozwalają grać.

Jak było z tym najbardziej sławnym aniołem, Giordanem z filmów Artura Więcka "Anioł w Krakowie" i "Zakochany anioł"?

- Na pewno Giordano jest postacią bardzo bliską człowiekowi, zbliżoną właśnie do amorka. Jest pomieszaniem chłopskiej prostoty i dobroci ze zdrowym rozsądkiem, rodem z dziecięcej naiwności. Ludzi o takiej konstrukcji psychicznej pamiętam ze wsi, na którą często jeździłem z rodzicami podczas wakacji. Nie mam na myśli pojedynczego człowieka, w pracy aktorskiej unikam wzorowania się na jednej osobie. Jeśli gram dyktatora, nie naśladuję Fidela Castro, Stalina czy Hitlera. Dyktator jest dla mnie syntezą zachowań wielu postaw, wielu osób. Kompiluję postać, która nie znajduje odbicia w rzeczywistości. Z licznych puzzli tworzę twór syntetyczny, swojego rodzaju monstrum. Zdarza się, że łączę niepasujące do siebie cechy.

I o tę złożoność w dobrym w aktorstwie chodzi, ta cecha, jak myślę, przesądza o sile kreacji.

- Niezwykłość, głębia ról polega na tym, że nie są jednoznaczne. Chciałoby się o kimś powiedzieć, że jest dobry, człowiek z czasem umacnia się w tym przekonaniu, a tu nagle zwrot - postać postępuje niezgodnie z oczekiwaniem, nagannie, wbrew sobie. Kiedyś utworzyłem metaforę na temat powstawania roli: na początku trzeba malować bardzo wyraziście, ostro, po czym wszystko rozmazać, tak, by linie zatraciły ostrość i kolory zaczęły na siebie nachodzić.

Pan zachowuje pewną odrębność.

- Zostałem wychowany w tradycji katolickiej, a potem różne okoliczności sprawiły, że utwierdziłem się w przekonaniu, iż wiara, którą wyznaję, jest niewyobrażalną wartością. Równocześnie zachowuję duże pole tolerancji, nigdy nie pałałem nienawiścią do kogoś, kto jest buddystą, hinduistą czy wyznawcą islamu, ponieważ uważam, że wszystkie religie mają wspólne korzenie i zostały rozdzielone tylko po to, żeby ludzi skłócić. Centrum jest jedno - nazywamy je Bogiem. Z tego właśnie, z poczucia wiary wynika moja duchowość. Smutkiem napawają mnie ateiści, ponieważ myślę, że nie wierząc w nic, zatrzymują się na poziomie biologii. Bo co z tego krótkiego życia pozostaje? Namalowany obraz, który w każdej chwili może spłonąć, zapis symfonii, który ktoś może podrzeć albo z którego nikt nie skorzysta, nie zagra. Albo nic, zupełnie nic.

Ale grał Pan nie tylko anioła, ale i zbira, i samego diabła. Choćby Mefistofelesa w przedstawieniu Tadeusza Bradeckiego "Wzorzec dowodów metafizycznych" czy Belzebuba w "Dziadach" Konrada Swinarskiego.

- Przy innych okazjach już o tym mówiłem: zagrałem tyle samo aniołów, co diabłów; nie, tych drugich nawet więcej. Poza tym w wielu sztukach kreowałem typy skrajnie negatywne. Bo kim byli Hitler czy Stalin, jeśli nie wcielonymi diabłami?

Zapamiętał Pan anioły swojego dzieciństwa?

- Oczywiście. Przede wszystkim mama, bo przecież wszystko dzięki niej się stało. I dzięki tacie, ale, jakby inaczej, mama zawsze jest ważniejsza. Teraz poza żoną nie widzę wokół siebie innych aniołów.

Jak to? A synowie?

- To raczej małe diabły.

Zdarza się, że pojawiają się anioły ze skrzydłami?

- W okresie Bożego Narodzenia łażą po naszej zagrodzie z szopkami. Dzieci są, być może, najprawdziwszymi, najpiękniejszymi aniołami.

Kto przyniesie prezenty pod choinkę?

- Prezenty jakoś same się pojawiają. Ktoś je tam wkłada.

Pewno anioł.

- Też tak myślę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny