Bliski współpracownik Michała Probierza urodził się w Gdyni, a na dodatek w poniedziałek to on będzie numerem jeden na ławce rezerwowych białostockiego zespołu.
Stało się tak, bo wczoraj Komisja Ligi Ekstraklasy S.A. ukarała Michała Probierza, a także szkoleniowca bramkarzy Grzegorza Kurdziela, odsunięciem od prowadzenia zespołu w jednym meczu. To kara za incydent z przerwy spotkania z Lechem Poznań. Probierz i Kurdziel zostali przez sędziego Daniela Stefańskiego wyrzuceni na trybuny za protesty po kuriozalnej decyzji bydgoskiego arbitra, przyznającej rzut wolny na korzyść gości, po którym padła bramka na 1:1.
- Liczę, że komisja weźmie pod uwagę nasze argumenty. Sytuacja była bardzo klarowna, a to nie jest pierwszy raz, kiedy nasza drużyna została skrzywdzona decyzjami sędziów. Wierzę, że będziemy mogli być na ławce w meczu z Arką - mówił nam jeszcze przed posiedzeniem komisji Probierz.
Stało się jednak inaczej i to właśnie Brede będzie wpisany do protokołu jako pierwszy trener.
- Nie robiłbym z tego żadnej sensacji. Każdy przecież wie, kto jest szefem w sztabie szkoleniowym Jagiellonii. Z ławki, czy z trybun, dowodzi Michał Probierz, a ja zrobię wszystko, żeby mu jak najlepiej pomóc - zaznacza Brede. - Owszem, sytuacja nie będzie dla nas komfortowa i będziemy mieli utrudnioną pracę, ale liczę, że sobie poradzimy - dodaje.
Asystent Probierza nie czuje się emocjonalnie związany z Gdynią.
- Tak naprawdę, to ja się tylko tam urodziłem. W 1981 roku obowiązywała taka rejonizacja szpitali, że chociaż mieszkaliśmy w Gdańsku, całkiem blisko Starówki, to tata musiał zawieźć mamę na porodówkę właśnie do Gdyni - tłumaczy Brede. - W trakcie kariery piłkarskiej byłem też na krótko do Arki wypożyczony z Lecha Poznań. I to wszystko - dorzuca.
Związki z najbliższym rywalem Jagi jednak są.
- Mamy rodzinę w Gdyni, skąd pochodzi mój tata i kilku moich kuzynów jest zagorzałymi kibicami Arki. Ja jestem wychowankiem Lechii Gdańsk i na tym tle podczas rodzinnych spotkań dochodzi do słownych potyczek - śmieje się nasz rozmówca.
Drugi opiekun żółto-czerwonych nie zgadza się ze zdaniem, że po pokonaniu Lecha Poznań Jadze będzie do końca roku dużo łatwiej.
- Przeciwnie, w Gdyni każdemu jest ciężko. Nawet drużyny, które zdobywały stadion Arki, musiały włożyć wiele wysiłku w pokonanie groźnych gospodarzy. Nas czeka to samo i nikt nam zwycięstwa nie sprezentuje - uważa Brede.
Jego zdaniem większego znaczenia nie będzie miało zamknięcie przez wojewodę pomorskiego jednej z trybun stadionu Arki, tzw. „górki”, którą zajmują gdyńscy szalikowcy.
- Po prostu kibice przeniosą się na inną trybunę, by prowadzić doping, wiec rywale z pewnością będą mieli wsparcie fanów. Ale nie mamy z tym problemu, bo to dobrze, że podczas meczu będzie piłkarska atmosfera, a nie cisza - kończy Brede.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?